Rozdział trzydziesty piąty.

5.8K 218 67
                                    

Drexel

Słychać helikopter. Jestem pewien, że ten skurwysyn właśnie ucieka. Zaciskam dłoń na rączce pistoletu i strzelam jeszcze do dwóch sukinsynów, którzy padają na ziemię. Zabezpieczam broń i chowam za pasek spodni. Rozglądam się dookoła, dokładnie sprawdzając czy jest bezpiecznie. Widzę Rona za jednym murkiem, stoi tam z dwoma ludźmi Ethana. Rozglądam się dalej, wszyscy potwierdzają, iż jest w porządku. Ron zgarnął jednego i związał, a teraz leży koło jego nóg. Zerkam na trzech martwych ludzi Martineza, w tym Yvette. Podchodzę do jej ciała i kucam obok, wyciągając rękę po jej nadgarstek. Przykładam palec wskazujący i środkowy do żyły i czekam chwilę, lecz nic nie czuję. Żadnego, nawet najmniejszego drgania. Puszczam jej rękę i wstaję.

– Gdzie Yvonne? Ethan? – pytam Rona, który stoi nieopodal mnie, trzymając się za rękę. Krew spływa mu po całym przedramieniu. – Dostałeś?

– To tylko draśniecie, a kurestwo krwawi jak szalone. – Wzdycha. – A dziewczyna wyszła z Ethanem na zewnątrz, chyba za Martinezem.

– Chodź, ktoś cię zabandażuje i zadzwoń do naszego lekarza, ma być gotowy.

– Jasne, szefie.

Podchodzę do swojej marynarki, którą Ron upuścił podczas akcji, podnoszę ją i szukam telefonu, zmierzając w stronę wyjścia. Odblokowuję go i widzę kilka nieodebranych połączeń od Dereka. Od razu oddzwaniam.

– Bracie, Yvonne tam nie ma.

– Tak wiem – przerywam mu. – Jest ze m... – nie kończę zdania, bo widok, który mi się ukazuje po przekroczeniu progu magazynu, po prostu mnie muruje.

Upuszczam smartfona i podbiegam do ciała Yvonne leżącego na ziemi i kucającego obok niej Ethana, który uciska jej ranę.

– Co do, kurwy, się tu stało? – wydzieram się w jego stronę. – Ron, kurwa, dzwoń do lekarza! – Odwracam głowę w stronę drzwi. – Ma być za dziesięć minut w szpitalu! – Wkładam rękę pod głowę dziewczyny i drugą pod jej kolana.

– Nie ruszaj jej! Trzeba to uciskać, Drexel! Inaczej ona się wykrwawi. Jebany trafił chyba w żyłę!

– Dajcie mi, do chuja, jakąś szmatę! – drę się na całe gardło, wyciągam dłonie i biorę od Rona potargany kawałek podkoszulka. Podnoszę jej lewą dłoń powoli do góry i owijam skrawek wokół jej rany, między pachą i szyją.

– Puść – mówię ochryple podnosząc głos i zawiązuję na ranie duży supeł. Wkładam z powrotem pod nią ręce i wstaję podnosząc jej bezwładne ciało. Kieruję się od razu do samochodu. – Jak to się kurwa stało, że dostała kulkę?! Mam was wszystkich pozabijać?! – krzyczę wkurwiony.

– Wybiegła za Martinezem – mówi bezradnie Ethan. – Chłopaki namierzają jego helikopter, a za ochroną puściłem auto.

– Oby to coś dało – mówię surowo.

Ethan otwiera drzwi mojego auta i rozkłada fotel pasażera prawie do pozycji leżącej. Odsuwa się a ja kładę na nim Yvonne, zapinając jej od razu pas.

– O wszystkim mnie informuj – wydaję rozkaz i obchodzę auto.

Otwieram gwałtownie drzwi i wsiadam za kierownicę. Ethan podchodzi do okna, ja opuszczam szybę i rzucam na odchodne. – Jak ona nie przeżyje, marny wasz los.

– Wiemy to – odpowiada bez mrugnięcia okiem. – Lecz jest jeszcze coś. On powiedział, że jest jej wujkiem, Drexel.

Podnoszę brwi. Już mnie, kurwa, nic nie zdziwi, ale Yvonne mówiła, że on pracował z jej wujem, tym który zmarł.

Tajemnice Przeszłości Seria Haker #1 - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz