Rozdział czwarty.

7.8K 306 37
                                    

Yvonne

Budzę się cała połamana i niewyspana. Na dodatek boli mnie głowa. Włóczę nogami do kuchni włączyć ekspres i wyciągam od razu aspirynę. Połykam na raz dwie tabletki, podstawiam kubek i czekam, aż zrobi się kawa. Zerkam na zegarek. Na widok godziny otwieram szeroko oczy. Nie wierzę, że spałam tak długo.

Z boskim napojem ruszam do swojego pokoju, upijam kilka łyków i szykuję ubranie do pracy. Biorę dwa poprzednie i wrzucam do pralki, nastawiając idealny niedługi program. Wracam po swoją kawę i z nią podchodzę do okna. Cały ranek i popołudnie ktoś krzątał się po tych łąkach, albo znowu mi się to śniło. Teraz nie ma żywej duszy. Dopijam kawę, sięgam po telefon i sprawdzam dzisiejszy grafik. Jestem na zmianie ze Steph i Marco. Super. Zapomniałam, że dzisiaj piątek. Będzie ruch jak ja pierdole.

Rozbieram się z piżamy i idę wziąć szybki prysznic. Kilka minut później owinięta ręcznikiem staje przed lustrem i przecieram je z nadmiaru pary. Przyglądam się swojej twarzy. Bardzo lubię koci kształt moich oczu, jednak dzisiaj wyglądają jakby nie widziały łóżka od kilku dni. Są sine i podkrążone. Muszę zamaskować to korektorem, ale nie potrafię tego robić. Kiedyś Steph powiedziała, że każda kobieta powinna mieć ten kosmetyk w domu, na wszelki wypadek, więc takowy kupiłam. Nigdy się nie maluję. Uważam to za zbędne, lecz dzisiaj jest taki dzień, gdzie i mnie oszpeci to coś. Przekręcam spód w prawo, dotykam lekko gąbeczki na czubku i nic. Macham nim do góry na dół, trzepie i nadal nic. Przekręcam jeszcze kilka razy w prawo, ale nadal bez skutku. Idę po telefon do pokoju i od razu wybieram numer do Steph. Odbiera po kilku sygnałach.

– Powiesz mi, jak można używać gówna, które kosztowało mnie trzydzieści dolarów i na dodatek nie działa? – cedzę przez zaciśnięte zęby na jednym wdechu.

– Cześć, Yvi. Steph bierze właśnie prysznic – mówi ze śmiechem chłopak Steph.

– Cześć, Lucas – odpowiadam zrezygnowana i idę z powrotem do łazienki. – Powiesz Steph, żeby do mnie zadzwoniła jak skończy?

– Czekaj. – Słyszę, jak otwiera drzwi. – Daje cię na głośnik. Kochanie, dzwoni Yvi.

Usłyszałam, że zakręciła wodę.

– Co tam?

– Powiesz mi jak używać tego przeklętego korektora?

– O Boże! Nie mów, że masz zamiar się malować! Czekaj na mnie, ja zrobię to za ciebie, żebyś wygląda jak człowiek!

– Nie. Chcę tylko zatuszować sińce pod oczami.

– Widzę, że nie tylko ja nie spałam tej nocy – wzdycha. – Słyszałaś co się stało?

– Tak. – Pocieram czoło. – Możemy potem o tym pogadać?

– Jasne. Przekręć w prawo i przyłóż do twarzy, lekko naciskając gąbkę. Przetrzyj miejsce, które chcesz zatuszować i tyle. Jeszcze jedno, Yvi. Jedziemy z Lucasem do sklepu i potem mnie podrzuci do pracy. Pojedziesz dziś sama?

– Jasne. Dzięki za pomoc.

Okładam telefon na szafkę koło umywalki. Przykładam tubkę z gąbka pod oczy i przecieram miejsce pod nimi. Gdy po wszystkim widzę w lustrze co narobiłam, mam ochotę się rozpłakać. Pod moimi oczami znajduje się chyba tona podkładu koloru nawet w połowie nie przypominającego mojej cery. Jak to się zmywa? Schylam twarz pod kran w umywalce i odkręcam ciepłą wodę. Po chwili sprawdzam w lustrze, czy coś pomogło. Okazuje się, że rozmazało mi się to na całej twarzy! Sięgam po żel i myję dokładnie całą twarz. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś sobie nie zrobiła. Odrobina płynu dostaje się do moich oczu i zaczyna cholernie szczypać. Zamykam powieki i schylam głowę w stronę lecącej wody, przez co obijam czoło o kran. Jeszcze tego mi brakowało. Zmywam wszystko wodą, wycieram ręcznikiem twarz i zerkam w lusterko. Widzę zaczerwienie na czole. Świetnie, będę wglądać jak Harry Potter. Zrezygnowana kręcę głowa i wychodzę.

Tajemnice Przeszłości Seria Haker #1 - JUŻ W SPRZEDAŻYWhere stories live. Discover now