ROZDZIAŁ V

372 25 8
                                    

No i jesteśmy w nowym miejscu, czas na odrobinę mroczniejsze klimaty w rozdziałach!

_____________________________

— Gotowa? – zapytał Snape, przyglądaj się uważnie swojej byłej uczennicy. – Wyglądasz... inaczej.

Może coś w tym było, Hermiona ubrana była w czarne spodnie, wysokie czarne obcasy i czarną bluzkę z odkrytymi ramionami. Czuła się pięknie. Czuła się, że taka Hermiona byłaby tą, w której zakochałby się Draco Malfoy.

Śmierciożerca Draco Malfoy.

Nie odpowiedziała mu jednak ani słowem, wzruszyła tylko ramionami, ale mężczyzna zagrodził jej drogę, mrożąc wspomnieniem.

— Nie wiem, co Ty sobie tak ubzdurałaś w tej główce, ale.. nie jedziesz na wakacje, to straszne miejsce, rozumiesz? To ludzie pozbawieniu skrupułów, bez zasad, bez kręgosłupa moralnego. Mordują z zamkniętymi oczami, nie mają wyrzutów sumienia, nie cackają się z nikim, tym bardziej z kobietami. Jesteś tam łakomym i cennym kąskiem, bo jesteś blisko z Potterem. Wszyscy czekają, żeby Cię poznać... wszyscy chcąc zobaczyć zdrajczynię.

Słowa Severusa były brutalne, ale prawdziwe. Kasztanowłosa spojrzała na niego, lecz nie była w stanie nic powiedzieć. Nie znalazła żadnych odpowiednich słów.

— Jesteś do tego idealna i wiem, że sobie poradzisz, ale jeśli zawiedziesz.. pierwszą osobą, która straci głowę..

— Będę ja.. – dokończyła za niego, lecz ten tylko się zaśmiał się i pokręcił głową.

— Będzie Draco.

Te słowa ją zmroziły. Wyprostowała się, a jej oczy błysnęły.

— Wiem, że nie zależy Ci na nim, ale to mój chrześniak. Nie chcę, by przez Ciebie, Twoją głupotę, słabość czy wrażliwość, ten dzieciak stracił życie, a razem z nim jego matka – Snape wpatrywał się w oczy swojej byłej uczennicy tak intensywnie, że wręcz czuła, jak krew w jej żyłach zastyga.

Granger przełknęła ślinę i kiwnęła głową, tylko na tyle było ją stać. O tym nie pomyślała. Jeśli nie podoła zadaniu, nie tylko ona sama za to przypłaci.

Może i powinna coś odpowiedzieć, ale na całe szczęście w tym samym czasie na korytarzy znaleźli się Harry i Ron, chcąc pożegnać się ze swoją przyjaciółką.

Harry miał wyrzuty sumienia, ale kasztanowłosa szybko go uspokoiła, zapewniając, że nic się nie stanie, że to tylko krótka misja, że poradzą sobie i będą zdawać mu raporty, a jak tylko uda się zwabić Lagerwooda i wziąć jako zakładnika, wróci do kwatery i wszystko będzie jak dawniej.

Okłamywała przede wszystkim samą siebie. Wcale tego nie chciała, nie chciała by było jak dawniej, nie zniosłaby tego dłużej. Pojedyncze łzy spłynęły po jej policzku, gdy się żegnała z wszystkimi, ale bezuczuciowy i niesentymentalny Snape ukrócił całe to przedstawienie, zabierając Hermionę ze sobą.

Zerknęła na nich jeszcze ostatni raz, uśmiechnęła się i pomachała, by po chwili zniknąć.

Przenieść się w miejsce, w którym pokładała naiwne nadzieje na szczęście.

***

— Draconie, czy Ty jesteś pewny tego wszystkiego? Przecież to...

— Szlama! – dokończył za swoją żonę Lucjusz Malfoy, wpatrując się w swojego syna ze wściekłością.

Draco zmiażdżył swojego ojca spojrzeniem, ale nie odezwał się do niego ani słowem, nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.

— Matko, jestem. Inaczej nie mówiłbym Wam o tym, a do tego.. ona pozwoli nam zbliżyć się do Czarnego Pana. Przecież tego chcesz ojcze, chcesz mieć władzę i szacunek w jego oczach... On jej potrzebuje, więc i my jej potrzebujemy. A nasz romans tylko wszystko ułatwia.

DRAMIONE: TO MY GREATEST LOVEWhere stories live. Discover now