XXII. Zbyt Naiwny

2K 114 5
                                    

Dziwne uczucie, które ogarnęło Nerisse nasilało się z każdym krokiem, który stawiała na kamiennej posadce. Z Pokoju Wspólnego dało się usłyszeć głośne rozmowy, które były normalne o tej porze. Był piątkowy wieczór, a już jutro cały Hogwart miał opustoszeć. Wszyscy byli już spakowani i gotowi na powrót do rodziny na Boże Narodzenie. Z tego co słyszała w Hogwarcie miała zostać jedynie garstka uczniów, jednak ze Slytherinu na listę wpisało się tylko dwóch uczniów. Ona i Riddle. Do tego cholerny los, albo Slughorn postawił, że te dwa tygodnie spędzą razem. I jedynym pocieszeniem dla czarownicy w tej sytuacji wydawało się to, że będzie mogła robić jedną z niewielu rzeczy, na której w życiu jej zależało. Będzie mogła ważyć eliksiry. I choć będzie miała do tego towarzystwo Riddle'a i tak jakaś cząstka jej samej próbowała ją przekonać, że nie będzie aż tak źle.

Umówiła się wcześniej ze Ślizgonem, że będzie na nią czekał przy wejściu do PW, ponieważ wiedziała, że gdyby spotkali się od razu w środku, ludzie by dosłownie ich zjedli. Każdy, ale to absolutnie każdy wgapiałby się w nich, a kiedy by tylko wyszli rozpoczęła by się prawdziwa burza spekulacji i plotek. Nerissa wiedziała, że prędzej czy później wyda się, że razem poszli na ten bal, ale jak na razie wolała przedłużać tą chwilę jak tylko się dało.

Starała się iść cicho, kiedy znalazła się w PW i niezauważenie szła szybko w stronę wyjścia. Pośpiesznie wbiegła po kilku schodkach, a odgłos jej balerin stykających się z kamiennymi stopniami został w znacznym stopniu zagłuszony rozmowami i śmiechami innych.

Odetchnęła głośno kiedy znalazła się w krótkim korytarzu, a wokół niej panował półmrok. Poprawiła sukienkę, kiedy dostrzegła jego postać stojącą przy wyjściu. Ruszyła w jego stronę próbując wyzbyć się obaw, które zalewały jej głowę. Wzięła jeszcze raz głęboki wdech i zrównała się z nim.

Tom Riddle jak zwykle prezentował się nienagannie. Jego dopasowany czarny garnitur, na który musiał oszczędzać wiele czasu idealnie pasował do jego wysokiej i smukłej sylwetki. Część swoich gęstych brązowych włosów miał ułożonych na bok, tak że spadały mu lekko na czoło. Spojrzała na jego twarz, którą oświetlał niewielki świecznik swojacy nieopodal nich. Ostre rysy twarzy Tom'a oraz jego poważna twarz sprawiła, że przez chwilę nie mogła od niego oderwać wzroku. Byłaby okropnym kłamcą, gdyby powiedziała, że Tom Riddle nie był przystojny i to do tego w takim wydaniu. Zdecydowanie wyglądem nadrabiał swój okropny charakter.

—Idziemy?—spytała zwyczajnym głosem, starając się nie wzbudzać kłótni już na samym początku. Jeżeli mieli przetrwać to przyjęcie musieli chociaż spróbować nie kłócić się na każdym kroku.

—Tak.—odparł beznamiętnie i nie patrząc na nią wyszedł przez wejście i ruszył w kierunku sali. Dziewczyna nie chciała zostawać w tyle, więc znacznie przyspieszając zrównała się z nim.—Pamiętasz zasady?

—Oczywiście.—sarknęła, gdyż pytanie trafiło ją prosto w ego. Naprawdę myślał, że nie jest w stanie zapamiętać kilku głupich zasad.—Co jeżeli będziemy musieli zatańczyć?

Dopiero teraz zaczęła się nad tym zastanawiać. Nie wiadomo jakby się starała i tak nie mogła sobie wyobrazić ich tańczących razem. To wydawało się tak nierealne i głupie.

—To zatańczymy.—odparł rzeczowo i krótko, a Ślizgonka na jego obojętny głos wróciła zirytowana oczami. Był tak trudny w obsłudze.

—A umiesz w ogóle?—spytała kiedy ustali tuż przed wejściem do sali. Dało się już zza drzwi usłyszeć kameralną muzykę oraz ożywione rozmowy. Spojrzała na niego z zapytaniem.

—Zobaczysz.—powiedział wymijająco i otworzył drewniane drzwi, w których przepuścił pierwszą Nerisse. Wiedziała, że robi to na pokaz, a ich małe przedstawienie właśnie się zaczęło. Od razu po wejściu napotkali Apollion'a Pringle obecnego woźnego Hogwartu. Brunetka za nim nie przepadała, bo był znany ze swoich okrutnych kar dawanych uczniom, których przyłapał na choćby najdrobniejszym łamaniu regulaminu szkoły.

Destruction|| Tom RiddleWhere stories live. Discover now