"Słowa dotrzymuję" 🇷🇸x🇭🇷

114 12 12
                                    

ZarnaLala

-Czemu się tak smucisz? — spytał mężczyzna, głaszcząc Chorwatkę po głowie — Przecież byłem oschły i nieczuły — zauważył, unosząc głowę kobiety do góry i ocierając kciukiem jej łzy.

-Ale nie w stosunku do mnie — uśmiechnęła się, wpatrując w modre oczy przyjaciela — Ja nie chcę, żebyś jechał! — schowała twarz w mundurze i ponownie zaczęła płakać, mocno zaciskając palce na ubraniu Serba.

-Wiem — wymamrotał — Ale muszę — odsunął od siebie Europejkę — Jeszcze wrócę, zobaczysz — pocieszył ją, trzymając jej twarz w swoich dłoniach — Obiecuję… — wyszeptał smutno uśmiechnięty.

-Skoro musisz jechać — Chorwacja odsunęła się krok do tyłu — Pokaż mi swoje ramiona — stanowczo zażądała. Serbia zaśmiał się, jednak podciągnął rękawy, a ich oczom ukazały się ręce pełne znaków po cięciach — Żadnych nowych… — zauważyła, patrząc w oczy mężczyzny.

-Od roku nie zrobiłem ani jednej kreski — oznajmił — I nie mam zamiaru zrobić — rozprostował ubranie — Obiecałem ci, a słowa dotrzymuję — uśmiechnął się, po raz kolejny zamykając Chorwatkę w objęciu — Niedługo się zobaczymy, jestem tego pewien.

*★*

-Wojna to wojna. Może ona przynieść victorię, ale i porażkę. Pamiętajmy jednak, że za tym wszystkim stoją zwykli cywile, którzy często przypłacają życiem za konflikty polityków — minister obrony narodowej oznajmił przygnębionym głosem — Z przykrością muszę zawiadomić, iż czternasta dywizja zmechanizowana zapłaciła na tej wojnie najwyższą cenę. Nie mamy informacji o żadnym żyjącym jej żołnierzu.

Kobieta drżącą dłonią wyłączyła telewizor i rzuciła pilotem w róg pokoju. Zsunęła się na ziemię i mocno złapała za głowę. Do jej oczu napłynęły łzy, które przerodziły się w wodospad. Mimo że mieszkała w bloku, każdy z jej sąsiadów wiedział jak blisko była osoby, która służyła w tej dywizji. Nie interweniowali, słysząc krzyki, płacz i wulgaryzmy. Spokojnie, choć i w smutku, czekali, aż kobieta się uspokoi.

Około godziny drugiej nad ranem, Chorwatka siedziała skulona na łóżku, przykryta pierzyną i przytulająca się do szarej bluzy. Nie mogła do siebie dopuścić, iż to jedna z niewielu rzeczy, które pozostały jej po Serbii. W ciszy wpatrywała się w otwarty album fotograficzny, co chwilę czując na swoich policzkach pojedyncze łzy.

-Dlaczego pozwoliłam ci pojechać na tę wojnę? — spytała łamliwym głosem — Gdybym cię zatrzymała, teraz byś przy mnie był. Może i patrzysz na mnie z nieba, ale ja tego nie chcę. Ja chcę się do ciebie przytulić. Chcę z tobą się powygłupiać, pośmiać, słyszysz?! — krzyknęła, używając ostatków swojej energii — Słowa nie dotrzymałeś… — zamknęła oczy, zasypiając z uczuciem pustki.

*★*

-Chorwacjo…? — Bośniak niepewnie zaczął rozmowę. Zwrócił na siebie uwagę, dotychczas zajętej wypełnianiem papierów kobiety — Od kiedy razem pracujemy, czyli kilka dobrych lat, ty zawsze masz nadzieję, że nigdy nie dojdzie do żadnej kolejnej wojny. Zawsze próbujesz odnaleźć rozwiązanie, drogę prowadzącą nie do wojny a pokoju. Jeżeli pozwolisz zapytać: Czemu to robisz? Przecież wiesz, że wojna to coś, z czym żyjemy od zawsze i są małe szanse, że kiedyś wszyscy ludzie będą żyli w pokoju.

Chorwatka upuściła długopis i spojrzała na znajomego. Przygryzła swoją dolną wargę, odsuwając się od biurka. Przed oczami miała wszystkie momenty życia spędzone z Serbem. Każdą chwilę pamiętała dobrze i dałaby wiele, aby mogła powrócić do danych czasów. Spojrzała na Bośnię i Hercegowinę, który wpatrywał się w nią pytającym wzrokiem. Kobieta cicho westchnęła, postanawiając wspomnieć o Serbii, o którym z nikim nie rozmawiała.

-Wiesz… Mam pewnego przyjaciela — zaczęła spokojnie — Spędziliśmy razem wiele czasu. Zawsze przy mnie był, kiedy go potrzebowałam. Mogłam się do niego przytulić, wygadać czy wypłakać — wspominała lata młodzieńcze — Był, a właściwie to jest dla mnie jak brat — mężczyzna słuchał jej słów uważnie, starając się zrozumieć ich związek z zadanym pytaniem — Nieważne, że nie go widziałam i nie mam z nim kontaktu od ośmiu lat. Zawsze będzie dla mnie bliską osobą, nawet jeśli jest kilkaset kilometrów dalej, walcząc na froncie… — chciałaby, aby jej słowa były prawdą. Nie miała jednak zamiaru jeszcze mocniej zasmucać wrażliwego na cierpienie innych osób Bośniaka i nie wspomniała, iż jej przyjaciel kilka lat wcześniej został zabity.

-Przepraszam, nie powinienem pytać… — odparł zasmucony Europejczyk. Usłyszał ze strony dwudziestoczterolatki cichy chichot i słowa “Nic się nie stało”. Domyślał się jednak, iż strata na tyle bliskiej osoby na rzecz wojny jest czymś strasznym i pytanie o nią przywraca złe wspomnienia — Może wyjdziesz dziś te pół godziny wcześniej? Zrobię za ciebie twoje dokumenty, a szefa nie ma, więc się nie dowie. Takie przeprosiny za to pytanie.

Chorwacja uśmiechnęła się i skorzystała z okazji. Wzięła swoją torbę i pożegnawszy się, opuściła budynek. Po wyjściu na zewnątrz przywitało ją zachodzące słońce. Zamiast do domu, udała się w kierunku pomostu, na który często przychodziła wraz z Serbią. Na samą myśl o chłopaku, delikatnie się uśmiechnęła. Zatrzymała się przy jednej z parkowych ławek i rozpuściła włosy, poprzednio ułożone w formalnym koku. Do swojego celu zaczęła biec, zapominając o niewygodnych balerinach czy obcisłej spódnicy. Kiedy zauważyła pod stopami dobrze jej znane deski, zwolniła kroku, aby do końca pomostu dojść powoli.

-Brakuje mi ciebie… — wyszeptała, wsłuchując się w ciche podmuchy wiatru — …tak bardzo — usiadła na deskach, wpatrując się w jaskrawo czerwono-pomarańczowe niebo. Zamknęła oczy i uśmiechnięta zaczęła nucić jej ulubioną piosenkę.

Ulubioną nie ze względu na słowa czy melodię. Uwielbiała ją ze względu na twórcę. Dawno zaakceptowała, iż ukochała wszystko, co związane było z Serbem. Trzy minuty prostej melodii od lat dawały jej poczucie, jakby mężczyzna przy niej stał i ją przytulał. Otulał rękami, z których dawniej płynęła krew. Szkarłatna ciecz zatamowana przez Chorwację. Nie żałowała żadnej z rozmów, przez które poznawała go bliżej. Jego charakter i problemy. Problemy, z którymi chętnie mu pomagała.

-Kocham cię — powiedziała głośno i wyraźnie, chcąc, aby mężczyzna ją usłyszał.

W swojej głowie słyszała wyraźną odpowiedź Serbii. Widziała, jak jego usta wypowiadały trzy niezmiernie ważne dla niej słowa: “Ja ciebie też”. Jego ręce objęły ją w talii, a czoło kobiety rozgrzał krótkim pocałunkiem. W kąciku oka Europejki pojawiła się łza, a jej ręce mocno zacisnęły się na bluzce Serba. Jej twarz ozdabiały różne emocje, choć wśród nich wyróżniało się zdziwienie.

-Tydzień przed zabiciem żołnierzy z czternastego dywizjonu — zaczął głosem o wiele dojrzalszym od ostatniego momentu, w którym Chorwacja go słyszała — Zostałem przeniesiony do innego — delikatnie się uśmiechnął, ocierając łzę kobiety — Nie przejmuj się, nie wyimaginowałaś sobie tego wszystkiego — po raz kolejny ucałował jej czoło — Słowa dotrzymuję.

=======================================
Szczerze mówiąc, nie darowałabym sobie, gdyby Serbia nie przeżył

|I爱I| Historie Krótkie I Krótsze, CountryhumansWhere stories live. Discover now