Chapter 3

261 23 2
                                    

Całą noc nie mogłam spać. Kartkowałam wszystkie strony pamiętnika, który pisałam około dwa lata wcześniej. Opisywałam w nim każdy dzień, każdy ruch, każdą myśl. Pamiętam jak trudno mi było się z nim rozstać. Myslałam nad tym, jak ukryć uczucia do Oscara, przed Olle. 

Obudziłam się o 6.20. W moim pokoju nadal unosił się zapach perfum Olle. Był tak piękny, że nie chciało mi się wychodzić, chciałam tylko móc czuć go przez cały czas.

Nie wiedziałam o której mama wróciła z pracy, ale taty wtedy jeszcze nie było w domu, choć wydało mi się to podejrzane, bo miał wrócić już wieczorem. Zeszłam do kuchni, gdzie panował totalny nieporządek. Pełno naczyń stało na blacie, butelki po winie i piwie porozrzucane były po podłodze, gdzieniegdzie walały się kawałki potłuczonego szkła. Zamurowało mnie. Weszłam do sypialni mamy, a ta spała sobie jak gdyby nigdy nic. Pozbierałam wszystkie butelki do worka na śmieci, a potem wyniosłam na dwór, szklanki i inne naczynia powkładałam do zmywarki i włączyłam ją, a na końcu zmiotłam podłogę i ją umyłam. Zbliżała się 7.20, więc poszłam się ubrać. Kiedy już się ubrałam i umalowałam wzięłam torbę z książkami i znów zeszłam do kuchni, gdzie jak zwykle o tej porze, siedziała mama, tym razem nie piła jednak kawy. 

-Linn, nie wiesz gdzie podziewa się tata? - zapytała trzymając się za głowę. 

-Nie.. A co tu się tak właściwie działo w nocy? Jak rano zeszłam wyglądało tu jak w chlewie! - krzyknęłam zbulwersowana. 

-Kochanie.. Nie krzycz tak.. - powiedziała z grymasem, nadal trzymając się za głowę. -Zaprosiłam Alle i kilka starych koleżanek ze szkoły.. 

-Mogłaś chociaż uprzedzić. 

-Przepraszam, ale to było takie spontaniczne.. 

-Dobra, nieważne.. Muszę już iść, bo się spóźnię na lekcje. - powiedziałam wyciągając z lodówki śniadanie i pudełko z warzywami i owocami. 

W szkole, tak jak zawsze, kiedy już odłozyłam torbę do szafki i zlokalizowałam Oscara, usiadłam pod salą chemiczną. Miałam już wkładac słuchawki do uszu, kiedy podszedł do mnie Olle. 

-Hej, Linn. - uśmiechnął się z góry, a ja od razu wstałam. 

-Hej, Olle. 

-Nie uśmiechniesz się do mnie dzisiaj? - zapytał z jeszcze większym uśmiechem, a to był ten uśmiech, któremu nawet ja nie potrafiłam się oprzeć, więc uśmiechnęłam się, jak najszerzej tylko mogłam. 

-Tak lepiej.. Słuchaj.. - podrapał sie charakterystycznie po głowie i sporzał na mnie leniwym wzrokiem. - chciałabyś zjeść ze mną lunch? 

-Janse.. Ale nie mieliśmy czasem uczyć się z matmy? - zapytałam go przymykając jedno oko.

-Matma? Nawet na przerwie? Aż tak mnie nie lubisz? 

-Ale przecież ja bardzo ciebie lubię! - uśmiechnęłam się. - Właśnie dlatego chcę ci pomóc. 

-Więc.. jeśli tak bardzo mnie lubisz to może się nade mną zlitujesz? I zjesz ze mną ten lunch? 

-Może... Ale dlaczego chcesz zjeść ze mną? Nie ma dzisiaj w szkole twoich kolegów?- wychyliłam się zaa niego i spojrzałam w kierunku parapetu, przy którym zawsze stał z kolegami. Oscar, Finn i Rune stali na swoich miejscach zawzięcie o czymś dyskutując. 

-Są. - odpowiedział stanowczo. 

-Och. No dobrze. - uśmiechnął się znów, a ja tylko przewróciłam oczami. Myślałam z jakiego powodu chciał, żebym zjadła z nim ten lunch, ale przecież ten telefon, który miałam poprzednego dnia.. Serio go zaintrygowałam? Zapomniałam o moim planie, który chciałam wcielić w życie jak najszybciej.. A to było bardzo dobre posunięcie. W głębi duszy przybiłam sobie piątkę i pochwaliłam się, na zewnątrz nadal udając obojętną. 

Just A Little Bit Of Your HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz