9 - Wtedy to zobaczył

663 27 2
                                    

- W tej chwili odłóż różdżkę i wypuść mnie! Jestem głodny. - Powiedział ze złością.

- Nie! Masz podejść do tego zlewu, a ja wyleczę twoją rękę.

- Nie zrobisz tego. - Wyciągnął różdżkę, ale zanim zdążył wycelować w nią, przerwała.

- Incarcerous! - Powiedziała głośno, jej głos odbijał się od ścian łazienki, a on upadł na kolana, gdy owinęły się wokół niego liny. Uśmiechnęła się i podeszła do niego, patrząc na niego z góry. Jej obcasy stukały o płytki.

Pochyliła się nad nim.

– Oj, czy Malfoy utknął? - Hermiona powiedziała śmiejąc się do siebie.

– Pożałujesz tego. - Powiedział, walcząc z linami.

- To dla twojego własnego dobra. - Opanowała się i zaczęła być poważna. Złapała go za tył jego szkolnej szaty i zaciągnęła do zlewu. Podparła go i próbowała złapać go za rękę, ale zacisnął ją w pięść.

- No już, Malfoy, nie każ mi cię petryfikować, kto wie, jakie inne obrażenia znajdę i wyleczę. - Powiedziała sarkastycznie, ale to sprawiło, że przestał walczyć. Z gniewem wpatrywał się w podłogę i podał jej rękę. Odkryła jego bandaże. Trochę krwi wyschło, ale wciąż było wiele nacięć, z których powoli wypływała krew. Hermiona pokręciła głową na ten widok.

- Dlaczego, u licha, ktoś miałby to sobie zrobić? – zapytała Hermiona, zwilżając szmatkę i pozbywając się zaschniętej krwi.

– To twoja wina, denerwujesz mnie. - Powiedział spokojnie.

- Myślę, że to zawsze moja wina, prawda? To moja wina za to, jak wyglądają moje włosy, to moja wina za to, jak wyglądają moje zęby, to moja wina za to, kim byli moi rodzice, i moja wina, że ​​jestem szlamą. - Powiedziała, przewracając oczami i wyjmując różdżkę.

Milczał, wpatrując się w podłogę.

Wskazała na jego ranę i wyleczyła ją.

Draco upadł z powrotem na podłogę, a jego plecy wygięły się lekko w bólu, gdy jego skóra ponownie się zszyła. Poczuł, jak pocieszająco pociera jego kolano i ból w końcu ustał. Liny zniknęły, rozpływając się w powietrzu.

- Teraz jest dobrze. - Uśmiechnęła się i schowała różdżkę do kieszeni. Wstała i wyciągnęła do niego rękę. Spojrzał na nią nerwowo i wziął. Pomogła mu wstać, a on oparł się o nią. Chwycił ją za nadgarstek i spojrzał w dół na swoją rękę, a potem na jej nadgarstek, który trzymał.

- Dziękuję. – mruknął Draco. Nikt tego dla niego nie zrobił. Nie jego rodzina, nie przypadkowe dziewczyny, tylko Blaise i Theo, bo tylko im zależało. Potarła jego ramię i poczuł ciepło. Spojrzała na niego.

- Nie ma za co, nie rób tego ponownie. - Powiedziała cicho.

Powoli puścił jej nadgarstek i mocno ją przytulił. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Co zrobiłby Ron, gdyby zobaczył, jak przytula Malfoya? Z pewnością będzie na nią krzyczał, sprawiając, że poczuje się źle, próbując pomóc komuś innemu. Ale nie było go w pobliżu.

Przytuliła go równie mocno i poczuła bicie jego serca. Pozostali tak przez kilka minut, często kołysząc się lekko w przód i w tył. Draco włożył wszystkie swoje słowa w ten uścisk. Wiedział, że nigdy nie zdoła jej tego wymówić. Powoli puścili. Oboje wiedzieli kiedy, i nie było to niezręczne. Ale kiedy spojrzeli sobie w oczy, stało się to niezręczne.

- Przepraszam, ale przynajmniej upewniłem się, że Weasleya tu nie było, kiedy to robiłem. – powiedział Draco, śmiejąc się, wkładając ręce do kieszeni. Zachichotała i pokręciła głową, patrząc na podłogę.

– To nie ma znaczenia. Nigdy się nie dowie. - Uśmiechnęła się. – Miłego dnia, Malfoy. - Posłała mu ciepły uśmiech i odwróciła się, żeby szybko zjeść śniadanie. Draco pozostał w miejscu, patrząc na miejsce, w którym właśnie stała, a jej zapach unosił się wokół niego. Jedyne, co mógł wyczuć, to ją, mógł myśleć tylko o niej, a wszystko, czego pragnął, to jej. Jego serce biło szybko i zarumienił się. Chwycił materiał swojego munduru, który miał na sercu.

Tak, chyba rzeczywiście podobała mu się Hermiona Granger.

~OO~

Było już po obiedzie, Ginny i Pansy przypomniały dwóm chłopcom, co mają powiedzieć Draco. Blaise i Theo wrócili do swojego dormitorium i zobaczyli Draco siedzącego w swoim łóżku i czytającego.

- Hej Smoku, miałeś miły dzień? – powiedział Blaise, odkładając torbę.

– Tak, było miło. - Draco uśmiechnął się lekko do siebie i czytał dalej.

- Spotkajmy się po ciszy nocnej przy naprawdę dużym drzewie nad jeziorem. - Theo powiedział mu.

Draco tylko zanucił OK, gdy był pochłonięty swoją książką. Jego przyjaciele zmienili się i wyszli na zewnątrz przed godziną policyjną. Trzaśnięcie drzwiami wyrwało go z zamyślenia.

- Czekajcie! - Draco rozejrzał się, ale odeszli. Postanowił wstać i się nie przebierać, po prostu zakładając szatę czarodzieja na piżamę i spotykać się z nimi po godzinie policyjnej. Podszedł do lustra i spojrzał na zegar, jednocześnie poprawiając swoje włosy.

Było już po ciszy nocnej, więc Draco wyszedł. Nie rozumiał, dlaczego nie mogli porozmawiać w dormitorium? Przecież mieszkali razem? Był naprawdę zdezorientowany. Zobaczył w oddali wielkie drzewo i powoli zszedł w dół. Nie zauważył ich, obszedł drzewo i sapnął, potykając się za drzewem.

Tam zauważył obściskującą się parę, ale nie sapnął z powodu jakiegoś głupiego pocałunku, nie, sapnął, bo to Ronald Weasley całował jakąś blondynkę, której nigdy wcześniej nie widział. Położył rękę na sercu i próbował złapać oddech. Scena powtarzała się w jego głowie w kółko.

Weasley zdradzał Granger. Weasley zdradzał Granger!

Wyrwał się z tego i zaczął krążyć wokół drzewa. Obrzydliwe, pomyślał z goryczą, krzywiąc się na ten widok. Co za gnojek. To był zdecydowanie Ronald Weasley. Odwrócił się i powoli wrócił, starając się nie hałasować, i przekradł się do zamku, próbując uniknąć Filcha. Wrócił na czas do swojego pokoju i zobaczył rozmawiających Theo i Blaise'a.

Draco stał tam i patrzył na nich gniewnie.

- Przestańcie obgadywać swoje matki i wyjaśnijcie, dlaczego jesteście tutaj, a nie przy drzewie! – powiedział Draco ze zmęczeniem. Skierowali głowy w jego stronę.

- Drzewo? Co masz na myśli mówiąc drzewo? – zapytał niewinnie Blaise.

- Draco, powiedzieliśmy, że idziemy pod drzewo i że możesz przyjść, jeśli chcesz, ale skończyło się na tym, że po prostu chodziliśmy po zamku. - powiedział Theo, rzucając mu zmieszane spojrzenie. Chłopcy uśmiechnęli się w głowach.

- Nie zwracałem uwagi, czytałem moją książkę, można było klepnąć mnie w ramię. - Draco prychnął zmęczony zamierzając zdjąć swoją szatę. - Chyba nic wielkiego. I tak potrzebowałem świeżego powietrza. - Powiedział, gdy upadł na łóżko twarzą w dół.

Theo i Blaise przybili sobie żółwika z uśmiechami na twarzach. Draco wiedział teraz, że Weasley zdradza Granger i na 100% spodziewali się, że powie Granger jutro, a to będzie sobota, więc mają mnóstwo czasu.

RedamancyWhere stories live. Discover now