9. Plan odwetu

1.3K 98 3
                                    

- Ty jesteś Hanagaki?

Mayumi obróciła się na głos Pah-china. Zacisnęła usta i wymknęła się z szeregu, widząc leżącego na ziemi Takemichiego. Biedny dzieciak...

- Słyszałem, że dobrze się zająłeś naszym Kiyomasą. - Pee-yan pochylił się nad młodym.

Na dźwięk imienia tego dupka, Mayumi poczuła odruch wymiotny. O ile resztę w składzie Pah-china potrafiła jeszcze znieść, Kiyomasa i jego spółka działali na nią jak płachta na byka. Ta grupka dupków nie zasłużyła na miejsce w Tomanie. Wielokrotnie wspominała o tym Mikey'emu, ale stwierdził, że nie są aż tak szkodliwi, a sprawa tamtych zakładów została już rozwiązania.
Podeszła do Pah-china w tym samym momencie co Mitsuya.

- Odpuść już, Pah. - odezwał się jasnowłosy.

- Mieliśmy puścić w niepamięć te walki organizowane przez Kiyomasę. - Mayumi wypluła wręcz jego imię.

- Nie pozwalaj sobie, Mayu-chan. - syknął Pah. - To wciąż członek Tomanu.

- Gówno, nie człowiek. I dobrze o tym wiesz. - odparła.

Mierzyli się spojrzeniami. I Pah w końcu odpuścił. Bo jeszcze w życiu nie spotkał się z tak zimnym i beznamiętnym spojrzeniem Mayumi.

- Mayu-chan ma rację. - dodał Mitsuya.

- Jestem debilem i nie wiem, co do mnie mówicie. - prychnął Pah.

- Pah-chin ma mózg wielkości orzeszka! - dodał Pee.

- Jak nic nie kumasz, to zamknij ryj! - krzyknął Mitsuya.

- Ej, Pah. - przerwał im głos Drakena. - Zamknij mordę.

- Przepraszam, Draken. - od razu pochylił się Pee-yan.

Razem z Pah-chinem odeszli, a Mayumi podała dłoń Takemichiemu. Uśmiechnęła się.

- Nie bierz tego do siebie. - powiedziała z przepraszającym uśmiechem. - Pah jest ostatnio w cholerę wściekły. Gdy jest wyluzowany, to całkiem spoko gość, naprawdę.

- Nie wiem, jak ty z nim wytrzymujesz w składzie. - Takemichi otrzepał spodnie.

- Czasem ja też się temu dziwię. - poklepała go po ramieniu i odeszła z powrotem do szeregu.

Stała w ciszy, rozmyślając nad tym, co się stało i co doprowadziło do takiego stanu rzeczy. Sama już zdążyła się uspokoić. Oswoiła się z myślą, że nie mogła nic zrobić, choć wciąż czuła w głębi duszy żal. Więc co dopiero musiał czuć Pah-chin... O ile wcześniej był przybity, teraz był w stanie całkowitej furii. Mayumi nie mogła go za to winić. Nie potrafiła. To wszystko, cała ta pokręcona sytuacja, w którą aż ciężko było uwierzyć, doprowadziła do tego momentu. Co teraz? Będą się bić z Moebiusem? Są dwa roczniki starsi, ale Swastyki miały Mikey'ego. Trudno przewidzieć wynik takiej walki...

- To jak będzie, Pah? - głos Mikey'ego był spokojny, jakby nic się tak naprawdę nie działo. - Bijemy ich?

Pah stał przed nim z pochyloną głową. Mayumi wiedziała, że czego by nie mówić o tym człowieku, nie można było powiedzieć, że jest samolubny i nie obchodzą go Swastyki.

- Są dwa roczniki starsi. - zaczął Pah. - Swastyki nie wyjdą z tego bez szwanku. Tylko narobię wam wszystkim kłopotu.

No właśnie. Tu był dylemat. Co robić?
Mikey spokojnie patrzył na Pah-china, dając mu czas na decyzję.

- Ale to mnie kurewsko uwiera, Mikey...

Mayumi zacisnęła zęby. Ją też. Ją też irytowała ta bezczynność, gdy tamte dranie wciąż się panoszyły. Na chwilę Mikey napotkał jej spojrzenie. Tylko na sekundę. Ta sekunda wystarczyła, by mu to powiedziała samym swoim wzrokiem i zaciśniętą szczęką.

Miłosna gonitwa - Mikey x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz