Rozdział 6

113 18 12
                                    

Minął już w sumie rok, od kiedy zamieszkałam z Orochimaru. Mieszkanie z nim okazało się bardzo łatwe, jeśli zignorujesz czasem dziwne dźwięki, które dochodzą z jego laboratorium. Wiem, że to nie są już te same eksperymenty co robił w anime, ale kiedyś dosłownie wyszedł cały w sadzy z tamtego miejsca. Chyba coś wtedy wybuchło...

Cóż mam też więcej czasu na naukę rzeczy, których nie pozwalała mi ciotka. Do tego Oro-papa zaczął mnie uczyć podstaw szermierki. Na razie stoję na drewnianym mieczu, ale mam sześć lat, więc nie można też się ode mnie dużo wymagać.

Ostatnio również niezwykle często odwiedza nas Hokage-sama. Na początku sądziłam, że nie ufa temu, że Oro-papa sobie ze mną poradzi, ale teraz chyba przychodzi dla rozrywki. Przypomina trochę dobrego dziadka, który nie ma co robić w wolnym czasie. Cóż ja też lubię mu dawać moje słodycze. Może dzięki temu w przyszłości będzie łagodniejszy dla mojej drużyny. 

- Idzie wojna?- spytałam poważnie, gdy siedziałam przy stole z Orochimaru.

- Najwyraźniej. Niektóre kraje nie są zadowolone z obecnej sytuacji.- Orochimaru zwykle odpowiada mi zgodnie z prawdą.

Czasem traktuje mnie jak dziecko, ale oboje wiemy, że dzieci szkolone na zabójców nie są normalne. Po za tym nie lubię żyć w niewiedzy. 

- Cóż sytuacja nie rozwija też się zbyt szybko, więc nie masz czym się martwić. 

Sytuacja jest dosyć dynamiczna i szybko się rozwija. Hokage oczywiście stara się wszystko załagodzić, ale po obejrzeniu anime dobrze wiem jakie osoby są teraz u władzy. Ja też mam zdać akademię za dokładnie trzy lata, a powód dla którego ten proces został tak przyśpieszony, była wojna.

Mam tylko nadzieję, że uda mi się uniknąć wszystkich niebezpiecznych wydarzeń.


***


Wieść o śmierci Hatake Sakumo naprawdę mnie zasmuciła. Oro-papa też był przygnębiony, bo znali się. Byłam na siebie zła, że nie mogłam tego zmienić, ale jakoś czułam, że jest to po za moje siły. 

- Dlaczego za mną chodzisz?- spojrzałam na Kakashiego, który piorunował mnie wzrokiem.

Chcę chociaż dać mu trochę wytchnienia i sprawić, żeby ślepo nie podążał za zasadami. Muszę stać się jego przyjacielem i oparciem. 

- Nie mam nic do roboty i wiem, że ty również. Nie próbuj też mi wmówić, że idziesz na trening.- bez żadnych wysiłków chwyciłam go za rękę i zaczęłam za sobą ciągnąć.- Pokażę ci miejsce, które bardzo lubię.

- Dlaczego po prostu nie zostawisz mnie w spokoju?- warknął dosyć niemiło, ale nie użył swojej siły, żeby wyrwać swoją rękę.

Na podstawie tego co wiem, Kakashi obecnie nie ma  nikogo kto by się nim zajął i pocieszył. Może być już shinobi, ale nie zmieni to faktu, że jest sześcioletnim dzieckiem, które znalazło ciało swojego ojca w salonie. On potrzebuje uwagi, a ta wioska udowodniła już wiele razy, że nie jest w stanie zapewnić tego dzieciom w potrzebie. 

- Lubię to miejsce, bo sprzedają tu bardzo dobre dango.- powiedziałam.

- Czemu mnie ignorujesz?- kazałam mu usiąść na jednej z ławek, a sama zamówiłam nam po dwa patyczki smacznego dango.

- Oro-papa powiedział mi, że potrzebuje więcej przyjaciół, niż tylko głośny Uchiha.- uśmiechnęłam się lekko do Hatake.- Więc uznałam, że jesteś najlepszy z nich wszystkich, bo przypominasz mi trochę mnie i Obito.

Sytuacja Obito jest trochę skomplikowana. Wychowuje go babcia, ponieważ jego rodzice umarli. Ma silną krew klanu Uchiha, ale charakterem w ogóle nie wpasowuje się w swój klan. Ja jednak wiem, że Obito nie potrzebuje wiele, by stać się człowiekiem, którego boją się wszystkie kraje. 

- Przyjaciele to strata czasu. Idę...- zaczął już wstawać.

- Jednak to boli, kiedy wracasz do domu i nikogo tam nie ma. Twoje życie staje się takie same i bez zmian. Popadasz w nudę.- zatrzymał się i usiadł.- Straciłam całą rodzinę, ale Oro-papa mnie przyjął. Myślę, że wtedy wyglądałam tak samo jak ty. 

- Czyli jak dla ciebie wyglądam?

- Jak zagubiony szczeniak, który nie wie co zrobić. Kiedy patrzyłam na ciebie wcześniej to byłeś bardziej szczęśliwy, teraz tego nie widzę.- spojrzałam mu prosto w oczy.- Samotność jest najgorsza. Chcesz się zaprzyjaźnić?- wyciągnęłam w jego stronę jeden z patyczków dango.

Uznałam, że to dobry znak, gdy go przyjął.


***


Przeznaczeniem Obito i Kakashiego chyba było to, że cały czas mają się kłócić. Od kiedy zaczęliśmy się spotykać we trójkę to jest to co cały czas robią. Próbują udawać przede mną, że się świetnie dogadują, ale ja nie jestem głupia i ślepa. 

- Właśnie Kakashi jaki jest twój sensei?- spytałam. 

- Nazywa się Namikaze Minato i trochę nie mogę go rozgryźć. Zachowuje się jakbym miał mu się przed oczami rozsypać na drobny mak.- zachichotałam pod nosem.- Ale jest dobrym nauczycielem.

- Czy drużyny nie powinny mieć trzech geninów?- Obito leżał obok mnie na trawie i wpatrywał się w chmury. 

- Tak, ale Minato-sensei powiedział, że Hokage nie ma na razie dla mnie drużyny, więc czekamy aż pojawią się jakieś wybitne jednostki, które będą mogły mi dorównać. 

- Może ja i Obito skończymy razem z tobą?- spytałam i z rozbawieniem patrzyłam jak na ich twarzach pojawiło się przerażenie.

- Nie mam nic przeciwko tobie w drużynie Rin, ale Obito nie da rady.- Kakashi powiedział z grobową twarzą, a ja wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem.

- Ty draniu!- Obito krzyknął oburzony i rzucił się na Hatake.

Zaczęli turlać się po trawie, równocześnie wyrzucając w siebie różne obelgi. Po chwili dopiero przestałam się śmiać i otarłam łzy, które pojawiły się w kącikach moich oczu.

- Chłopaki przestańcie!- krzyknęłam nadal rozbawiona, gdy do nich podbiegłam.

Ahh, żeby tylko te spokojne czasy mogły trwać wiecznie.


Witam

Myślałam ostatnio nad lekkim przyśpieszeniem tej historii. Nie jakoś drastycznie, ale dodanie Kakashiego do paczki jest jakimś krokiem.

Makoto

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 12, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kręte Przeznaczenia || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz