5

1.4K 53 11
                                    

– To się, kurwa, nie dzieje – westchnęłam, wpatrując się w kawałek plastiku na parapecie. Kątem oka zauważyłam, jak Asia obgryza nerwowo paznokcie. Jeszcze nigdy nie widziałam mojej przyjaciółki zestresowanej do tego stopnia, by pozwoliła sobie na zniszczenie idealnego manicure. Nawet egzaminy nie były w stanie wyprowadzić jej z równowagi. Pewnie dlatego, że miała niesamowitą zdolność zapamiętywania wszystkiego po jednorazowym przeczytaniu jakiejkolwiek informacji.

Wzięłam głęboki wdech, a zaraz potem wydech.

– Muszę zapalić – jęknęłam, sięgając po paczkę papierosów. Zanim jednak zdążyłam wstać z miejsca, Aśka chwyciła mnie mocno za nadgarstek i spojrzała wymownie.

– Nie możesz.

Kurwa. Nienawidziłam kiedy miała rację. A na ogół nigdy się nie myliła. Była najmądrzejszą i najrozważniejszą osobą, jaką poznałam w swoim życiu. Może za wyjątkiem Kuby. Poważnie, ta dwójka pasowałaby do siebie idealnie. Byliby najlepiej dogadującą się oraz zorganizowaną parą w historii.

– Oczywiście, że nie mogę. Ja teraz wielu rzeczy nie mogę!

– Zanim do tego przejdziemy, powinnaś umówić się do lekarza.

Chciałam zakląć kolejny raz, ale co by to zmieniło. Ten cholerny plastik pokazywał dwie pionowe kreski! Obie tak wyraźne, że prawdopodobnie ich widok wyrył mi się w pamięci już na dobre. Ale Aśka kolejny raz miała rację. Musiałam zadzwonić do mojego lekarza i umówić się na wizytę.

– Najszybszy możliwy termin poproszę – odezwałam się do recepcjonistki, która odebrała moje połączenie.

– Dzisiaj na godzinę siedemnastą. Zdąży pani?

Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina szesnasta. Jeśli chciałam dojechać do Katowic na czas, musiałam się natychmiast zebrać i pożyczyć samochód od Kuby.

– Zdążę.

Lekarz siedział za swoim biurkiem i z nosem utkwionym w monitorze, wpisywał kolejną listę zaleceń oraz skierowania na badania. Wpatrywałam się w niego, próbując przyswoić właśnie otrzymane informacje. Dwunasty lub trzynasty tydzień ciąży. Według lekarza dziecko rozwijało się prawidłowo, serce biło mocno. Teraz tylko powinnam zacząć trochę bardziej o siebie dbać. Przyjmować kwas foliowy oraz całą listę witamin od A do Z. ponad to miałam zrobić badania krwi, moczu i tak dalej.

– Ach, bym zapomniał. – Lekarz uśmiechnął się do mnie ciepło. Podszedł do maszyny, którą wykonywał badanie USG, nacisnął kilka guzików. Chwilę później trzymał w ręku zdjęcie małej fasolki. – Pewnie przyszły tatuś by chciał zobaczyć malucha.

Kurwa. Byłam prawie pewna, że przyszły tatuś o niczym się nie dowie. Ani teraz, ani nigdy. Moja impreza urodzinowa miała miejsce zaledwie dwa dni temu. Od tego czasu zupełnie nic się nie zmieniło. Nie chciałam i nie potrzebowałam go w swoim życiu.

– Z pewnością – wycedziłam po krótkiej chwili, odbierając od lekarza zdjęcie USG.

Wychodząc z gabinetu byłam w stanie skupić się tylko na jednej myśli: jakim cudem znalazłam się w tym miejscu, kiedy to moja przyjaciółka patrzy na mnie ze współczuciem. Nie chciałam by tak na mnie patrzyła. To przecież nie był koniec świata. Dziewięć miesięcy pochodzę sobie w tej ciąży, a później zdecyduję co dalej. Na świecie jest wiele rodzin, które czekają na słodkiego malucha i będą w stanie otoczyć go prawdziwą miłością, a także dać to czego ja sama nie będę w stanie.

– Chyba ciebie pogrzało – stwierdziła Aśka, patrząc na mnie wymownie. – Będziesz wspaniałą mamą, a Tomek...

– Tomek o niczym się nie dowie.

– A powinien.

Przewróciłam oczami. Dla niej zawsze wszystko było czarne albo białe. No i oczywiście zawsze musiała mieć rację.

– Kariera sportowa stoi przed nim otworem. Nie będę stawać mu na drodze.

– I wcale nie chodzi tutaj o fakt, że uraził twoją dumę, umawiając się z tą całą Martyną?

Starałam sobie wmawiać, iż wcale o to nie chodziło. Rzecz jasna Aśka znów miała rację, ale nie musiała o tym wiedzieć. Jeszcze pół roku temu wydawało mi się, że mam razem z Fornalem układ idealny. Mieliśmy się przyjaźnić w zamian za odrobinę przyjemności w łóżku. I nie tylko. Kiedy potrzebowałam pójść z kimś na wesele kuzynki, wyjść z kimś do kina, albo po prostu upić się i pogadać o niczym – Tomek zawsze był. Czasem miałam wrażenie, iż każdego dnia każde z nas czeka na wiadomość od tego drugiego.

Dopóki nie wkroczyła ta cała Martyna.

Potrzebowałam właśnie jej by uświadomić sobie, że ja tego idiotę pokochałam. Póki miałam go tylko dla siebie, nie było potrzeby przejmować się uczuciami. Mogłam sobie wmawiać w nieskończoność, że umawianie się ze sportowcami nie jest dla mnie.

– On nigdy nawet słowem się nie zająknął, że chciałby czegoś więcej – jęknęłam, zrzucając w przedpokoju zimową kurtkę i patrząc krytycznie na kałużę z mokrego śniegu. – Za to ja otwarcie komunikowałam, że nie jest typem faceta, z którym chciałabym się związać.

– Jak w przedszkolu – westchnęła Aśka, kierując swoje kroki w stronę kuchni. – Chcesz herbatę?

– Chcę.

Właściwie to bym wolała kieliszek wina. Albo najlepiej całą butelkę.

Usiadłam przy kuchennym stole, a przed sobą położyłam zdjęcie USG od lekarza.

– Nie chcę mu mówić, że jestem w ciąży...

– Jesteś co?!

Nosz szlag by to wszystko trafił! Patrzyłam na bladą jak ściana Aśkę, która wpatrywała się w – najprawdopodobniej – wściekłego Kubę. Chwilę później usiadł naprzeciwko mnie, chwycił zdjęcie i wpatrywał się w nie w ciszy przez kolejnych dziesięć minut. W tym czasie Aśka zaparzyła dla mnie herbatę malinową, a Kubie szklankę mocnej melisy. Sama postanowiła wrócić do domu. A mówią, że na przyjaciół zawsze można liczyć. Też coś...

– Tośka, twoi rodzice nie będą zachwyceni.

– Jestem już dorosła.

– Czyje to dziecko?

– Jakie to ma znaczenie?

Kuba zmroził mnie spojrzeniem.

– Tosia, nie jestem głupi.

Oczywiście, że nie. W jego oczach widziałam wściekłość i żal. Ale nie były to uczucia skierowane do mnie. Wiedział czyje to dziecko.

– Nie potrzebuję go – oznajmiłam cicho, chwytając dłoń kuzyna. – Proszę byś uszanował moją decyzję.

– Chciałbym powiedzieć, że nie rozumiem twojej decyzji, ale pewnie bym skłamał. – Uśmiechnął się do mnie ciepło. – Najchętniej bym mu przywalił przy najbliższej okazji. Pozwolę jednak byś sama się z tym wszystkim rozprawiła. Jesteś już dużą dziewczynką.

Nawet nie wiem kiedy łzy znów zaczęły same płynąć. Pewnie to sprawka hormonów. Zerwałam się z miejsca i że szlochem wtuliłam w Kubę. Tkwiliśmy tak resztę wieczoru w ciszy. Każde pogrążone we własnych myślach.

Nazwać nienazwane [ff - Tomek Fornal]Where stories live. Discover now