8 ☀️ ofiara konieczna

577 96 59
                                    

  Eijiro zbladł i zamarł przerażony. Todoroki wiedział.

  Todoroki... wiedział.

  Todoroki wie...!

  — Nie rób takiej miny... — mruknął Todoroki z pewną irytacją w głosie. — No wiesz, jednak już powiedziałeś mi, że się w nim zakochałeś, a teraz spędzacie ze sobą tak dużo czasu... no i trzymaliście się za ręce w klasie...

  Todoroki nie tylko wiedział, Todoroki widział.

  — M-myślisz że ktoś jeszcze może...? — Eijiro próbował powstrzymać drżenie głosu, co zakończyło się dramatyczną porażką. Nie po to był ten cały cyrk, żeby teraz... tak po prostu... Och, tyle razy mówił Katsukiemu o swoich obawach, ale nie, oczywiście, że nie, przesadza, jest w nowej sytuacji, niepotrzebnie panikuje!

  — Nie, nie sądzę. W sensie, wiesz, Ashido też was chyba, ee... obserwuje, ale nie wie, czego szukać. A ja jej nie powiem, słowo honoru. Tylko dlaczego w ogóle chcecie się ukrywać?

  — My... to jest nieco... — Eijiro nieco trudno było pozbierać myśli teraz, gdy doświadczył nagłej ulgi, ale i poczucia niepokoju. Ashido...?

  — No jasne, wstydzisz się pokazywać z Bakugo — doszedł do wniosku Todoroki. — Też bym się wstydził na twoim miejscu. Jest jak zwierzę, co? — prychnął cicho, a gdy Eijiro zaczął się głośno śmiać, być może niepotrzebnie ściągając na nich spojrzenia innych klientów, chłopak nieco skonsternowany uniósł brwi.

  — On jest w łazience, tak? — zapytał chwilę później, gdy śmiech Eijiro udało się opanować bez poważniejszych konsekwencji, choć kelner zdążył już uprzejmie zapytać, czy na pewno wszystko z nim w porządku.

  — Tak.

  — Zaraz pewnie wróci. Wychodzę.

  — No tak, lepiej, żeby cię nie zobaczył — przyznał Eijiro, postanawiając zataić tę rozmowę przed Katsukim i być może wyciągnąć ją na wierzch, gdy będą znów poruszać temat ukrywania się. As w rękawie!

  — Powodzenia — mruknął Todoroki, zapinając kurtkę, a gdy szli razem do drzwi wyjściowych, Eijiro zapytał jeszcze:

  — Po co właściwie byłeś w okolicy? — Ale Todoroki odszedł już szybkim krokiem, co jedynie podsyciło podejrzenia Eijiro. Do głównej sali wrócił nieco markotny.

  — Myślałem, że będziesz pilnować naszych rzeczy. — Ton głosu Katsukiego, który czekał już przy stoliku, był nieco karcący, Eijiro jednak nie poczuł się specjalnie winny. Jasne, trochę ryzykował, ale w takim miejscu kradzież byłaby nieco głupia, prawda? W końcu tyle gapiów, pewnie kamery...

  — Wybacz, chciałem trochę... pooddychać — wyjaśnił, drapiąc się po karku z dość naturalnie wyglądającym zażenowaniem. Podejrzliwie spojrzenie Katsukiego wskazywało jednak na to, że tego nie kupił...

  — Dzisiaj jest straszny smog. Poza tym przyszliśmy tu przed chwilą. Co robiłeś?

  I, tym oto prostym sposobem, Eijiro dał z siebie wyciągnąć każdy szczegół swojej sekretnej rozmowy. As w rękawie został odkryty... Nieco zawiedziony chłopak przygryzał powoli ciepłą frytkę, patrząc na twarz swojego chłopaka, który z brwiami ściągniętymi w skupieniu analizował przed chwilą usłyszaną historię.

  — Drań na bank nas szpiegował. Kurwa, jak ja go dorwę, to się nie...

  — Obiecał, że nie powie, nie musisz — parsknął Eijiro, nagle nieco rozbawiony. Uśmiechnął się delikatnie i nachylił nad stołem, żeby szybko cmoknąć Katsukiego w usta. — Ale jeśli się wygada, droga wolna. Nawet ci pomogę.

,,I'm not his boyfriend", czyli jak ukryć to, co zdarzyło się w ferie ||KiribakuWhere stories live. Discover now