24.

80 2 2
                                    

Królowa nie odeszła od łóżka męża nawet na krok.

Wszędzie były rozstawione ich straże a głównym z nich został Luke który to miał chodzić wszędzie za nią jako, że tylko jego tolerowała.

Gazety i telewizje prześcigały się w tworzeniu nowych artykułów, reportaży o całym zdarzeniu. Charlie była wściekła gdy dotarło do niej, że kamery nie przestały kręcić w momencie gdy padły strzały i tylko skupiły się na Martinie. Przez to wszędzie krążyło nagranie jak to Martin leżał na tarasie, cały we krwi i walczył o życie wraz z Benem, który tamował krwawienie. Nazywali lorda Rochestera bohaterem ale on tak samo jak i Charlie, był wściekły. Nie mieli jednak siły aby walczyć z nagraniami.

Mieli poważniejsze problemy a mianowicie zamachowców. Było ich dwóch, do niczego się nie przyznali i nic nie mówili. Dowiedzieli się jedynie, że byli zagorzałymi przeciwnikami korony i nic więcej. Podejrzewano, że byli z tej samej grupy która przypuściła atak na pałac ale nie mogli być tego pewni. W pałacu, jak i w domu królowej wzmocniono ochronę, zaczęto rozglądać się za dodatkowymi ludźmi ale Charlie się tym nie interesowała.

Wszelkie obowiązki zrzuciła na swoją rodzinę która nie miała z tym najmniejszego problemu. Max, jako że był szkolony do przejęcia korony w razie wypadku, zajmował się większością bo po prostu wiedział jak.  Nie był z tego zadowolony ale po tym jak siostra przyrzekła, że nie wkopie go w bycie królem, mógł się poświęcić. Kochał ją i naprawdę lubił Martina. Musiał im pomóc a Lin to poparła i nawet sama wykopała go z domu aby pomógł siostrze.

Był właśnie trzeci dzień po zamachu, po operacji Martina a Charlie właśnie weszła do jego sali z kawą, aby zobaczyć coś co mocno ją zmartwiło.

Mężczyzna był wyraźnie blady, miał przymknięte oczy i mocno zaciśniętą szczękę.

- Martin? Co się dzieje?- spytała zmartwiona i szybko do niego podeszła. Ten pokręcił głową a Charlie nachyliła się nad nim. Zauważyła, że może i był przeraźliwie blady ale na czole wystąpiły mu kropelki potu. Położyła mu zaraz na nim dłoń i się przeraziła. Nie była ekspertem ale wiedziała, że był zdecydowanie zbyt ciepły.

- Martin?

- Coś jest nie tak. - jęknął i spojrzał na nią. Od rana źle się czuł, bolał go cały brzuch a najbardziej miejsca w których go otwierali. Na początku to zignorował myśląc, że po prostu zmniejszono mu dawkę leków ale teraz wiedział, że to nie było to. Czuł się okropnie, miał wrażenie, że wnętrzności go wręcz palą i nawet nie chciał brać większego wdechu aby nie ruszać zbyt mocno brzuchem.

- Pójdę po lekarza. - powiedziała i wybiegła z sali. Moment później znalazła odpowiednich ludzi którzy zajęli się jej mężem. Przeraziła się widząc, że ci byli wyraźnie zaniepokojeni a w momencie gdy podwineli koszulę Martina, wywalili ją z sali. Nie miała pojęcia co się działo, była przerażona.

Luke, który to od samego początku był w szpitalu, podszedł do niej.

- Co się dzieje? - spytał ale ta pokręciła głową.

- Nie wiem. Coś się stało ale nie wiem co. - jęknęła i poczuła jak łzy nachodzą jej do oczu. Luke bez słowa objął ją lekko ramieniem. Charlie była wystraszona, bała się, że działo się coś złego i zaraz straci Martina.

Jednak gdy zobaczyła jak wywożą go z sali a jej mąż się wręcz zwija z bólu, była przerażona.

- Co się dzieje? Gdzie go zabieracie?- spytała i podbiegła do nich, do Martina. Chwyciła go za rękę i ruszyła z nimi.

- Na salę operacyjną.

- Ale po co? Co się dzieje?- spytała spanikowana.

- Na ren moment nie wiele wiem. Proszę tu zostać. - odparł tylko i powiózł dalej Martina. Królowa czy nie, chwilowo mu przeszkadzała.

Charlotte (Zakończone)Where stories live. Discover now