13.

1.5K 92 87
                                    

-To będzie dobry czas aby się zemścić Clay. - Pomyślałem i spojrzałem z uśmiechem na chłopaka.

=Pov. Dream=

Obudziłem się. Otwierając oczy, światło poraziło mię w oczy. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do oświetlenia, zdziwiłem się. Byłem w.... szpitalu ? Obok mię siedział George. Miał głowę spuszczoną lekko w duł, a oczy zamknięte. Po chwili, ujrzałem jego pięknie brązowe tęczówki. Czekałem na uśmiech, łzy i uściski, jednak... nie dostałem tego. Zamiast tego dostałem zimny i poważny wzrok, który przeszywał mię na wylot.

- Obudziłeś się. - Powiedział momentalnie zmieniając wyraz twarzy na spokojny i łagodny.

Przysunął krzesło, na którym siedział, bliżej mojego łóżka i nachylił się nade mną. Nasze twarze znajdowały się centymetry od ciebie. Twarz Gogy zbliżał się jeszcze bardziej, aż u końcu nasze usta złączyły się.

Byłem u szoku. Nie wiedziałem co się dzieję. Zaczęło robić mi się gorąco i zacząłem się pocić. Pocałunki były długie i z pasją. Po skończenia jednego pocałunku, po chwili zaczynał drugi. Jego usta były miękkie i gładkie. Dopiero podczas trzeciego pocałunku oddałem się cały. Moja głowa i ciało nie wytrzymywało i pragnęło więcej. Kompletnie zapomniałem o wszystkim, w mojej głowie był tylko George i ja. Brunet prawą ręką złapał mię za policzek a drugą przeczesywał moje blond włosy. Podniosłem moje ręce i oparłem je o kark starszego.

Po chwili chłopak odczepił się od moich ust, chytrze się uśmiechając.

- Co jest...?

- Oh Clay... - zaczął dalej głaszcząc mię po policzku i włosach.

- Uważałem cię za mądrego, jednak jeśli chodzi o miłość to jesteś beznadziejny.

- Czekaj co...? - Powiedziałem załamanym głosem.

=Pov. George=

- Czekaj co...?

Powiedział niczym nastolatka z którą właśnie zerwał chłopak. Ja również jestem beznadziejny w sprawach miłosnych, lecz w aktorstwie już nie. Prędzej zauważył moje aktorstwo, jednak teraz mam większe pole do popisu. W końcu uratowałem mu skórę, nie wiem czy opcja mieszkania ze mną jest leprze od więzienia. Będę się nim bawił ile dusza zapragnie. Nie będę go krzywdził fizycznie, jednak psychicznie już owszem. Niby jest to podłe, jednak nie wiadomo jak wiele krwi jest na jego rękach, więc mam pełne pozwolenie na tortury.

- Uratowałem ci dupę, więc słuchaj uważnie. - Powiedziałem poważnym tonem.

=Pov. Dream=

- Uratowałem ci dupę, więc słuchaj uważnie. - Powiedział poważnym i surowym tonem.

- Uratowałeś...? Uratowałeś ?! - Krzyknąłem, jakbym chciał się poryczeć.

- Przymknij się. - Powiedział zatykając mi usta ręką.

- Tak uratowałem. Gdybym nie skłamał to jest możliwość że był byś już w pierdlu. - Powiedział ciszej, odsłaniając dłoń z moich ust.

- Martwił się o mię ? Miał wyrzuty sumienia ? Czemu skłamał dla mię ? - Miałem tyle pytań, a żadnej odpowiedzi.

- Od dziś jesteś "Clay Davidson" i jesteś moim mężem. - Wytrzeszczyłem szeroko oczy.

- Mieszkasz ze mną i nie możesz się niestety wymigać. Co jakiś czas do mojego mieszkania, będzie przyjeżdżać policja sprawdzić nasz stan. - Mówił to wszystko ściszonym głosem.

- Wszystko jasne ? - Spytał na koniec... mój mąż ?

Pokiwałem tylko głową na tak.

- Idę zawołać pielęgniarkę czy lekarza. - Powiedział i wstał z krzesła. Zaczął kierować się w stronę wyjścia, aż w końcu opuścił pomieszczenie.

Byłem totalnie oszołomiony całą tą sytuacją. Co chwilę nowe pytania przychodziły mi do głowy. Przez chwilę uświadomiłem sobie co się stało i naprawdę się ucieszyłem, jedna martwiłem się o chłopaków. Wiedziałem że Techno świnie sobie poradzi, jednak co jeśli mię zastąpi ? Też była taka opcja. Jednak szybko wyrzuciłem z głowy te myśli i rozmyślałem o Georgu.

Czy jest możliwość, że dzięki zamieszkaniu razem, brunet pokocha mię aż do szaleństwa ?

-----------------------------------------------------

Proszę ^^
Jak myślicie, co będzie się działo ?

Miłego Dina/Nocy !

Porwany Dla Miłości  [Zakończone]Where stories live. Discover now