ROZDZIAŁ IV

263 22 6
                                    

Dziękuję za 1000 wyświetleń! Tak jak obiecałam jest i rozdział czwarty, pomału przenosimy się do tej drugiej rzeczywistości. Miłego czytania! 

__________________________________

Draco miał niezły mętlik w głowie, więc postanowił zejść na dół, żeby napić się kawy, miał nadzieję, że ten napój choć trochę go obudzi. Na swoje nieszczęście spotkał w kuchni Rona, który siedział przybity przy oknie.

Nienawidzili się, to prawda. Cóż, Ron miał powód, by darzyć Malfoya niechęcią, sprawnie uprzykrzał mu życie w szkole, ale Draco go nawet teraz po prostu nie lubił, nie przeszkadzał mu żaden z Weasleyów, ale ten jeden działał mu na nerwy.

— Hermiona zniknęła! – żachnął się nagle rudowłosy, kierując oskarżycielskie spojrzenie w stronę byłego Ślizgona.

No tak, Draco miał trochę w tym swój udział.

— To Twoja wina, przestraszyła się, że musi grać obrzydliwą miłość do Ciebie i uciekła!

— Granger smacznie śpi, w moim łóżku. Ćwiczymy przed misją – odrzekł to tak spokojnie i pewnie, że Ronald zrobił się cały czerwony.

No co? Draco lubił się z nim trochę podroczyć. Jego mina była naprawdę zabawna, nie wiedział, co powiedzieć, matko.. gdyby tylko dowiedział się, że to prawda, nie dałoby się odróżnić koloru jego skóry od włosów.

— Wyluzuj, Weasley – mruknął w końcu arystokrata, łapiąc za swój kubek z kawą i wymijając mężczyznę. – Widziałem ją przez okno w ogrodzie. Pewnie poszła się przejść.

Rona zawsze wkurzało, że nigdy nie miał odpowiedniej riposty dla Malfoya, ten zawsze był górą, już nawet nie mógł rzucać tekstami, że jest tylko mocny w gębie, bo wszyscy wiedzieli, że od czasów szkoły wiele się zmieniło. Draco już dawno przestał być tchórzliwym bogatym synalkiem, był naprawdę dobrym, taktycznym i silnym czarodziejem. W gruncie rzeczy, nie był nawet taki zły, ale niestety Ron nie był w stanie wybaczyć mu tych wszystkich upokorzeń, które młody Malfoy zafundował jemu, jego rodzinie i przyjaciołom. Ale jak widać, był jedynym, który chował urazę w takim stopniu.

Westchnął cicho i ruszył za Draconem, chcąc rozmówić się z nim porządnie, zanim zabierze Hermionę do tego koszmaru.

— Słuchaj, Malfoy – Draco wywrócił oczami, słysząc głos rudowłosego, chciał tylko w spokoju wypić kawę. Czy to naprawdę tak dużo?

Blondyn odwrócił się i spojrzał wymownie na Weasleya, dając mu znak, że ma mówić. Gdzieś tam go nawet rozumiał, w końcu Hermiona była jego przyjaciółką, martwił się o nią.

— Hermiona jest mi bliska – wydusił z siebie w końcu rudowłosy. – Znam ją.. od.. od..

— Weasley, poznaliśmy się wszyscy razem. WIEM to wszystko. – mruknął Draco, niecierpliwiąc się.

Nie wiedział do czego ten rudzielec zmierzał.

— Nie wiesz wszystkiego. Kocham ją.

Draco wyprostował się i z niezrozumieniem spojrzał na Weasleya. O czym on w ogóle mówił?

— Nie jestem chyba odpowiednią osobą na Twoje zwierzenia – odpowiedział w końcu.

— Malfoy, kocham ją. Cholernie i jeśli coś jej się stanie, ja tego nie przeżyję.. to, co jest między nami..

— Chwila, to co jest między Wami? Wealsey, czy Ty czasem nie spotykasz się z tą całą Lavender? – Draco lekko się zdenerwował, wkurzały go te teksty rudzielca. Nie miał prawa nic czuć do jego kobiety.

DRAMIONE: TO MY GREATEST LOVEWhere stories live. Discover now