5.

82 5 85
                                    

od razu ostrzegam, że rozdział ma trochę ponad 4000 tysiące słów, ale warto wytrwać do końca, ponieważ dowiemy się czegoś interesującego o pewnej postaci....

Ellie poprawiła kołnierz swojego stroju, w duszy narzekając na niewygodę. Ubrano ją w coś w rodzaju fraku, w komplecie z długą, prostą spódnicą o kolorze bezchmurnego nieba. Powinna prezentować się schludnie, witając gości, na dobre wrażenie przyjdzie jeszcze czas.

Stała na pomoście, wsłuchując się w rytmiczny rytm fal i obserwując nadpływający okręt z niemym wyrazem twarzy. W jej głowie nie kołowały się żadne myśli, czuła się dziwnie pusta, jedyne co ją wypełniało to chłodne, oceaniczne powietrze. Traktowała to jak każdy inny obowiązek. Czymże różniło się przywitanie króla Wyspy Czelskiej i jego rodziny od udawania zainteresowaną życiem kraj? Poczuła nagły przypływ stresu, kiedy spojrzała na to z tej perspektywy.

Założyła dłonie za plecami, aby nie było widać, jak zaciska pięści. Statek zacumował przy brzegu.

Jako pierwsza wyłowiła się dwójka wojowników, odziana w czerwone płaszcze z futrem przy karku. U ich boków zwisały miecze i poręczne toporki, każdy z nich posiadał także miecz. Armia? Towarzyszący dziewczynie Kingsley musiał dostrzec zdumienie na jej twarzy, bowiem nachylił się delikatnie w jej stronę i szepnął:

— Ta dwójka chłoptasiów jest tutaj jedynie w celach reprezentacyjnych. Nie zamierzają nikogo atakować. Ale spójrz, jak ten strój idealnie opina ich barki!

Następnie zaczął sugerować stojącej obok Estrelli, aby załatwić ich żołnierzom podobne wdzianka. Ta uciszyła go gestem dłoni, bowiem pojawiły się kolejne dwie osoby. W ich stronę wolnym krokiem podążał Jegor Nadaremko, w białej koszuli i długiej, brązowej kamizelce. O jego stanowisku świadczyła złota korona na czubku łysej głowy. Różniła się od tej używanej na Wyspie Wulkanicznej. Była masywniejsza, otoczona futrem w centralnej części. Przez to bardziej wyglądał jak wódz jakieś barbarzyńskiej zgrai, niż król. Tuż za nim, niczym pies podążał mężczyzna, a raczej jeszcze chłopak, o atletycznej sylwetce i ciemniejszej karnacji.

Ellie sięgnęła pamięcią do lekcji udzielanych jej przez Estrellę, dotyczących przywitań.

— Plecy proste. Prostsze! Zapamiętaj, dziecko, to oni cię odwiedzają, nie ty ich. Pozwól wykonać pierwszy krok, oczekuj szacunku, pod żadnym pozorem nie dygaj. To symbol posłuszeństwa, a to ty jesteś od wydawania rozkazów. 

Uśmiechnęła się w duchu, odtwarzając w głowie jej słowa, jak jakąś chwytliwą piosenkę. Z zewnątrz pozostała jednak niewzruszona. Wyciągnęła dłoń, okrytą jedwabną rękawiczką w stronę starszego z nich. Zauważyła, jak jego źrenice się zwężają, a kąciki ust podnoszą. Zapewne oczekiwał, że padnie przed nim na kolana i zacznie dziękować za spotkanie. Nie zamierzała płaszczyć się przed nikim, o ile nie dostała takiego rozkazu. Uścisnął jej dłoń delikatnie, jakby bał się, że rozpadnie się na małe kawałeczki. Coś popchnęło ją do wzmocnienia chwytu, przez co dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie. I po raz pierwszy związany był z ekscytacją, a nie strachem przed obcymi ludźmi.

— Jegor Nadaremko, księżniczko — spodziewała się kpiącego tonu, czy szyderczego uśmiechu. Została uprzedzona, że ten może zachowywać się lekceważąco w stosunku do niej, z powodu jej niższego statusu. W końcu nie była jeszcze pełnoprawną królową. Natomiast te słowa w jego ustach stanowiły coś w rodzaju pokłonu, ociekały wręcz szacunkiem. — Jakżem rad, że przyszło mi odwiedzić to miejsce po tak długim czasie!

Wydawało jej się, że wszystko, co mówi, jest nieszczerze, mimo dobrego pierwszego wrażenia. Ciekawe, jak zachowywałby się gdyby nakazała mu mówić prawdę i tylko prawdę, posługując się przy tym odpowiednim zaklęciem. To niestety nie byłoby takie proste, zapewne nie rozstawał się z amuletami blokującymi działanie magii.

𝓦𝔂𝓼𝓹𝔂 𝓜𝓰𝓵𝓲𝓼𝓽𝓮 - Okrutny Książę FanfictionNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ