#8

1.3K 82 63
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi, powoli otworzyłam oczy i wymruczałam ciche "proszę". Do środka wszedł Kabuto.

- Co? - zapytałam zaspanym głosem.

- Kolacja. - powiedział krótko i znikł. Wyszłam z pokoju, a następnie skierowałam się w stronę jadalni. Po dojściu usiadłam przy stole, ale jakoś nie mogłam tak bezczynnie siedzieć, więc poszłam do kuchni.

- Orochimaru, mogę pomóc? - zapytałam stojąc w progu, opierając się o framugę.

- Nie trzeba, idź już do jadalni.

- No dobrze... - odpowiedziałam i wróciłam do pomieszczenia. Po chwili do pokoju wszedł Kabuto. Złapałam z nim kontakt wzrokowy.

- T/I, wszystko dobrze? - zapytał siwowłosy, siadając na przeciwko mnie.

- Tak, dziękuję za troskę - powiedziałam, posyłając mu uśmiech.

- Nie dziękuj... - zarumienił się.

- Jutro wrócę już do domu. - stwierdziłam opierając się o oparcie krzesła, a Kabuto coś wyszeptał pod nosem. - Chciałabym zostać, ale nie mogę... a jeśli bym już została to nie mam, gdzie spać. - westchnęłam, a do pokoju wszedł Orochimaru.

- Mamy jeden wolny pokój, więc nie ma żadnego problemu, a tak, poza tym to dla twojego bezpieczeństwa najlepiej byłoby jakbyś tu zamieszkała. - powiedział mężczyzna, kładąc jedzenie i picie na stole, po czym usiadł obok mnie.

- Dla mojego bezpieczeństwa? - zapytałam biorąc jedną z kanapek.

- Tak, dla twojego bezpieczeństwa.

- Co mi niby grozi?

- Ja to powiem. - wtrącił się Kabuto - No więc... zostałaś zapieczętowana w jakiś dziwny, nieznany mi sposób i do póki nie uda mi się cię odpieczętować powinnaś tu właśnie zamieszkać.

- Kolejna pieczęć?! - zbulwersowałam się.

- Jak to kolejna? - zapytał Kabuto, nie wiedząc o co chodzi.

- Nieważne. - powiedziałam i nalałam herbaty do filiżanki.

- Dobrze, więc zostaniesz?

- No zostanę, jeśli zależy od tego moje życie.

- Cieszę się, jak się ściemni pójdziemy po twoje rzeczy.

- Dobrze. - odpowiedziałam kończąc jeść. Podziękowałam i wstałam od stołu, po czym poszłam do salonu, a tam usiadłam na parapecie i spojrzałam w niebo. Było jeszcze jasno, więc kilka godzin zleci na nudzeniu się.

*~T/I, nudzi mi sssię~ usłyszałam syk w głowie przez co się wystraszyłam i spadłam z parapetu, robiąc przy tym niemały hałas.

- WSZYSTKO OKEJ! - krzyknęłam, kiedy usłyszałam szybkie kroki w moim kierunku.

- Na pewno? - usłyszałam głos jednego z mężczyzn.

- Tak, tak. - powiedziałam wstając.

- Dobrze, ale na pewno?! - zaśmiał się, a mi się nawet nie chciało sprawdzać kto.

- PRZECIEŻ POWIEDZIAŁAM, ŻE TAK!

- Dobra spokojnie, ale na pewno? - powiedział i tym razem się odwróciłam.

- Orochimaru! - krzyknęłam, bo się ze mnie nabijał.

- Taaak?

- Na sto procent jest okej. - powiedziałam, słodko się uśmiechając i wyraźnie podkreślając ostatnie  słowo.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz