Rozdział 16

149 9 0
                                    

~Rok później~

-Liam, prosiłem do cholery, żebyś go mocno trzymał! - Odkładam na bok skalpel i zerkam na swojego współpracownika.

-Wybacz, wyślizgnął mi się. Posprzątam tutaj dzisiaj, idź się wymyj. - Wymijam go i wychodzę z podziemnego pomieszczenia. Kieruję się w stronę swojego pokoju. Schodami na piętro, potem tylko krótki korytarzyk i jestem u siebie. Nie pozwoliłem zmieniać wystroju. Może i bardzo przypomina mi Kima, ale trudno. Wchodzę do łazienki, zrzucam z siebie ubrania i wskakuję pod gorący strumień wody. Jak zwykle zaczynam rozmyślać o wszystkim. Co się zmieniło? Sporo. Po śmierci Kima, wziąłem jego nazwisko, Kato i stałem się częścią ich rodziny. Przejąłem obowiązki po swoim ukochanym, a w dodatku wyspecjalizowałem się w substancjach psychoaktywnych. Co do mojego wyglądu, też sporo się zmieniło. Nabrałem masę i wyrobiłem lekkie mięśnie. Włosy zapuściłem, sięgają już do połowy pleców, w dodatku zafarbowałem je na siwo. Co do psychiki, nie podniosłem się po śmierci Kima. Nie wiem co to radość i uśmiech, za to bardzo dobrze znam definicję agresji. Jest obecna cały czas.

-Aro, wyłaź! Tata i Liam już czekają, jedziemy na licytację. - No i ojca Kima nazywam swoim tatą. Pozwolił mi na to.

——————————————————

Kto by pomyślał, że dawna męska suka będzie prowadzić licytację? Wychodzę na scenę, ubrany w czarny, dopasowany garnitur i tego samego koloru maskę.

-Witam wszystkich zebranych na licytacji bardzo cennego towaru! Zanim zaczniemy, przedstawię państwu trzy zasady. - Chwytam mikrofon w dłoń i podchodzę do piedestału, na którym będę prowadził całą szopkę. - Udział bierzemy poprzez podniesienie plakietki z numerem. Cenę podajemy po usłyszeniu swojego numeru. - Robię przerwę. Czekam aż Liam, który mi pomaga, zaprezentuje wszystkim to, co powiedziałem. - Kolejną zasadą jest płatność. Przyjmujemy tylko i wyłącznie gotówkę! - Tym razem czekam, aż szepty na sali ucichną. Do tej pory akceptowaliśmy też przelewy, ale czasy się zmieniają. - No i ostatnia. Towar jest do odebrania po aukcji przy tylnym wyjściu. Wtedy również zostaje nam przekazana zapłata. Jakieś pytania? - Zapada grobowa cisza. Daję znać ręką i wprowadzony zostaje pierwszy chłopczyk. Zaczyna się licytowanie i tak w kółko, przez najbliższe parę godzin.

——————————————————

-Uwaga, ostatni obiekt dzisiejszej aukcji! - Czekam, aż na środek zostanie wyciągnięty osiemnastolatek o morskich oczach. - Ze względu na jego agresję ma skrępowane nogi i dłonie, a także knebel w ustach. Zaczynamy licytacje od skromnego tysiąca! - Chętnych jest tak dużo, że nie wyrabiam z czytaniem. Jednak pojawia się większy problem, gdy Liam puszcza przypadkiem chłopaka, a ten jakimś cudem uwalnia nogi. Zaczyna zwiewać, a ja nie mam pojęcia co z tym zrobić. Na całe szczęście dopada go ochrona.

-Może jednak dam mu coś na uspokojenie? - Krzywię się na samo wspomnienie mojej próby sprzedaży na aukcji.

-Obejdzie się. - Podchodzę do chłopaka, zasłaniam go i odcinam mu widok publiczności. Zerkam na jego ręce, pokryte licznymi śladami cięć. Nie powiem, szkoda mi go. Tonny coś ostatnio przebąkiwał, że chciałby mieć kogoś pod swoją opieką. Byłby dla niego dobrym materiałem na służącego. - Słuchaj, ściągnę Ci knebel, ale nie krzycz. Chcę Ci dać bardzo korzystną ofertę. - Powoli odpinam mu tę głupią zabawkę. Mierzy mnie wzrokiem, ale milczy. - Mój członek rodziny szuka podwładnego. Uwierz mi, będziesz miał u niego jak w niebie. Przede wszystkim, będziesz chroniony i szanowany. Głodny też nie będziesz. Co ty na to? - Poprawiam mu włosy, które opadły na jego czoło.

-Na pewno nie zrobi mi dużej krzywdy? - Spuszcza głowę, a na ziemię skapują jego łzy.

-Jestem tego bardziej niż pewny. To jak? - Po chwili namysłu, kiwa głową na tak. Wracam do miejsca, z którego mówiłem. - Musicie państwo wybaczyć, ta zabawka jest już kupiona. To koniec na dziś. Zapraszam wszystkich kupców na tyły! - Czekam, aż kotara opada i wracam do chłopaka. Pomagam mu się podnieść, a potem spokojnie prowadzę na zaplecze.

-Po co Ci on? Z tego, co wiem, to nawet nie jesteś w stanie sam się zaspokoić  - Mierzę Liama wściekłym wzrokiem. Fakt, nie potrafię sobie nawet samemu zwalić, ale to moja osobista sprawa.

-Proszę, ubierz to. - Daję chłopakowi jakieś ubrania, wcześniej rozwiązując mu ręce. - To dla Tonniego. Ostatnio gadał dużo, że chce mieć kogoś pod swoją opieką. - Czekam, aż nastolatek się ubiera i prowadzę go do samochodu.

——————————————————

Zaraz po wejściu do domu, przed oczami pojawia mi się Tonny. Mierzy wzrokiem chłopaka obok mnie. Uśmiecham się szeroko, chyba trafiłem w jego gust.

-No śmiało, zrób tak, jak Ci mówiłem wcześniej. - Rzucam do nastolatka.

-Dzień dobry. Jestem Zack i od tej pory będę twoim sługą. - Robi krok w kierunku mojego brata, który w tej chwili jest naprawdę zdziwiony. Gdy pierwsza fala zaskoczenia przechodzi, przytula najpierw mnie, a potem swój nowy nabytek.

-Chodź, musimy Cię wymyć. - Znikają mi z oczu. Kieruję się do swojego pokoju i rzucam na łóżko. Kołdra nie pachnie już Kimem... Tak strasznie za nim tęsknię. Chciałbym, żeby znów wziął mnie w ramiona. Z tego, co powiedział mi tata, ktoś go śledził i w końcu dorwał. Nie pozwolono mi pójść na pogrzeb, ze względu na moje serce. Chyba przez dwa tygodnie leżałem w szpitalu, bo ten pieprzony organ znów odmówił pracy. Teraz i tak nie biorę leków, nie zależy mi już na tym.

-Ah, miałeś przy mnie być już zawsze, Kim. - Poruszam obrączką po palcu i zasypiam, ściskając jego poduszkę.

——————————————————

Wybudza mnie mocne uderzenie w biodro. Krzywię się z bólu i mierzę wzrokiem Liama. Jakim cudem on jest moim wspólnikiem?

-Słuchaj Aron, to Ci się może nie spodobać, ale od tego zależy honor naszej rodziny. - Chwyta mnie za ramię i zrzuca na ziemię, gdy chcę się znowu nakryć kołdrą.

-Co tym razem? Która w ogóle godzina? - Przecieram oczy i zerkam na tego gnojka. Jego mina jest zbyt podejrzana, on coś knuje.

-Prawie dwudziesta. Pewien bardzo ważny członek naszej firmy widział Cię na aukcji i chce Ciebie na dzisiejszą noc. - Otwieram lekko usta ze zdziwienia, po czym wybucham śmiechem.

-Nie licz na to. - Podnoszę się z ziemi z zamiarem wyjścia z pokoju, ale nie udaje mi się to. Zostaję siłą zatrzymany.

-Słuchaj, wypowiem się jasno. Masz iść i dać mu dupy, jasne?!

-A ty niby nie możesz?! Ja nie mam zamiaru zdradzać Kima!

-Zrozum jasno, że on od roku nie żyje, kurwa! - Wraz z zakończeniem zdania, jego dłoń ląduje na moim policzku. Nigdy od niego nie oberwałem i chyba to właśnie uświadomiło mi, że on nie żartuje i mam na serio się oddać temu facetowi.

-Ile mam czasu? Muszę się wymyć, ubrać, podgolić i zakryć policzek od uderzenia. - Zerkam w lustro, no mam czerwony policzek.

-Masz godzinę, przyjdę po Ciebie i zawiozę na miejsce. - Wychodzi, zatrzaskując drzwi. Kim, dlaczego nie ma Cię teraz obok?

Zaopiekuj się moim sercem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz