7. Strój Tomanu

1.4K 107 14
                                    

Mayumi stała całkiem sama, ciężko dysząc i drżąc na całym ciele. Musiała coś zrobić. Dać upust wściekłości. Znaleźć tego, kto to zrobił.
Gwałtownie poszła do schowka na sprzęt. Nie cackała się z ostrożnym wyjęciem worka treningowego. Wyszarpnęła go, przez co część sprzętu się poprzewracała. Ale to się nie liczyło. Zawiesiła worek i wyjęła ze swojej torby bandaż. Agresywnie zaczęła owijać nim pięści.
Mikey patrzył na to wszystko przez szparę między drzwiami, w absolutnej ciszy. Usłyszał kroki obok siebie. Spojrzał na Junko i Drakena. Przewodnicząca spojrzała na drzwi.

- Co robi? - zapytała cicho.

- Wyciągnęła worek treningowy. - odparł Mikey.

Junko pokiwała głową i podeszła do okna. Założyła ręce na piersi i utkwiła wzrok w Mayumi, która stanęła przed workiem w całkowitym bezruchu, patrząc wściekle przed siebie.

- Patrzcie, jak go spierze. - powiedziała, nie patrząc na Drakena i Mikey'ego. - A potem się uspokoi.

Draken patrzył znad głowy Mikey'ego przez szparę w drzwiach. Manjiro widział, jak Mayumi bierze głęboki wdech, choć cała drżała z wściekłości. Stała w bezruchu, jakby nad czymś intensywnie myślała.
Mayumi czuła się podle. Patrzyła w podłogę, wyrzucają sobie, że nie było jej tam, by zapobiec tragedii. Nie było jej tam, gdzie była potrzebna. Zacisnęła pięści. Poderwała wzrok na worek. A potem gwałtownie wzięła zamach i uderzyła. Raz, drugi, trzeci... Bez litości okładała go pięściami. Od boku, dołu, potem dodała kopnięcia. Wszystko to robiła szybko, z jakąś furią. Nie widziała worka. Stał przed nią człowiek, którego obwiniała o tak potworny czyn. Celowała w żebra, głowę, brzuch. Myśli szalały w jej głowie, wirując i napawając ją poczuciem winy. Powinna tam być. Dlaczego przypadkiem nie przechodziła obok? Trenowała po to, by pomagać! A gdy była potrzebna, nie miała ku temu szansy! Dyszała z wściekłości, wciąż okładając worek, wypuszczając powietrze ze świstem, bo była już zmęczona. Nie, jej ciało było zmęczone, ale ona sama nie przestawała uderzać. Krzyczała na samą siebie w myślach. Nie czuła bólu zdzieranej skóry z kostek. Nie zwróciła uwagi, że bandaże zabarwiła krew. Bez litości uderzała w worek, aż w końcu uderzyła po raz ostatni. Zdyszana zamarła z pięścią na worku. Pot lał się z niej strumieniami. Straciła poczucie czasu. Oddychała tak nierównomiernie, że dopiero po chwili dotarło do niej, że dołączyły do tego spazmy od płaczu. I wtedy zorientowała się, że to nie tylko pot lał się z jej twarzy. Łzy kąpały na podłogę wraz z potem i krwią z kostek. Poczuła ból.

- Ała... - wyszeptała i przykucnęła.

Złapała się za głowę i pojękiwała chwilę cichutko, odzyskując powoli spokój. W końcu mocno pociągnęła nosem i otarła łzy w ramię. Usłyszała skrzypienie drzwi i poderwała wzrok. Junko szła w jej kierunku spokojnym, opanowanym krokiem. W progu stali Draken i Mikey. Mayumi milczała. Przewodnicząca stanęła przed nią i opuściła wzrok na zakrwawione bandaże na dłoniach Mayumi. Wzięła jej ręce w swoje i uśmiechnęła się.

- Wystarczy. - powiedziała.

- Boli... - skrzywiła się Mayumi.

- Daj to. - Watanabe obróciła się do Drakena i Mikey'ego. - Skoczcie do sali numer 4 po wodę utlenioną.

- Nie, tylko nie to! - jęknęła Mayumi. - Będzie mnie szczypać!

- To trzeba było nie maltretować worka. - Mikey wszedł głębiej na salę, a Draken poszedł po wodę utlenioną.

Mayumi odwróciła wzrok. Mikey przekrzywił głowę, po czym się uśmiechnął.

- Nie ma co się wstydzić. - powiedział. - W końcu jesteś członkiem Tomanu. To nic złego, że puściły ci nerwy.

Miłosna gonitwa - Mikey x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz