#33

135 17 8
                                    

Kiedy Orochimaru był pogrążony w głębokim śnie ostrożnie wysunęłam się spod jego ramienia i po cichu opuściłam sypialnie. Poprawiłam włosy oraz bluzę, po czym usiadłam pod drzwiami. Złożyłam pieczęć, dzięki której mogłam widzieć oczami węża, który towarzyszył Kabuto.

/Gdzie się chowasz?/ - pomyślałam, uważnie obserwując. Nagle wąż się zatrzymał co oznaczało, że mają jakiś większy trop. Obok pojawił się Kabuto, kucając i biorąc coś w ręce. Wyglądało jak skrawek materiału. Po chwili ruszyli na przód. Zaczęła boleć mnie głowa, więc przerwałam i powoli wstałam.

Uchyliłam drzwi i skontrolowałam śpiącego mężczyznę. Gdy było wszystko w porządku zamknęłam je i powolnym krokiem poszłam w stronę kuchni.
Postanowiłam zrobić sałatkę owocową, a następnie wrócić do Orochimaru. W drodze powrotnej wzięłam czytaną przeze mnie książkę i zasiadłam wygodnie w fotelu.

****

- Wyspał się, książę? - zapytałam, sprawdzając czy w ogóle żyje.

- Powiedzmy. - mruknął, przenosząc na mnie wzrok.

- Chcesz? - wskazałam na miskę stojącą na szafce nocnej. - Leż, nakarmię cię. - uśmiechnęłam się do mężczyzny, gdy ten próbował się podnieść.

- Nie musisz. - powiedział, wyraźnie zakłopotany.

- Wiem. - odpowiedziałam krótko i włożyłam mu widelec do ust. Westchnął grzecznie przeżuwając. - Długo spałeś.

- Hm? - wymruczał, patrząc na mnie niewinnym spojrzeniem. Wyglądał uroczo.

- Może trzy albo cztery godziny. Śniło ci się coś? - zapytałam, podając kolejną porcję.

- Nie wiem, nie pamiętam.

- A jak się czujesz?

- Chyba dobrze. Głowa mnie tylko boli.

- Przynieść ci tabletkę?

- Jakbyś mogła, byłbym wdzięczny. - odpowiedział, po czym wstałam i poszłam do kuchni po ów tabletkę. Wzięłam ze sobą jeszcze dzbanek wody i szklankę, po czym wróciłam.

- Proszę. - podałam mu lek i odstawiłam naczynia, następnie nalałam wody.

- Dziękuję, T/I. - usiadłam z powrotem na fotelu z zamiarem ponownego karmienia, jednak było puste.

- Miałeś nie wstawać. - warknęłam, patrząc mu w oczy.

- Nie będziesz mnie karmić. - odpowiedział, odwzajemniając spojrzenie.

- Niech ci będzie... - mruknęłam, opierając głowę na ręce.

****

Na następny dzień w południe wrócił Kabuto, mając przewieszoną przez ramię Osamu. Od razu poszedł ją zamknąć w całkiem pustym pokoju. Bez mebli czy nawet światła.

- Złapałem ją, gdy próbowała przepłynąć rzekę. - powiedział, przerywając mi i Orochimaru zaciekłą rozmowę na temat medycznych technik.

- Gdzie jest? - zapytał Orochimaru, siadając.

- W pustym pokoju. Jest ogłuszona, jednak za chwilę powinna się wybudzić.

- Bardzo dobrze, niech tam posiedzi parę dni. Nie karm jej ani nie dawaj nic do picia. Wziąłeś jej plecak?

- Tak, Orochimaru-sama.

- Możesz go spalić, już nie będzie go potrzebować. - powiedział, na co Kabuto kiwnął głową i znikł.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz