6 - Róg

690 24 5
                                    

- Hej Ron. - Posłała mu fałszywy uśmiech.

Całkowicie ją zignorował i od razu przeszedł do sedna.

- Po prostu tego nie rozumiem. Jesteśmy w związku, czy nie chciałabyś być razem w parze? - Zapytał krzyżując ramiona, jego twarz powoli stawała się czerwona.

Hermiona nienawidziła koncepcji ich związku, merlinie, jak dziecinnie to brzmiało.

- Ron, wiem, że po prostu chcesz być moim partnerem, żeby móc wcześniej wyjść z klasy. - Powiedziała unosząc brew, była znudzona.

– To znaczy... tak, to jeden z powodów. Ale chcę być blisko ciebie. - Powiedział zbliżając się do niej. Poczuła się trochę zniesmaczona.

- Czuję się wykorzystywana Ron, nie czuję się kochana. - Powiedziała i lekko go odepchnęła.

- K-kochana? - Powiedział nerwowo. Skinęła głową, jakby to było oczywiste.

- Tak... Tak... miłość. Oczywiście zależy mi na tobie. - Próbował przekonać ją, że ją kocha. Ale nie zrobił tego. Miłość? Dlaczego miałby pragnąć miłości? Brzmiało to zbyt powściągliwie jak na jego gust, wydawało się, że pędzi do niego i wywiera na niego presję. Prychnął i odwrócił się od niej, nie żegnając się z nią.

Hermiona spojrzała na niego zmieszana i wyszła na zewnątrz, by położyć się na trawie, czytając i czekając na kolację.

Położyła rękę na oczach.

" ...zasługujesz na o wiele więcej..."

Malfoy powiedział to do niej, on ze wszystkich ludzi! Nawet on, chłopak, który prawdopodobnie nadal jej nienawidzi, udzielił jej rad, a nawet powiedział, że zasługuje na coś więcej. Wszyscy wokół niej mówili to samo, ale to ignorowała. Ron naprawdę nie zrobił nic złego. Zachowywał się jak palant, kiedy byli młodsi, to było normalne. Prawda?

Jęknęła i przewróciła się na brzuch, marszcząc brwi w trawie.

– Myślę, że to szkodzi twojej twarzy. – powiedziała Ginny. Pansy zachichotała, gdy Hermiona odwróciła się, by na nie spojrzeć.

- Co robisz? – spytała Pansy.

- Myślę... po prostu myślę... Jestem naprawdę głodna, myślę, że czas na obiad, chodźmy! - Hermiona powiedziała, starając się by nie zadawały pytań i prowadząc je ze zmęczeniem do wielkiej sali. Zauważyły, ale nie pytały, kiedy usiadły przy stole Slytherinu na swoich zwykłych miejscach. Draco zauważył, że ze zmęczeniem opada na siedzenie i powoli zaczyna jeść. Spojrzał na nią.

Wyglądała cudownie, ale widział też, że wyglądała na trochę zmęczoną. Dlaczego? Ale to nie miało znaczenia, mógł patrzeć na jej twarz przez cały dzień. Usłyszał chichot po prawej stronie Theo i Blaise'a. Draco spojrzał na nich gniewnie i zjadł.

- Draco i... - Blaise zaczął śpiewać, ale Draco brutalnie go odepchnął, tak że upadł na podłogę. Theo wstał i zaczął się z niego śmiać. Wszystkich zgromił wzrokiem.

- On... On właśnie cię zaatakował, bo chciał powiedzieć Gr... - Theo zgiął się wpół, ale Draco sięgnął przez stół i pociągnął go za koszulę.

– Jeśli wypowiesz następne słowa to po prostu tego pożałujesz. - Draco groził. Theo spojrzał na niego jak pijany i spróbował pocałować go w policzek, co sprawiło, że trzy dziewczyny obok nich roześmiały się. Draco odepchnął go, a Blaise się opanował.

– Znowu prawie wpakowaliście nas wszystkich w kłopoty. - Ginny przewróciła na nich oczami.

– O co w ogóle walczyłeś tym razem? – spytała Pansy, a Theo otworzył usta, zadowolony z odpowiedzi, ale Draco spojrzał na niego gniewnie, więc zamknął je. Hermiona zobaczyła to i dziwnie spojrzała na Draco. Dał znak chłopcom, żeby wstali, a oni przewrócili oczami, wstając. Blaise mrugnął do Ginny, która uśmiechnęła się lekko, podczas gdy Theo wpatrywał się w Pansy.

- Nott... wszystko w porządku? Twoi przyjaciele są już przy drzwiach. Czy mam coś na twarzy? – powiedziała Pansy dotykając swojej twarzy.

- Tak, masz. - powiedział Theo uśmiechając się, a Pansy zmarszczyła brwi.

- Gdzie?!

- Nie, nie. Mam na myśli... Oczywiście masz coś na twarzy, no wiesz, oczy, usta, nos... - Zaczął wymieniać je na palcach, a dziewczyny patrzyły na niego z lekko rozwartymi ustami. - ...jesteś naprawdę piękna. - Skończył i położył ręce na biodrach, spoglądając z dumą na trzy dziewczyny. Ginny podniosła mu kciuki, a on z radością oddał. Hermiona zakrztusiła się jedzeniem, śmiejąc się.

- Theodor! - Blaise wrzasnął, Theo spanikował i wybiegł z wielkiej sali. Pansy odwróciła się do swoich przyjaciółek i spojrzała na nie dziwnie.

– Myślę, że jest słodki, tak jak powiedziałaś. - Ginny skinęła głową i zaczęła grzebać w swoim jedzeniu.

– Uważa, że ​​jesteś piękna, to miłe. - Hermiona powiedziała czule wzdychając.

Pansy milczała w szoku. Myślał, że jest piękna? Ze wszystkich ludzi?

Ron tak naprawdę nie nazwał Hermiony piękną, przy żadnej okazji. Żałowała, że ​​tego nie zrobił zrobił. Może dlatego, że byli przyjaciółmi od tak dawna, ​​czuł, że nie musi jej komplementować? Hermiona skinęła głową do siebie i zjadła swoje jedzenie.

- O nie, Pansy, zapomniałam książki z astronomii z mojego pokoju, chodź ze mną po nią, a ja cię oprowadzę po pokoju! – powiedziała Ginny, mrugając do Pansy.

Pansy zrozumiała wiadomość.

- O tak, pójdę z tobą po twój podręcznik do astronomii do tak zwanej sypialni. – powiedziała Pansy, mrugając. Ginny w myślach uderzyła się dłonią w czoło. Pansy była złą aktorką.

- Och! Pójdę z wami. - powiedziała Hermiona wstając, ale Ginny już odciągnęła Pansy.

Usiadła z powrotem i bawiła się jedzeniem, obserwując rzekomą "miłość swojego życia", rozmawiającą z ładną Gryfonką, która była rok niżej.

~OO~

Ginny puściła Pansy i kazała jej iść za nią.

– Muszą gdzieś tu być. – wyszeptała Ginny.

- Dlaczego ich ścigamy? – spytała Pansy, szczerze zdezorientowana.

– Ponieważ chcę wiedzieć, dlaczego Malfoy wyciągnął Zabiniego i Notta na zewnątrz. - Ginny odpowiedziała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Nie jesteś ciekawa? - Zatrzymały się i spojrzały na siebie.

– Tak, masz rację, chodźmy... – zakończyła Pansy i popchnęła Ginny za róg, który akurat był korytarzem, w którym znajdowali się trzej chłopcy. Pansy odciągnęła ją do tyłu przez co upadły na podłogę, a rozmowa chłopców się urwała, po czym kontynuowali. Ginny pomogła Pansy wstać i cicho nasłuchiwały.

RedamancyWhere stories live. Discover now