ROZDZIAŁ VII

185 14 2
                                    

Zapraszam Was na siódmy rozdział! Nieco brutalnej prawdy, ale też słodkiej uczuciowości. 

_________________________________________

Hermiona i Draco pokłócili się w tej bibliotece pierwszy raz od dawna. Malfoy był zły, że zadała to pytanie, że w ogóle przyszło jej do głowy, że powinna o to zapytać.

Nie odpowiedział jej jednak. Nie mógł. To mogłoby złamać jej serce.

Nie rozmawiali ze sobą całą drogę na dół i szykując się na kolację, która miała się odbyć w Sali Grzechów. Hermionie w końcu zrobiło się głupio i chciała przeprosić Dracona, ale nie chciał z nią rozmawiać. Mruczał tylko coś pod nosem, że nie ma teraz czasu i muszą zaraz wychodzić.

Kazał jej się ubrać i powiedział, że będzie na nią czekać na pierwszym piętrze, bo musi jeszcze spotkać się z matką. Wiedziała, że jakiekolwiek próby dyskusji z nim nie przyniosą żadnych efektów, więc po prostu postanowiła dziś odpuścić. Może jutro porozmawiają na spokojnie i Draco da się przeprosić. Miała taką nadzieję.

To była jej pierwsza taka wytworna i oficjalna kolacja, odkąd tutaj przyjechała. Wiedziała, że to idealny moment, by się rozejrzeć i podłapać, kto z kim jest w jakich relacjach. Wiedziała też, że to okazja, by przywdziać piękną kieckę i lekko zakręcić się koło Lagerwooda, by zdobyć jego uwagę i przychylność.

Nie zdążyła jednak porozmawiać o tym z Draconem, ale nie mogła tego odłożyć, to był cel jej zadania, to była jej misja i musiała działać.

Założyła długą, dopasowaną czerwoną sukienkę z długim rękawem i odkrytymi ramionami. Włosy rozpuściła, pozwalając im stworzyć stonowane loki, a na usta nałożyła czerwoną szminkę.

Nie pamiętała, kiedy ostatnio wyglądała w ten sposób, kiedy tak się stroiła. Czuła się pięknie. Jej pewność siebie zdecydowanie wzrosła.

Założyła jeszcze parę złotych kolczyków, szpilki i oblała się kilkoma kroplami jej ulubionych perfum. Draco je uwielbiał, bo miały w sobie coś uwodzicielskiego.

Nie czekając już na nic skierowała swoje kroki na pierwsze piętro, gdzie miał na nią czekać blondyn. Musiała przyznać, że spojrzenia, które na sobie czuła w pewien sposób ją onieśmielały, ale jednocześnie jakby dodawały pewności siebie. To pokręcone, ale tak się właśnie czuła. Jak jeszcze nigdy dotąd.

Wydawało jej się, że ma władzę. Mężczyźni patrzyli na nią, a ona wiedziała, że ma ich w garści, że przepadli przez samo spojrzenie na nią. Nie znała tego uczucia, nie posądzała się nawet o nie, ale przecież człowiek poznaje się całe życie, prawda?

Stukot jej obcasów rozchodził się echem po korytarzu, kiedy znalazła się w holu przed drzwiami do Sali Grzechów. Zwróciła na siebie uwagę.

Lucjusz Malfoy przyglądał jej się uważnie, a Narcyza stała z poważnym wyrazem twarzy, choć też jej oczy na chwilę zawiesiły się na Hermionie.

Blaise Zabini i Theodore Nott, którzy również byli Śmierciożercami, chyba nie do końca mogli uwierzyć w to, co widzą. Nie poznawali Granger, nie tak ją zapamiętali i nie spodziewali się, że ta kujonka mogłaby tak wyglądać. Lagerwood, który stał przed samymi drzwiami, również przyjrzał jej się uważnie. Dostrzegła błysk w jego oku, iskrę, która się zapaliła.

— Draco – szturchnął go Zabini, jednak ten był skupiony na paleniu papierosa.

Zaciągnął się papierosem i nawet nie zaszczył swojego kumpla spojrzeniem. Ten jednak nie odpuścił i szturchnął go ponownie.

DRAMIONE: TO MY GREATEST LOVEWhere stories live. Discover now