Rozdział szesnasty.

6.9K 261 44
                                    

Yvonne

Siedzę jakiś czas i moczę nogi w stawie, gdy podchodzi do mnie młoda dziewczyna, blondynka, krótko ścięta z brązowymi oczami, trochę jaśniejszymi ode mnie.

– Mogę panienkę zaprosić na obiad? Spakowałam również walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami.

– Mów mi Yvi. I nie jestem głodna.

– Pan Veren będzie zły, jeżeli nie przyprowadzę panienki do domu. – Robi krzywą minę.

– Dobrze, pójdę z tobą, żebyś nie miała problemów, ale proszę mów mi Yvi. – Wyciągam nogi z wody i wstaję.

– Dobrze. – Uśmiecha się nieśmiało.

– Mogę cię o coś spytać?

– Oczywiście.

– Z tego co się zorientowałam pracujesz tu jako gosposia, tak? – Biorę do ręki buty i ruszam ścieżką razem z dziewczyną.

– Jestem córką gospodyni. Moja mama zajmuje się całym domem pana Verena. Możesz mówić do mnie Max, nawet tak wolę.

– Oczywiście. Długo tu pracujecie?

– Odkąd pan Veren wrócił tu na stałe.

– Rozumiem.

Przechodzimy koło małej budki, gdzie siedzi jeden z ochroniarzy całej willi. Widzę, jak dziewczyna obraca głowę twarzą w moją stronę, jest cała czerwona. Podoba jej się ten chłopak.

– Chodzisz do szkoły? – pytam, żeby odwrócić jej uwagę od ochroniarza.

– Tak. Pan Veren pozwala mi chodzić. Zawozi mnie jeden z jego ludzi.

– Widzę, że się o ciebie troszczy.

– To prawda, ale nie musi. – Dziewczyna patrzy na swoje buty, gdy stajemy przed drzwiami prowadzącymi do salonu. – Po śmierci mojego ojca pozwolił mi tu zamieszkać z mamą. Na tyłach mamy mały domek. O tam – pokazuje palcem za staw.

– Ładny.

– To prawda. Mam własny pokój i łazienkę. Biurko, komputer. Dostaję wszystko potrzebne do nauki i wypłatę.

– To miło z jego strony.

– Tak – rumieni się. – Niektórzy uważają go za diabła, lecz ma też dobre serce.

Kiwam głową.

– Mogę spytać ile masz lat, Max?

– Dziewiętnaście, właśnie zaczęłam studia na University of Arizona.

– Co studiujesz?

– Literaturę angielską. – Nagle zamiera ze wzrokiem wbitym za mnie. – Chodźmy już do środka. Obiad czeka w twoim pokoju, gdybyś czegoś potrzebowała jestem do dyspozycji.

Po tych słowach wchodzi do domu, a ja mrużę oczy i rozglądam się dookoła. Czuję jego wzrok, dlatego podnoszę głowę do góry. Stoi oparty o balkon paląc papierosa i wpatrując się we mnie. Puszczam mu arogancki uśmiech i wchodzę do środka, gdzie już czeka na mnie Ron.

– Rozumiem, że jestem aktualnie psem na smyczy? – pytam go, podnosząc brew.

– Nazywaj to jak chcesz – mówi lekceważąco i pokazuje na schody.

Oczywiście. Muszę iść do siebie, a jakżeby inaczej. Ruszam powoli w ich stronę, rozglądając się jeszcze dookoła. Kuchnia jest dokładnie naprzeciwko zjawiskowego salonu. Elektryczny kominek, nad którym wisi chyba z osiemdziesięciocalowy telewizor, konsola do gier, mini barek i stół do bilardu. Wszystko ma czarny kolor z dodatkiem jasnego drewna. Jest naprawdę piękny.

Tajemnice Przeszłości Seria Haker #1 - JUŻ W SPRZEDAŻYWo Geschichten leben. Entdecke jetzt