74. Powrót do przeszłości

102 10 140
                                    

Marinett:

Moje powieki otworzyły się z trudem. Diabelskie urządzenie było słychać na cały dom. Wyłączyłam budzik i wstałam z cichym warknięciem. Przeklinałam ten dzień. Musiałam iść do szkoły czego szczerze nienawidziłam. Udałam się pod prysznic, który w tym momencie może uratować moje ciało.

Adrien:

Wstawanie tego poranka to totalna udręka. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa, szczególnie głowa, która bolała mnie niemiłosiernie. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał na godzinę szóstą dwadzieścia dziewięć. Usiadłem i czekałem aż mój budzik zacznie dzwonić. Minęła nie cała minuta, a pierwsze dźwięki urządzenia rozeszły się po pokoju. Wyłączyłem budzik i pierwsze co zrobiłem to wypiłem pół butelki wody. Wziąłem proszki przeciwbólowe. W głowie miałem tylko szum. Adrien mogłeś nie pić tej whisky. Co mi strzeliło do łba, aby wypić wczoraj tyle tego. Zszedłem na dół do kuchni, w której zacząłem robić sobie śniadanie.

Marinett:

Po wykonaniu codziennej porannej rutyny wzięłam telefon i zadzwoniłam do Nathaniela, który obiecał przyjechać po mnie w ciągu dwudziestu minut. Chłopki zmyli się ode mnie wczoraj wieczorem. Oczywiście wszyscy dobrze się bawiliśmy i każdy zapewniał, że musimy to powtórzyć.

Wyczekiwałam na przyjazd srebrnego audi. Chłopak tak jak mówił już po dwudziestu minutach stał pod moim domem. Wsiadłam do samochodu.

-Cześć, na pewno nie jest to dla ciebie problem, aby zawieźć mnie do szkoły? - zapytałam od razu wsiadając do samochodu.

-Hej, nie już ci wczoraj mówiłem, że to nie problem szefowo. - puścił do mnie oczko.

-I ty się dziwiłeś, że dziewczyny zaciągały cię do swoich pokoi już na pierwszym spotkaniu?

-Ja już robię to z przyzwyczajenia to nie jest celowe, tak samo jak to, że wolę facetów. - Rozumiałam go nie wybrał tego. Tak samo jak ja nie wybierałam tego kogo ............ to nie my wybieramy, a nasze serce.

-Po lekcjach od razu jedziemy do twojej matki?

-Raczej tak no chyba, że wolisz zajechać gdzieś to nie ma sprawy.

-Raczej nie. - samochód zbliżał się do szkoły poprosiłam Nathaniela, aby nie jechał tamtą drogą co ja wczoraj. Nat zaparkował przed szkoła, ludzie krzątali się przed schodami prowadzącymi do szkoły. Zwróciłam uwagę na stojącą przed budynkiem pewną postać.

-Nathaniel.

-Tak? - spojrzał na mnie zaskoczony.

-Jesteś w stanie już zacząć odgrywać swoją role?

-Chodzi ci o tą przed mamą?

-Tak, zagrasz ją teraz? - spojrzałam jeszcze raz na osobę stojącą na szczycie schodów. Miał na sobie czarne dżinsy, tego samego koloru skórzaną kurtkę, białą bluzkę, a na nosie przeciwsłoneczne okulary. Wyglądał....... dobrze.

-No czemu nie to jak próba.

-Okej, bądź przekonujący.

-Zawsze moja droga. - uśmiechnęłam do niego. Wysiadłam z auta. Wszystkie oczy zwróciły się ku mnie. Wszyscy szeptali, ale i tak panował gwar. Zrobiłam dwa kroki i usłyszałam otwieranie się drzwi.

-Kochanie, zapomniałaś czegoś. - Odwróciłam się w jego stronę. Idealnie to rozegrał. Trzymał w dłoni moje okulary przeciwsłoneczne. Moje botki na grubym wysokim obcasie słychać było, gdy kroczyłam w jego stronę. Z uśmiechem na twarzy obeszłam jego samochód. Stanęłam przed nim. Byliśmy teraz mniej więcej tego samego wzrostu. Nat założył na mój nos przeciwsłoneczne okulary, a potem cmoknął w jego czubek. Widziałam kątem oka, że patrzy na nas. Dostał ode mnie całusa w policzek. Poprawiłam okulary na nosie i ruszyłam w stronę wejścia do szkoły. Przy blondynie znalazła się Kagami. Przewróciłam oczami i tak nikt tego nie widział. Kagami stała wlepiona w bok Adriena obściskując go tymi swoimi łapami. Spojrzałam na jego dłoń, coś mnie pchnęło, aby tam spojrzeć. Jego ręka mocno zaciskała się w pięść. Kostki stały się białe. Mój wzrok padł na jego nie wzruszoną mnie, oj Adrien nie umiesz udawać, że coś cię nie rusza. Weszłam do szkoły. Od razu wszystkie oczy zeskanowały mnie dokładnie. Z mojej lewej strony pojawił się Nino.

Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~Where stories live. Discover now