Rozdział 3

23 2 0
                                    

2 tygodnie po tej wiadomości udało się sprowadzić metal do laboratorium. A po kolejnych 2 tygodniach Mary zaszła w ciążę.
Wysiłek w końcu zaowocował. Gdy się o tym dowiedziała śmiało mogę stwierdzić, że w tamtym momencie na całym świecie nie było szczęśliwszej osoby. Kobieta dbała o siebie i jej przyszłe dziecko jak tylko mogła. Dużo odpoczywała, aby nie przemęczać organizmu, jadła pełnowartościowe posiłki oraz zażywała wszelkiego rodzaju suplementy i witaminy.

Jej radość jednak nie trwała wiecznie. W 14 tygodniu ciąży dowiedziała się, że jej ciąża jest zagrożona. Od tej pory do momentu porodu Mary miała leżeć przykuta do łóżka, pod aparatami monitorującymi procesy zachodzące w jej ciele oraz pod kroplówką.
Zauważyliście pewnie, że ciągle opisuję ciążę, a nie wspominam o żadnym mężczyźnie. Robię to celowo, nie chcę nawet pamiętać o tym złamasie. Ale dla jasności coś wam o nim wspomnę.

Nazywał się Travis. Z pozoru był wielkim gentlemanem i porządnym mężczyzną. To niezły kurwa żart, serio ktokolwiek tak go nazywał?
W każdym razie ten „gentleman" kochał Mary, póki nie dowiedział się o jej problemach. Bo kiedy dowiedział się, że nie jest w stanie założyć z nią rodziny, to pod pretekstem wyjazdów służbowych zaczął prowadzić podwójne życie. Zdradzał ją i nawet ani razu nie odwiedził jej w szpitalu, póki lekarz się z nim nie skontaktował, że Mary jest w stanie zajść w ciążę.

Wtedy pierwszy raz od długiego czasu ją odwiedził. Podczas ich rozmowy wyczuwał ogromną samotność kobiety i tęsknotę za nim. Ale podczas tej pogawędki nie spojrzał jej ani razu w oczy. Może bał się co w nich ujrzy. Zmęczenie? Samotność? A może cierpienie? Może to przez świadomość, że jeśli spojrzy jej w oczy Mary zauważyłaby, że jest zestresowany. Że coś przed nią ukrywa. Mówiąc coś mam na myśli jego kochankę, która za 3 miesiące miała wydać mu dziecko na świat. Chuj jebany. Chyba nie przeszkadzało mu to w zrobieniu dziecka swojej starej miłości. Już więcej jej nie odwiedził. „Gentleman".

Na końcu tej książki umręWhere stories live. Discover now