66.

62 2 1
                                    

Martin patrzył na żonę, która właśnie zerwała się na równe nogi i pobiegła do łazienki. Moment później słyszał jak wymiotowała i coraz mniej mu się to podobało.

Załoga spojrzała po sobie. Nie mieli pojęcia co się właśnie działo ale na pewno nie mogło to być nic dobrego, chociaż reakcja króla nieco ich zdziwiła. Zamiast się przejąć, westchnął i poszedł do żony.

- Zostaw mnie.- wymamrotała ale i tak przyjęła wodę którą opłukała usta. Martin stał w drzwiach i patrzył na nią.

Dzisiaj ubrano ją dosyć elegancko jako, że wracali ze swojej podróży i mieli zawitać do domu. Jednak teraz nie wyglądała jak królowa. Widocznie coś się z nią działo i czuła się nad wyraz paskudnie.

- Co się z tobą dzieje?- spytał cicho i ukucnął przy niej. Ta pokręciła głową.

- Nie wiem. A co jeśli.. - zaczęła ale bała się nawet dokończyć. Jednak jedno spojrzenie jakie mu posłała uświadomiło mu, że myślała o tym samym co on.

- Zrobisz test?- spytał równie cicho i to tak aby nikt ich nie słyszał. Nieco bał się jej reakcji. W końcu pamiętał jak to skończyło się w Glasgow. Jednak teraz ta kiwnęła głową.

- Jak wrócimy, wyślę Edith do sklepu. - Zadecydowała i zaraz wyszli. Ich ludzie wzięli się za poprawianie jej szminki jako, że tą wcześniejszą szlak trafił.

Pokręcono nieco jej włosy i wciśnięto w sukienkę z grubymi rajstopami jako, że był już grudzień.

Martin obserwował ją uważnie i był przerażony wizją, że mogli nie zdążyć z jego zabiegiem a ona zajść w ciążę. W końcu już raz to się im udało, skąd pewność, że tym razem też tak nie będzie? Jednak zdziwiła go reakcja Charlie. Zamiast na niego wrzeszczeć, wyzywać od idiotów, zgodziła się na test. Nie miał tylko pojęcia czy zostanie przy swojej decyzji czy też każe mu spadać ale w późniejszym terminie.

- Gotowi?- spytał Cary który skończył załatwiać wszelkie sprawy związane z powrotem do domu. Charlie ciągle go gnębiła i wręcz błagała aby się nie przemęczał jednak po prawdzie, takie wyjazdy były dla niego czymś prostym i dziwnie przyjemnym. Czuł się w tym nad wyraz dobrze i swobodnie i nie sądził aby istniało ryzyko zawału. Przynajmniej nie z tego powodu.

- Można tak powiedzieć. - Mruknął Martin i podszedł do żony, która to dreptała przy wyjściu z samolotu.

Stopy ją nieco bolały od tych szpilek. Miała wrażenie, że przywieziono jej nie ten rozmiar co trzeba bo cisnęły ją niemiłosiernie. Pocieszała się jedynie tym, że w momencie jak wejdzie do samochodu, będzie mogła je zrzucić.

- Margo nie może iść z tobą. - Odezwał się stary widząc jak królowa trzymała swojego serdla na rękach. Ze zgrozą zauważył, że był ubrany w czerwony sweterek który opinał go na tłustym brzuchu.

- Czemu?- spytała i spojrzała na niego smutno.

- Ludzie będą dawać ci kwiaty czy też inne upominki. On może zawadzać.

- Oh. - Mruknęła smutni i spojrzała na swojego psa. Ostatnimi czasy dziwnie mocno się do niego zbliżyła i nie pozwalał go ruszać bez jej zgody ani ich rozdzielać.

Martin coraz bardziej się bał, że była w ciąży i nieświadomie te uczucia przelewała na ich tłustego psa.

- Ja go mogę wziąć. Mi i tak pewnie nie będą nic dawać. - zaproponował Martin. Nie lubił nosić Margo bo wyjątkowo nie znosił jak ten charczał ale mógł poświęcić się dla żony. Charlie już się uśmiechała ale Cary musiał znowu ją zasmucić.

Charlotte (Zakończone)Where stories live. Discover now