Rozdział 2

19 1 0
                                    

Mimo wszystko Mary nie zmarnowała tego tygodnia ciągłego siedzenia w domu na użalaniu się nad sobą. Intensywnie szukała rozwiązania swojego problemu. Jednak rozwiązania nie było. Nie było ważne jak bardzo starała się je odnaleźć - nie była w stanie.

Myślała nad adopcją dziecka. Przecież byłaby dla niego niczym matka. Niestety, jej sytuacja finansowa nie była na tyle dobra, aby mogła sobie na to pozwolić. Lecz kobieta nie miała zamiaru się poddać.
Będąc zrozpaczona swoją sytuacja wpadła na pomysł, przez który większość uznałaby ją albo za głupią albo szaloną lub co więcej za desperatkę która nie docenia wartości życia. To ostatnie określenie prawdopodobnie jest najbardziej trafne, ale jeśli miałbym wyrazić swoją opinię, to uznałbym ją po prostu za kobietę, która docenia wartość życia, lecz jej w danej chwili straciło sens. A jeśli istniał chociaż promyk nadziei na odzyskanie istoty jej życia, była w tym celu skłonna do najwyższych poświęceń.

Mary zdecydowała się zostać obiektem testowym w laboratorium. Najlepsi lekarze mieli próbować na niej nowych rozwiązań technologicznych, mających pomóc przywrócić jej płodność.
Kobieta spędzała całe dnie na badaniach, gdzie wszczepiano w nią substancje, o których istnieniu nie miała nawet pojęcia. Wyczerpana po jednym eksperymencie od razu miała wykonywany drugi. Nie miała odpoczynku, lecz nadzieja utrzymywała ją przy życiu.

Tak kobiecie mijały godziny, dni i miesiące. Nim się zorientowała, zamieszkała w laboratorium. Spała po 2 godziny i szła na 12 godzin badania jej ciała i obserwowanie jej reakcji na poszczególne obiekty.
Mary straciła poczucie czasu. Nie wiedziała która jest godzina, czy jest dzień czy noc, a nawet nie wiedziała jaka jest aktualnie pora roku. Powoli traciła nadzieję, a jej chęci do życia drastycznie z dnia na dzień się obniżały.

Jednak pewnego dnia lekarz miał dla niej wiadomość. Wiadomość, która odmieni jej życie.
Po tylu próbach, testach i badaniach udało się odkryć, że połączenie jej krwinek z pewnym metalem jest w stanie naprawić jej problemy i umożliwić jej zajście w ciążę. Metal ten niestety był trudno dostępny i Mary musiała czekać, aż lekarze wynegocjują jego przywiezienie do laboratorium.
Ale ona nie zwracała na to uwagi. Poczuła rozchodzące się po jej całym organizmie ciepło, którego dawno już nie odczuwała - szczęście. Uśmiech zagościł na jej twarzy pierwszy raz od długiego czasu. Miała ochotę skakać i krzyczeć z radości (i pewnie by tak zrobiła gdyby nie wy czerpanie jej organizmu). Po tak długim czasie w końcu odzyskała nadzieję, nadzieję na lepszą przyszłość.

Na końcu tej książki umręWhere stories live. Discover now