#34

132 16 2
                                    

Słuchałam wszystkiego co mówił w milczeniu i skupieniu, czując jak łza powoli spływa mi po policzku. Byłam zmieszana. Nigdy nie sądziłam, że usłyszę słowa takiej wagi z ust Orochimaru, człowieka, który wyzbywa się wszystkiego z czym powiązane są głębsze uczucia. Gdy skończył uśmiechnęłam się, patrząc w milczeniu w jego oczy.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał zmartwiony, ocierając mój policzek. Położyłam dłoń na jego, wtulając się.

- Też cię kocham, Orochimaru. - wyszeptałam, nieprzerwanie patrząc mu w oczy. Na jego twarzy ciągle widniało przejęcie. - Po prostu... Emocje. - dodałam, przymykając oczy. Przemilczał to i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego, zamykając oczy.

- Czuje się lżej. - wyszeptał po dłuższej chwili ciszy, wplątując palce w moje włosy oraz opierając głowę o moją.

- Długo z tym walczyłeś? - zapytałam, nie odsuwając się od mężczyzny.

- Za długo. Coraz bardziej mnie to przytłaczało, w szczególności mając taką relację z tobą. - westchnął, całując mnie w głowę.

- Rozumiem. - powiedziałam, odsuwając się i patrząc mu ponownie w oczy. - Kim dla siebie teraz będziemy? - zapytałam, jednak Orochimaru przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Nawet odwrócił ode mnie swoje spojrzenie.

- Partnerami? - powiedział niepewnie, lekko marszcząc brwi. Delikatnie się uśmiechnęłam, wiedząc, że zadałam pytanie złej osobie. Kiwnęłam twierdząco głową.

- Partnerami. - powtórzyłam, uśmiechając się i go pocałowałam.

- Będziesz musiała mnie wszystkiego nauczyć. - powiedział, gdy już się odsunęliśmy, przepraszająco się uśmiechając.

- Wystarczy, że będzie jak teraz, tylko bez tych wszystkich hamulców... - powiedziałam, obejmując jego twarz dłońmi i się uśmiechając. - Kochanie. - dodałam mniej pewnie.

- Dobrze. - uśmiechnął się, łapiąc za moją dłoń. - Kocham cię. - wyszeptał, patrząc mi w oczy. Odpowiedziałam tym samym i delikatnie go pocałowałam.

Siedzieliśmy jeszcze przez jakiś czas, ale zaczynało być mi zimno. Orochimaru zajął mnie tak rozmową, że nie zwróciłam zbytnio uwagi na to jak wróciliśmy do domu.

- Śpisz u mnie, wężyku? - uśmiechnął się Orochimaru, a ja cicho się zaśmiałam na to jak mnie nazwał.

- Jeśli to nie problem, panie boa. - powiedziałam prześmiewczo, lekko się skłaniając.

- Nie nazywaj mnie tak. - jęknął, parskając śmiechem. - I nie, to nie problem.

- Vice versa. - uśmiechnęłam się. - W takim razie, śpię u ciebie. Pomożesz mi zdjąć te kimono?

- Z miłą chęcią. - wymruczał, podchodząc bliżej i złączając nasze usta, jednocześnie odwiązując pas. Uśmiechnęłam się, zarzucając ręce na jego barki i odwzajemniając każdy pocałunek. Zaczął całować mnie w szyję powoli zsuwając ubranie.

- Może pomożesz mi już u siebie, kochanie? - mruknęłam, odsuwając go. Ten tylko westchnął i wciągnął do swojej sypialni, wracając do przerwanej czynności. Uśmiechnęłam się zadowolona więcej mu nie przerywając. Cicho jęknęłam od razu łapiąc za jego głowę i przytrzymując, gdy wgryzł się w bark. Dobrze wiedziałam, że po tym zostanie ślad, więc tylko cicho westchnęłam.

- Nawet nie wiesz, ile na to czekałem. - wymruczał, uśmiechając się i odsuwając.

- Ile? - zapytałam, zadziornie się uśmiechając i wsuwając dłonie pod jego ubranie od góry.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderWhere stories live. Discover now