67.

88 1 2
                                    

Następnego dnia Charlie była wyjątkowo mocno przygaszona. Martin zauważył w niej zmianę od razu. Nie odzywała się, siedziała zakopana w łóżku i ciągle miała czerwone oczy. Bał się, że przez tą całą sytuację z negatywnymi testami, jej złe dni wrócą i to z przytupem.

- Martin?- odezwała się wyjątkowo cicho. Król, który właśnie ubierał się aby jechać do pałacu i zająć się ich obowiązkami, spojrzał na nią. Wiedział, że z niej dzisiaj nic nie będzie, raczej, ale on musiał wykonać to co do niego należało. Był świadom, że również jej obowiązki na niego spadną ale potrafił sobie z tym poradzić.

Zauważył jednak, że Charlie wyglądała na przeraźliwie smutną oraz była zapuchnięta od płaczu.

- Tak?

- Zostaniesz ze mną?- poprosiła cicho. Wiedziała, że szedł zająć się ich obowiązkami ale w jej głowie kwitła jedna myśl. Że Martin ma jej dosyć, że po tym jak liczyła na pozytywny wynik, nazwie ją kretynką i odejdzie od niej, nie chcąc mieć z nią nic wspólnego. W końcu kto chciałby wariatkę która co chwila zmieniała zdanie?

- Kochanie, czekają na mnie, na nas masa pracy w pałacu. - zauważył słusznie i wciągnął spodnie na tyłek, po czym podszedł do niej.

- To poczeka. Max się tym zajmie. Zostań. Proszę. - Jęknęła i chwyciła go za rękę. Mężczyzna nie miał pojęcia co się działo. Usiadł przy niej i pogładził ją po policzku.

- Co się dzieje? Czemu tak bardzo chcesz żebym został?

- Bo.. Ja.. Bo chcę cię przy sobie. Zostań, tylko dzisiaj.- powiedziała błagalnie. Martin dobrze wiedział, że to nie było prawdą, że go oszukiwała. Patrzył w jej oczy które na nowo zrobiły się mokre. Była przeraźliwie smutna i serce go bolało widząc ją taką. Zaraz westchnął ciężko.

- Poproszę żeby ktoś przywiózł dokumenty tutaj i zostanę z tobą. - odparł wreszcie. Charlie kiwnęła energicznie głową w której to czubek zaraz ją pocałował. Nie spuszczała jednak z niego wzroku gdy to z kimś rozmawiał i wydawał polecenia. Nieco się spięła gdy wyszedł z sypialni ale zaraz do niej wrócił i poinformował ją, że poprosił aby przynieśli im jakieś śniadanie.

Królowa zgodziła się na wszystko i moment później siedziała zakopana w pościeli, w otoczeniu ich zwierzaków. Patrzyła na męża który to kręcił się jeszcze po sypialni i kierował się do łazienki. Jednak ta była szybsza.

Zerwała się na równe nogi, prawie, że zabijając się o pościel i wbiegła do łazienki. Martin na początku był szczerze zdziwiony tym co robiła ale moment później usłyszała jak wymiotowała. Zmarszczył nos i poszedł do niej. Jego żona z grymasem wstawała właśnie z ziemi i szła do umywalki.

- Nie podoba mi się to. - odezwał się. W końcu skoro nie była w ciąży to skąd te objawy?

- Mi też. - Mruknęła i zaczęła szorować zęby z połową tubki pasty.

- Wezmę może lekarza. Niech cię zbada. - zaproponował ale ta pokręciła głową i wypluła pianę z pasty.

- Nie. Nie trzeba. Przejdzie mi samo. To nic wielkiego.

- Jak nic wielkiego? Od ponad tygodnia ciągle wymiotujesz, źle się czujesz i puchniesz. Jeżeli to nie ciąża to może być coś poważniejszego. Lepiej jak dowiemy się o tym wcześnie. - Powiedział słusznie. To, że Charlie była przerażona wizją, że mogłaby go stracić, nie zmieniało faktu, że on też się o nią bał.

- Naprawdę nic mi nie jest. Nic mnie nie boli tylko ze dwa razy na dzień zwymiotuję. Jak mi nie przejdzie do świąt to wtedy pójdę do lekarza. - postanowiła. Wiedziała, że nie tego oczekiwał ale trudno. Z tym nie zamierzała mu iść na rękę. Martin zmarszczył nos ale zgodził się na to. W końcu do świąt pozostało pięć dni, mógł chwilę poczekać.

Charlotte (Zakończone)Where stories live. Discover now