"Nic złego się nie stało" 🇷🇸x🇨🇿

136 9 3
                                    

Zamówienie

Miliony lampionów rozświetliło wieczorne niebo, wzbijając się w górę. Każdy świecił na inny kolor, lecz żaden nie wyróżniał się w negatywnym tego słowa znaczeniu. Miały one również różne kształty, jednak ich identyfikacja po kilku minutach od wypuszczenia, była praktycznie niemożliwa. Wody morza odbijały kolory papierowych balonów, które nad nim leciały. Całe rodziny zebrały się tego dnia na jednej plaży, by wypuścić w niebo swój lampion szczęścia.

Czech gwałtownie się odwrócił, słysząc blisko siebie dźwięk zapalanej latarni. Uspokoił się, widząc swojego przyjaciela, puszczającego ich wspólny balon. Obserwował, jak z każdą sekundą lampion powoli się oddalał, by po kilku minutach stał się tylko jednym ze świecących punkcików, a następnie zniknął.

Chłopak lekko się wzdrygnął, czując zimną dłoń Serbii, który go złapał i zaczął prowadzić do miasta. Im bliżej jego centrum byli, tym mniej ludzi wokół nich stało. Pięć minut wystarczyło im na dotarcie do jednego z najwyższych budynków. Serb zaciągnął Republikę na jego dach, by stamtąd mogli dalej obserwować lecące lampiony. Mieli tam o wiele lepszy widok, co niesamowicie ucieszyło dziewiętnastolatka.

-Czechy? - starszy chłopak przerwał ciszę, opierając się plecami o komin.

-Tak? - odparł wciąż wpatrzony w niebo Czech, nie w całości wyrywając się z przyjemnego transu.

-Ja... - zaczął niepewnie, obserwując swojego przyjaciela - Ja chciałbym ci coś ważnego powiedzieć... - widząc zapatrzonego dziewiętnastolatka, skrępował się, niepewny czy powinien kontynuować temat.

-O co chodzi? - spytał - Coś się stało? - zaczął się martwić.

-Nie - zaprzeczył, odkładając swój bukiecik z kwiatami na ziemi, obok kwiatów Czech - A właściwie to jednak tak...

-Serbia... - trójkolorowy obrócił się i podszedł bliżej Serbii.

-Nic złego się nie stało - sprostował - Złego przynajmniej dla mnie... - wymamrotał pod nosem - Bo widzisz... - uciekł wzrokiem w bok, szukając odpowiednich słów - Ja... Ty... - spojrzał w oczy Czech - Podobasz mi się - wyznał zarumieniony - Tak bardzo, bardzo - dodał.

-No to rzeczywiście nic złego się nie stało - potwierdził niższy chłopak, przytulając się do dwudziestolatka tak, by mógł dalej obserwować lecące lampiony.

-Czyli ty też mnie kochasz? - spytał uśmiechnięty, odwzajemniając uścisk.

-No przecież przytuliłem się do ciebie, żebyś moich rumieńców nie zauważył - wyszeptał, delikatnie opuszczając swoją głowę.

Serbia spojrzał na twarz Czecha i uśmiechnął się, widząc na niej różowe policzki. Zacisnął uścisk, kładąc głowę na ramieniu niższego chłopaka i zapewniając mu ciepło. W tym momencie obaj zauważyli zakochaną parę, stojącą na innym dachu i puszczającą z niego swoją latarnię. Przeleciała ona nad głowami Europejczyków, pokazując im z bliska swój kształt serca i czerwony kolor.

=======================================
Aż mi się przypomniało jak ja z rodzicami kilka lat temu puszczaliśmy te lampiony nad morzem

|I爱I| Historie Krótkie I Krótsze, CountryhumansWhere stories live. Discover now