ROZDZIAŁ VIII

128 8 2
                                    


To nie tak, że zapomniałam, że opuściłam tę historię. Nie. Ona wciąż żyje. Jeśli ktoś jeszcze ją czyta, wrzucam kolejny rozdział. Nie jestem pewna, czy czasem nie robię tego dla siebie. Może to forma terapii? 

Miłej lektury. 

___________________

— Granger, Malfoy – zawołał nagle Snape – muszę z Wami porozmawiać. Do mnie. Teraz.

To nie brzmiało jak uprzejma prośba, więc zarówno Draco jak i Hermiona spojrzeli od razu na siebie i ruszyli za byłym profesorem.

Szli w ciszy. Przemierzali korytarz za korytarzem, a Draco kątem oka zerkał na Hermionę, której wzrok uciekał na ściany i wypisane na nich nazwiska. To nie dawało jej spokoju, wiedział o tym, nawet jeśli udawała, że nie robi to na niej żadnego wrażenia, to było kłamstwo.

Nie odezwał się jednak, nie było właściwie słów, którymi mógłby coś zmienić, coś wytłumaczyć. Zresztą to nawet nie był odpowiedni moment na taką rozmowę. Nie wiedział jednak czy kiedykolwiek będzie odpowiedni moment.

Kiedy dotarli do komnaty Severusa, milczeli jeszcze przez chwilę, dopóki sam gospodarz się nie odezwał.

— Widziałem Was na kolacji kilka dni temu – zaczął czarnowłosy mężczyzna – i muszę przyznać, że to jest bardzo dobry pomysł.

Draco i Hermiona chyba nie do końca rozumieli, o co chodzi, oboje spojrzeli po sobie, a zaraz potem na Snape'a. Ten zaś wywrócił tylko oczami i westchnął ciężko.

— Lagerwood ma ewidentną słabość do Granger, a ona świetnie to rozegrała na kolacji. Obserwowałem Was z daleka i byłem pod wrażeniem – ostatnie słowa skierował do Hermiony. – Będzie jadł Ci z ręki.

Malfoy chyba nie do końca rozumiał, do czego Snape'a zmierza, więc wyprostował się i założył ręce na piersi, czekając na rozwój jego wypowiedzi.

— Musimy to pociągnąć – dodał jeszcze po chwili.

— Wybacz, czegoś nie rozumiem – zaczął Draco. – Co chcesz niby ciągnąć?

— Granger będzie go kokietować i uwodzić, wodzić za nos, aż w końcu dowiemy się wszystkiego, co nam potrzebne, a potem go zaciągniemy w odpowiednie miejsce i przechwycimy.

Draco poczuł się jakby właśnie dostał w twarz. Nie podobał mu się ten pomysł, cholernie mu się nie podobał. Cała ta sytuacja z kolacji kosztowała go zbyt wiele nerwów, a teraz mieli to powtarzać cyklicznie?

— Popierdoliło Cię?

— Draco... — szepnęła Hermiona, widząc do czego to zmierza.

— Chcesz ją wepchnąć mu do łóżka? Zapomniałeś z kim mamy do czynienia? To jest niebezpiecznie!

Snape przyglądał się swojemu chrześniakowi i nie rozumiał aż takiego oburzenia z jego strony. Przecież to była dobra taktyka, oboje o tym wiedzieli.

— To będzie tylko niewinna gra. Będziemy ich zawsze mieli na oku – kontynuował Snape. – Sama przyznasz, Granger, że jesteś w stanie to zrobić, prawda? Widziałem doskonale, że Twoje zagrywki były celowe. Cicha woda brzegi rwie. Jesteś w tym dobra.

Hermiona spojrzała na swojego byłego nauczyciela i niechętnie musiała przyznać mu rację. To był dobry plan i zresztą sama do niego doszła już po pierwszym spotkaniu z Lagerwoodem.

— To przyniesie oczekiwane skutki. Tego nam właśnie potrzeba – odezwała się w końcu, choć zdecydowanie nie tak, jak oczekiwał tego blondyn.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 30, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

DRAMIONE: TO MY GREATEST LOVEWhere stories live. Discover now