6- Ponowne spotkanie chłopaka

800 69 58
                                    

Pov George:

Obudziły mnie rano promienie słoneczne, dobijające się przez okno w moim pokoju. Spojrzałem na telefon i była 5:45. Nie pamiętam czy o tym wspominałem, ale u babci nie ma zasięgu, czyli będę umierał z nudów, bo mój jedyny ratunek, jest już nie ważny.

Próbowałem zasnąć, ale mi nie wychodziło. Postanowiłem, że się już w coś ubiorę, bo skoro nie zasnę to co mam innego zrobić. Podszedłem do szafy i wyjąłem jakieś ubrania, po czym je założyłem.

Miałem na sobie szare dresy i trochę za dużą, kremową bluzę. Podszedłem do lustra i próbowałem ułożyć włosy. Niestety, nie wychodziło mi to za dobrze. Właściwie to nigdy nie potrafię ułożyć tych włosów.

Postanowiłem, że nie chce mi się marnować dwóch godzin na układanie ich i pozwolę im się jakoś swobodnie ułożyć.

<><><>

Leżałem na łóżku, gapiąc się w sufit i nie wiedziałem kompletnie, co mam robić.

Zachciało mi się pić, a więc wstałem z łóżka i udałem się do kuchni. Wyjąłem szklankę z półeczki i wziąłem dzbanek z wodą. Nalałem sobie i wypiłem.

Usiadłem przy stole i obserwowałem wszystko przez okno. Było już jasno. Wschody są chyba jakoś tak o 4. Może kiedyś je zobacze, muszę. Mam na to w końcu dwa miesiące, a więc napewno uda mi się takowe zobaczyć.

Patrzyłem jeszcze chwilę przez okno, aż nie zauważyłem wchodzącego do ogródu tego samego chłopaka, co wczoraj. A co jeśli on robi coś z plonami? Może on psuje babci ten ogród? Chociaż nie wiem.. wątpię wsumie.

Patrzyłem uważnie na niego. W końcu otworzył furtkę i wszedł do ogrodu. Nie mogłem się powstrzymać. Szybko, lecz cicho, pobiegłem do korytarza, założyłem buty i wybiegłem z domu. Oczywiście starałem się otworzyć i zamknąć drzwi najciszej jak potrafiłem.

Byłem przed furtką. Uchyliłem ją, i bez zastanowienia wszedłem. Nie mogłem znaleźć chłopaka. Przeglądałem się wszędzie. To miejsce nadal było piękne, więc wątpię, że chłopak coś tu zepsuł.

-- Szukałeś mnie?- usłyszałem głos za sobą.

Szukałem go, a on znalazł mnie.

-- Eee, nie?- odwróciłem się.

Mojemu zaskoczeniu chłopaka nigdzie nie było. Zniknął?! Zapadł się pod ziemię?!

-- Gdzie t-

-- Tutaj- przerwał mi tym samym strasząc mnie od tyłu.

Lekko się wzdrygnąłem, a chłopak się tylko zaśmiał.

-- Nie strasz mnie!- zawołałem po chwili.

-- Nie krzycz- powiedział już przestająca się śmiać.

-- Kim ty jesteś? Czemu masz wstęp do tego ogrodu?-...

-- Zadajesz strasznie dużo pytań wiesz?-...

Będę ich zadawał jeszcze więcej, jak nie będziesz mi odpowiadał.

-- A ty je strasznie unikasz. No to, co tu robisz?

-- Przychodzę zajmować się kwiatami-...

-- Czyli to dzięki tobie ten ogród jest taki piękny?- teraz szliśmy wzdłuż ogrodu podziwiając wszystkie kwiaty.

-- Nie koniecznie, ja tylko dostarczam nowe nasiona, a w wolnym czasie przychodzę tu i odpoczywam. To miejsce jest magiczne i lubię tu przebywać-...

-- Aaa, a po co ci ta maska?- pytałem o wszystko, co przychodziło mi do głowy.

-- Bo nie lubię pokazywać swojej twarzy.

-- No weź, nie może być przecież taka zła, prawda?- podszedłem do wyższego i chciałem zdjąć mu maskę, lecz ten zareagował strasznie szybko i nie wiedziałem nawet kiedy, ale trzymał moją rękę i znajdował się parę centymetrów ode mnie.

-- Nigdy tego nie rób, kochanie- KOCHANIE?! Co on sobie myśli?????

Odsunąłem się od chłopaka i nawet nie chce wiedzieć jak moja mina w tej chwili wyglądała. Chłopak chyba to zauważył, bo zaczął się śmiać.

-- Wracaj już do domu, twoja babcia za niedługo wstanie i będzie Cię szukać-...

-- Oj a co cię to tak martwi?- zapytałem.

-- Idź do tego domu i nie marudź. No chyba, że wolisz, abym to ja Cię do niego zaprowadził.

-Ok, już idę- wywróciłem oczami i wróciłem do domu.

<><><>

Siedziałem na łóżku myśląc znowu o tym chłopaku. Ciekawe co on myśli o mnie. Siedziałem tak jeszcze chwilkę, aż w końcu moja babcia weszła mi do pokoju.

-- George, nie śpisz?-...

-- Nie, obudziłem się wcześniej i nie mogłem zasnąć- wytłumaczyłem.

-- Pamiętasz, że dzisiaj jest festyn?- o kurczę, kompletnie zapomniałem.

Dzisiaj przecież miałem przyjść do Dream'a.

-- Tak babciu, pamiętam, a o której jest ten festyn?- skłamałem, ale co innego miałem zrobić?

-- Jakoś tak o 15, a kończy o 20. Ja będę pomagała to organizować, więc będziesz mógł sobie pochodzić i pozwiedzać w tym czasie-...

-- Okej- ucieszyło mnie to, ponieważ będę miał ułatwienie aby się stamtąd zmyć.

<><><>

Babcia wyszła z mojego pokoju, a ja znów zostałem sam, lecz tym razem, zauważyłem jakąś książkę. Wziąłem ją, usiadłem na łóżku i zacząłem czytać.

Ta książka mnie dość wciągnęła, ponieważ była o kwiatach, a ja zawsze uwielbiałem gdy babcia mi o nich opowiadała.

Czytałem tak jakąś godzinę. W
końcu już miałem dość.
Odłożyłem więc książkę na półkę i wyszedłem z pokoju. Moim oczą ukazała się babcia. Siedziała na fotelu i czytała książkę. Gdy tylko mnie zauważyła, uśmiechnęła się.

-- Cześć George, potrzebujesz czegoś?- zapytała.

-- Niee- zamyśliłem się- A jest coś w czym mógłbym Ci pomóc? Bo szczerze mówiąc to nudzi mi się.

-- Hmm- zastanawiała się przez chwilę- Możesz narąbać trochę drewna, na podwórku masz potrzebne rzeczy. A jeżeli nie chcesz, to możesz mi pomóc w robieniu ciast na festyn.

-- To mogę ci pomóc w robieniu ciast- uśmiechnąłem się.

--Okej, umyj ręce i widzimy się w kuchni-...

_______________________________________
838 słów

miłego dnia!:]

Zanim odejdę... || DNFМесто, где живут истории. Откройте их для себя