Tato, którego nie znam

12 1 0
                                    

Od bardzo dawna moje palce nie wydały na świat nowego malucha, ale dzisiaj oto jest. Najnowszy wierszyk, skończony właściwie wczoraj, pisany głównie na lekcjach historii (choć to teoretycznie wstyd i hańba, bo na przedmiotach rozszerzonych należy uważać, nawet jeśli się ich nie zdaje na maturze, ot co). Zainspirował mnie ukochany serial i nadmiar poezji na polskim^^

Mam nadzieję, że (ktokolwiek tu jesteście), ciepło go odbierzecie.

Aktualizacja!

Okazało się, że nie opublikował się ten rozdział i w chwili jego publikacji ślęczę już na studiach heh.

____________________________________

Tato, którego nie znam,
jakie źrenice twoje?
Czy włosy masz złociste,
czy też brązowe, jak moje?

Tato, którego nie widziałem
i nie wiem, jakie nosisz imię
ani ile lat miałeś wtedy,
kiedy się urodziłem.

Tato, który nie widziałeś,
jak stawiam pierwsze kroki
i pewnie nie zobaczysz,
że jak Ty urosłem wysoki.

Tato bez twarzy i głosu,
którego nie usłyszałem.
A może właśnie tak było,
lecz o tym nie wiedziałem?

Tato lub ojcze, bo właściwie
nie wiem, jak mówić do Ciebie.
Czy patrzysz na świat lękliwie?
Czy słowa bierzesz do siebie?

Tato inny od tego,
co spał za ścianą i jeszcze
pamiętałem od małego,
jak siadał koło mnie na krześle.

Tato prawdziwy od wtedy,
gdy nocny mnie dobiegł interes,
że człowiek mi znany, zmarły
moim tatusiem nie jest.

Tato, o którym wie mama,
ale powiedzieć mi nie chce.
Czy Ty może jak inni
pierwszy złamałeś jej serce?

Tato odważny i prawy,
tak myśleć o Tobie muszę.
Lecz wyzbyć się nie umiem obawy,
że okazałeś się tchórzem.

Tato, który musiałeś
wywiesić sztandar biały.
A czego zrozumieć nie mogę...
podobno jestem zbyt mały.

Tato, co nie dozwolił
pozostać nam z mamą w niedoli.
I choć tak być chyba musiało,
dlaczego tak bardzo boli?

Dlaczego myśli bolą?
Zwłaszcza te nieuchronne?
W umyśle kręcące się w koło:
kłujące, palące, płonne.

Tato, co lepiej rozumiesz,
jak postępują dorośli,
i może nawet pragnąłbyś
krztyneczkę mojej miłości...

Jak można kochać lub lubić
kogoś, kogo się nie zna?
To trochę tak, jakby zgubić
namiastkę własnego jestestwa.

Dlaczego nie ma Cię, Tato,
tutaj ani w ogóle?
Czy nikt Ci o mnie nie wspomniał?
O tak nieznaczącym szczególe?

Krzesło koło mnie puste.
Ognisko domowe osłaniasz.
Ja jak pustelnik, a Ty —
z innymi przy stole siadasz.

Tato, co mnie nie nauczył,
jak gra się w świat i męstwo.
Co może wiesz nawet lepiej,
jak wyglądać ma rodzicielstwo.

Przedstawiałbym Ci z dumą
każdą moją dziewczynę,
a mama by się uśmiechała
lub srogą stroiła minę.

Nie pragnę wiele, o Tato,
jeżeli nie możemy być razem.
Marzę tylko o jednym —
abyś odezwał się czasem.

Możliwe, że Cię nie poznam
i nigdy się nie spotkamy.
Obiecaj lecz, że kiedyś
usłyszysz me imię od mamy.

Życzę szczęścia Tobie, Wam.
Niech prawy zdobi Cię czyn.
Tato, którego nie znam,
Twój druh, powiernik,

Twój syn


Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Apr 09 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

Pierwszy wiatr - historie nieznaneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang