58. Zaczynamy zabawę

97 7 14
                                    


Liam pojechał do sklepu, a ja zostałam sama. Muszę zadzownić do chłopaków, a następnie do Patricka i Nathaniela. Wzięłam telefon i zaczełam szukać numeru do Luisa. On najszybciej odbierze z całej tej zgrai.
Adrien:
Siedziałem razem z Hugo, gdy usłyszeliśmy z drugiego pomieszczenia dzwoniący telefon. Gdy dzwięk nieustawał, pomyślałem, aby odebrać urządzenie.
-Luis jak zawsze nie wziął ze sobą telefonu.- powiedział z lekką irytacją Hugo.
-A gdzie poszedł ? - zapytałem.
-Na siłownię. LUIS!!
-IDĘ!- odrazu było słychać biegnącego Luisa.- Halo.......cześć Mari.......- zamarłem. Mogłem odebrać ten jebany telefon. Luis poszedł znowu na siłownię. Chciałem iść za nim, ale Hugo złapał mnie za łokieć.
-Adrien, nie.
-Dlaczego nie? Chce wiedzieć, mam już dość niewiedzy....- podał mi kartkę. Spojrzałem na dane znajdujące się na skrawku papieru. Popatrzyłem na niego. Uśmiechnął się. -Dziękuję.- powiedziałem i wybiegłem z pokoju. Muszę przemyśleć co z tym zrobić, aby nic nie spiepszyć. To będzie wyzwanie.
Marinett:
Zadzoniłam do Luisa, który ociągał się z odebraniem. Gdy tylko usłyszalam jego zdyszany głos w słuchawce, zrozumiałam dlaczego tak wolno szło mu to jego odbieranie. Zaczeliśmy dialog: -Dlaczego dzwonisz szefowo?- zaczął wypytywać.
-Dzwonie po to abyś przekazał chłopakom, że dzisiaj wpadacie do mnie na wieczór. Nie ma nie, uprzedzam.
-Czyżby jakaś dobra impreza?- zapytał
-Ty wiesz, że ja robię najbardziej pojebane i zajebiste melanże. Więc co ty na to?
- Jestem za, zgarnę tych wszystkich durni i przyjedziemy. Na którą ?
-Mamy 17, może 18? Co ty na to?
-Dobra, na pewno przyjedziemy w takim razie do zobaczenia szefowo.
-Do zobaczenia.- Rozłączyłam się a w tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Postanowiłam otworzyć. Podeszłam do wejścia, szybko przekréciłam zamek i otworzyłam osobie stojącej tuż przede mną.
-Jestem.-Jak go zobaczyłam z tymi kartonami whisky, piwa i wina. Myślałam, że padnę.
-Po coś ty tyle tego nakupił. Pojebało cię do reszty ?
- Lubisz wino, kupiłem twoje ulubione, whisky też się napijesz, bo ze mną każdy pije, a na tyle chłopa to tyle piwa to mało.
-Założę się, że Patrick nie będzie pił, tak samo jak Nathaniel. Nie są tak powaleni jak wy, aby pić to litrami.
-A zakładasz się ?
-Dobra, o ile ?-zapytałam, a co mi tam.
-A niech będzie moja strata 5 tysięcy ?
-Pojebało cię, ale wchodzę w to. -Podałam mu rękę, którą uścisnął.- Muszę zadzwonić jeszcze po tą dwójkę.
-No to dzwoń, a ja idę po resztę...
-Czego resztę ?
-alko....
-Pojebało cię do reszty kretynie.
-Tak jak ciebie na moim punkcie!
-W twoich snach, piepszony dupku!
-Piepszyć to ja mogę twoją nauczycielkę od francuskiego, a sory już to robię!
-Kretyn!
-Którego kochasz!
-Niedosłyszałam, coś przerywa na łączach!
-No przyznaj, że mnie kochasz!
-ZAMKNĄĆ SIĘ!- usłyszałam z posesji sąsiada. Zaczełam się śmiać. Darliśmy się z Liamem i chuj komuś do tego. Ja siedziałam w salonie, a on stał przed wejściem i brał kolejne kartony alkoholu. Nie wiem po co mu to w takich ilościach, ale niech mu będzie. Zadzwoniłam do Nathaniela i Patricka, oboje potwierdzili mi, że zjawią się na spotkaniu.
Czas leciał, a my mieliśmy już wszystko przygotowane. Lada moment mieli zjawić się wyczekiwani goście. Zdążyłam przez ten czas ogarnąć też siebie zrobiłam sobie mocny makijaż, rozpuściłam włosy i ubrałam się w coś luźnego, a jednak fajnego. Nie zamierzam stroić się dla osób dobrze mi znanych.
Siedziałam i oglądałam co leci na danych programach, gdy znowu usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę, powiedział stanowczo Liam.- otworzył drzwi i po chwili już było słychać wydzieranie się Nino.
-Impreza bezemnie to nie impreza! Haha-ten to jak zwykle coś wymyśli. Zaśmiałam się pod nosem. Po chwili wszyscy byli w salonie.-Mari ty moja kochana.- Nino rzucił się na mnie i mnie przytulił.
-Cześć Nino.
-A przepraszam. Ehee Witam szanowną szefowął.- ukłonił się i zaczął się śmiać tak jak ja.
-Moment to my przyjechaliśmy do Marinett, a gdzie nasz szefowa?
-Kim ty durniu stoi przed tobą imbecylu.- wydarł się na niego Nino, który ewidentnie się zagotował.
-Ona jest moją szefową? Hahaha nie no....haha....nie wie...rzę hahaha.- podeszłam do niego, on nadal się śmiał, wykręciłam mu rękę, tak aby zmusić go do klęczenia. Przestał się śmiać.
-No i co Kimuś, kto górą?
-No dobra poddaję się.- wszyscy zaczęli się śmiać, ja go puściłam.
Luis przepchnął się przez pozostałe osoby i stanął przede mną. Trzymał jeszcze w rękach kluczyki od Mustanga, który należał do niego.
-Witam szefow......-nie dałam mu dokończyć rzuciłam się na jego szuję.
-Miło cię widzieć dzieciaku.
-Ciebie też Queen.
Dlaczego dzieciaku ? Luis był młodszy ode mnie niedawno skończył 18 lat zaledwie 5 miesięcy temu. Dlatego ma u nas przezwisko młody, albo dzieciak. Dostał odemnie tamtego dnia Mustanga, którym jeździ teraz wszędzie.
Przywitałam się jeszcze z Hugo i Harrym. A następnie poszłam razem z Liamem po trunki. Gdy byłam w kuchni usłyszałam znowu dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam w tamtym kierunku. W wejściu stał Nathaniel razem z Patrickiem.
-Hej, widzę, że się już zapoznaliście?
-Tak wyszło
-Wchodzcie.
Przywitałam się z nimi, a następnie wszyscy poszliśmy do salonu gdzie chłopaki kończyli już swoje piwa. No tak, a ja się martwiłam o nadmiar alkoholu.
-To jest Nathaniel i Patrick, a to zaczęłam pokazywać na chłopaków: Luis, Hugo, Harry, Kim, Nino oraz Liam
-Cześć, Liam -Liam podał rękę Patrickowi, a następnie Nathanielowi.
-To nie z tobą rozmawiałem przez telefon?-zapytał Nathaniel.
-Trafne spostrzeżenie.-Liam uśmiechnął się chytrze i objął mnie tali na co ja przekręciłam oczami.
-Czyli jesteście razem?- Oczy wszystkich obecnych zostały zwrócone na nas.
-Co i ja o tym nic nie wiem!- oburzył się Nino.
- Pojebało was nie jesteśmy razem to Liam odwalił cyrki z tym, że jest niby moim chłopakiem. Dostał już za to.- Spojrzałam się na niego wzrokiem pełnym mordu.
-Oj kochanie nie bądź taka skromna, mnie się wstydzisz?- zepchnęłam jego rękę z mojej tali.
-Czy ty nie masz co robić, że takie coś wymyśliłeś, weź idź mi po wino, a nie pierdolisz głupoty.
-Dobra nie denerwuj się już myszko. Nie, nie jesteśmy razem.- zaśmiał się. Przekręciłam oczami.
-Dobra jak ten klaun już sobie poszedł......- zaczęłam
-SŁYSZAŁEM TO !
-ZAMKNIJ SIĘ!
-Gramy w butelkę? -zaproponował Nino.
-Jaką?
-Pytanie lub wyzwanie, nie chcesz robić ściągasz coś z siebie.
-Wchodzę! -krzyknął Kim, a zanim cała reszta, tak zaczeła się nasz zabawa....

///////
Cześć to znowu ja, kolejny rozdział za nami, długo zbierałam się, aby go napisać, ale jak widać udało się.
Zdjęcie nad ff robiłam sama, mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam
Miłego dzionka/nocy ♥️♥️♥️

Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~Where stories live. Discover now