Rozdział 7

1.4K 76 2
                                    

Trudno mi powiedzieć, co ekscytuje mnie bardziej. To, że od trzech dni tata mieszka razem ze mną i codziennie odwiedzamy najciekawsze punkty w Warszawie, a wieczorami spędzamy godziny nad grami planszowymi. Czy może jednak fakt, że za dwa dni rozpocznie się dwudniowa gala High Targets, na której spotkam się z Ronem.

Wchodzę właśnie do mieszkania, wracając z pracy. Jak co dzień w ostatnim czasie, witają mnie apetyczne zapachy. Choć tata jest współwłaścicielem restauracji, nie ma takiego serca, jak dziadkowie, do tradycyjnych polskich potraw. O wiele lepiej wychodzi mu przygotowywanie iście amerykańskich dań. Nie są to może wymyślne posiłki, wymagające nadzwyczajnego talentu, jednak on ma do nich rękę i są po prostu wyśmienite. Wczoraj uraczył mnie hamburgerem, tak wypchanym różnymi pysznościami, że ledwo dałam radę go w siebie wcisnąć. Jeszcze wcześniej przygotował kanapki podawane na gorącą z szarpaną wołowiną. Gdybym rzeczywiście z nim mieszkała i jadała takie obiady, szybko byłoby mnie dwa razy więcej.

– Cześć – witam się, wchodząc do ciasnej kuchni.

– Hej, jak było w pracy?

– Bez zmian, chociaż trochę się dłużyło, bo nie mogłam już doczekać się powrotu do domu.

– Siadaj w salonie – poleca – przygotowałem amerykańskie naleśniki.

Zgodnie z poleceniem, idę do pokoju, który obecnie jest jego sypialnią, ponieważ nie chciał na okres swojego pobytu przejąć mojej. Niby z dobrej woli, a pewnie tak naprawdę wolał mieć dostęp do telewizora, już ja go znam. To nocny marek.

Po krótkiej chwili tata dołącza do mnie, niosąc tackę, na której ustawił talerz z górą pancake'ów, talerzyki, sztućce, syrop klonowy, bitą śmietanę oraz borówki i maliny.

– O jeny, ale się postarałeś! – mówię. – Nawet byłeś po owoce. – Zauważam, zatapiając ich garstkę w bitej śmietanie.

– A co myślałaś, że będę siedział cały dzień w mieszkaniu? Byłem tu i ówdzie trochę powspominać, to i na zakupy wstąpiłem.

Delektujemy się przesadnie słodkim obiadem, rozmawiając o bieżących wydarzeniach. Po obfitym posiłku oglądamy telewizję, odpoczywając z nogami na stoliku, bo jesteśmy u mnie i nikt nie może nam tego zabronić.

Dopiero kiedy trochę dochodzę do siebie, jestem w stanie się ruszyć; idę na korytarz po torebkę, by pokazać tacie pocztówki i magnesy z napisami Warszawa oraz Polska, a także niewielkie kolczyki. Wszystkie te rzeczy zabierze ze sobą do Taszy. Ona przysłała mi przez niego przepiękną bransoletkę, tym samym robiąc mi niesamowitą niespodziankę, więc nie wyobrażam sobie, bym mogła się jej nie odwdzięczyć.

– To co z tą galą? Masz wejściówkę od Rona Raina? – Porusza wreszcie temat, który, o dziwo, dotychczas przez cały jego pobyt przemilczeliśmy.

– Dostanę – odpowiadam, chowając podarunek dla Nataszy.

Tata zakłada ręce za głowę i przygląda mi się intensywnie, jednak ja staram się unikać jego spojrzenia.

– Dostaniesz?

Potakuję w milczeniu, zaklejając zamknięcie koperty, w której schowałam swoje niespodzianki.

– Masz z nim cały czas kontakt? – dopytuje.

– Yhm. – Mruczę, kreśląc markerem słowa: „Dla Taszy. Tęsknię i całuję, Demi!"

Ja nie okazuję emocji, on natomiast zrywa się do pozycji siedzącej, by pochylić się w moim kierunku. Jest podekscytowany.

– I nic mi nie mówisz?!

Wrestloving you. Miłość na ringu ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz