Dzwonek telefonu przerwał arię jęków, która wypełniała sypialnię Mayumi. Kobieta wyciągnęła rękę w stronę komórki, ale zawahała się, gdy usłyszała niezadowolony pomruk Mikey'ego i napotkała jego naburmuszone spojrzenie.
- Zostaw. - ucałował jej obojczyk.
Mayumi zadrżała, gdy mężczyzna wykonał płynne pchnięcie, jakby starał się ją odwieść od pomysłu odebrania.
- Muszę chociaż zobaczyć kto to. - powstrzymała się od rozkosznego westchnięcia.
Chwyciła telefon, ale Mikey nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Złożył mokry pocałunek na jej szyi, a potem zjechał językiem na jej pierś. Kobieta jęknęła krótko, ale nie spojrzała na niego. Zassał skórę na jej dekolcie i wsunął się w nią nieco mocniej. Zagryzła wargę, a na jej twarz wypłynął jeszcze większy rumieniec. Podniosła na niego wzrok, gdy odczytała kontakt.
- To moja mama. - cudem powstrzymała się od jęku, gdy poczuła jego dłonie na swoich biodrach.
Mikey spojrzał na nią spode łba, ale oprócz lekkiej urazy, wywołanej chwilowym brakiem uwagi z jej strony, Mayumi nie wyczytała nic innego. Dlatego westchnęła głęboko, chcąc nieco uspokoić nierówny oddech i odebrała.
- Halo, mamuś.
Mikey uśmiechnął się nieco, słysząc kompletne opanowanie w jej głosie. Nawet jej nie zadrżał, mimo leniwych ruchów, które w niej wykonywał. Zachciało mu się nieco z nią podroczyć.
Zaczął składać delikatne pocałunki na jej brzuchu. Kobieta zagryzła wargę, ale z jej ust nie wydobył się nawet najmniejszy jęk.- Tak? To super. - powiedziała za to do słuchawki.
Mikey powstrzymał rozdrażnione prychniecie. Chwycił ją pod udami i wykonał mocniejsze pchnięcie. Mayumi zacisnęła palce na pościeli. Mikey uśmiechnął się triumfalnie, widząc, że jest na granicy wytrzymałości.
- Dzisiaj? - Mayumi dzielnie jednak utrzymywała stabilny ton głosu. - Jasne. Przyjeżdżajcie.
Wzdrygnęła się nagle, gdy Manjiro chwycił ją za wolny nadgarstek i wsunął się w nią gwałtownie, obsypując pocałunkami jej rękę. W ostatniej chwili zaczęła kaszleć, by zamaskować jakoś westchnienie, które prawie wyrwało się z jej gardła. Mikey posłał jej prowokacyjny uśmiech.
- Tak. - Mayumi odchrząknęła. - Tak, wszystko gra. To kiedy? Po południu? Jasne, dla mnie okej. - rzuciła na Mikey'ego szybkie spojrzenie. Boże, dłużej nie wytrzyma... - Dobrze, jasne. Będę czekać. To pa!
Czym prędzej się rozłączyła. Z jej gardła natychmiast wyrwał się jęk pełen długo powstrzymywanie rozkoszy. Mikey zaśmiał się i pochylił nad nią.
- Mówiłem, żebyś zostawiła. - wymruczał jej do ucha.
- A to niby ja jestem ta zboczona... - syknęła.
Ale jej uwaga została puszczona przez niego mimo uszu, kiedy przystąpił do dalszego sprawiania jej przyjemności. A ona jakoś zapomniała, że przed chwilą była na niego zła...
~*~
Pani Izahaya złożyła dłonie w wieżyczkę, a jej mąż uśmiechał się do Mikey'ego, któremu Mayumi siedziała na kolanach. Jedną rękę położył na jej talii, a drugą trzymał szklankę z whisky. Akihiko siedział w kuchni, odrabiając zadanie domowe i pijąc kakao, ale kątem oka obserwował Manjiro i Mayumi, jakby z lekką dozą niepewności.
Mama Mayumi poprawiła się na fotelu i odchrząknęła.- Cóż...
- Ja wiedziałem, że tak to się skończy! - wypalił ojciec.
Mayumi uśmiechnęła się delikatnie i pogładziła kciukiem dłoń Sano. Wzięła łyk czerwonego wina i rzuciła spojrzenie na Akihiko.
- Co jest, Aki? - zapytała. - Nie wyglądasz na szczególnie zadowolonego.
- Nie wiem, co jest takiego cudownego w związkach. - wzruszył ramionami. - Ale skoro ty jesteś szczęśliwa, to ja też. - uśmiechnął się. - A poza tym, Mikey zawsze ci się podobał, więc nie mam nic przeciwko.
Mayumi uśmiechnęła się do niego. Jej brat był jej kompletnym przeciwieństwem. Nie bawił się w związki i podrywy. Był też raczej spokojną osobą, dlatego Mayumi często żartowała, że to on tu jest starszy umysłowo z ich dwójki. Mimo, że był przecież dziesięć lat młodszy.
- To w takim razie, skoro jesteście parą... - zaczęła na nowo pani Izahaya.
- Jesteś naszym zięciem! - znów dokończył za nią jej mąż.
- Czy ty możesz się zamknąć?! - kobieta odłożył kieliszek z winem na stolik i pacnęła Buntę w ramię. - Ja tu próbuję coś powiedzieć!
- Kobieta mnie bije! - jęknął pan Izahaya.
Ai westchnęła i znów zwróciła się do zakochanych. W jej oczach pojawiła się troska.
- Rozumiem, że się kochacie. - powiedziała. - Ale wiem, że Mikey jest przywódcą dość... Znaczącej grupy. I obawiam się o wasze bezpieczeństwo...
- Będzie dobrze, mamuś. - uśmiechnęła się pokrzepiająco Mayumi. - Jesteśmy ostrożni.
- Mam wielu zaufanych i silnych ludzi. - dodał Mikey. - Jeśli zajdzie taka potrzeba - wezwę ich. Są na każde moje skinienie.
Mayumi wstała z jego kolan i spojrzała na niego.
- Dolać ci? - skinęła na pustą już szklankę po whisky.
Obdarzył ją wdzięcznym uśmiechem i podał jej naczynie. Mayumi podeszła do barku i wyjęła butelkę z alkoholem.
Ojciec Mayumi wyprostował się powoli i spoważniał.- O bezpieczeństwo teraz trudno. - powiedział, z ponurą nutą w głosie. - Słyszeliście o tym nowym gangu? Mają w sobie nazwę jakiś kwiatów...
- Karmazynowe Lilie. - Mayumi nalała whisky do szklanki.
- Ach, oni. - mruknął Mikey, również poważniejąc.
- Czy to nie z nimi masz spotkanie za dwa dni? - stanęła obok Manjiro, podając mu napój.
- Tak. - odparł. - Ponoć mają dla mnie jakąś propozycję nie do odrzucenia. - uśmiechnął się nieco. - No to zobaczymy.
- To szemrana grupa. - skrzywił się pan Izahaya. - W internecie aż o nich huczy. To całkiem nowa organizacja, ale już wyrządziła wiele szkód. - położył dłoń na ramieniu Ai, gdy ta zadrżała. - Są okrutni...
- Ponoć kilka miesięcy temu zabili jakiemuś bogatemu przedsiębiorcy całą rodzinę na jego oczach. Żonę i dwójkę dzieci. - Mayumi pokręciła głową. - A potem wsypali mu do gardła jakieś świństwo i otruli. - widząc pytające spojrzenie Mikey'ego, dodała: - Ktoś się przy mnie upijał z tego powodu.
- Nie wiem, czego od ciebie oczekują, Mikey. - powiedział Bunta. - Ale nie zgadzaj się. Nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ani dla ciebie, ani dla twojego gangu.
- Według mnie oni będą liczyć na przejęcie Tomanu. - mruknęła Mayumi, kołysząc wino w kieliszku. - Oczywiście, nie złożą ci tej propozycji tak prosto z mostu. Ale będą zmierzać w tym kierunku. - dotknęła ramienia Manjiro. - Musisz być bardzo ostrożny.
- Wiem. - westchnął. - Sam się wahałem, czy w ogóle zgodzić się na to spotkanie.
- Więc po co się na to zdecydowałeś? - zapytała pani Izahaya.
Mikey uśmiechnął się nieco przebiegle i objął talię Mayumi.
- Karmazynowe Lilie, czy inne organizacje muszą wiedzieć, że Toman tak łatwo nie da się załatwić. - zacisnął palce na jej ciele. - A jeśli zajdzie taka potrzeba, zniszczy doszczętnie inne gangi.
Mayumi uśmiechnęła się, a w oczach swoich rodziców dostrzegła błysk poparcia. Nawet Aki podniósł teraz wzrok znad zadania z matematyki i pokiwał głową, jakby chciał wyrazić również swój optymizm.
Spojrzała na Mikey'ego z czułością w oczach. Mikey dostrzegł to i odwzajemnił jej spojrzenie, dodając do niego spokojny uśmiech. Zacisnął palce na jej biodrze. Mayumi zagryzła nieco wargę. Może i trudno będzie utrzymać jej się z dala od niebezpieczeństw. Ale była gotowa zrobić wszystko, by Mikey był bezpieczny. I wiedziała, że on również poruszyłby niebo i ziemię, by ją chronić.
CZYTASZ
Miłosna gonitwa - Mikey x OC
FanfictionSpotkanie, przyjaźń, rozstanie i znów spotkanie. To wszystko było jak jedna wielka gonitwa.