Dedykuję ten rozdział:
RosePatison303
Dziękuję Ci za gwiazdki pod dwoma ostatnimi rozdziałami.Tak więc zapraszam do czytania!!!
PS.: Na dole pod rozdziałem jest ważna informacja. Nie pomijajcie.
-------------------------
Pov: Sasuke
-O Jezu... Czy ja...? DOTKNĄŁEM NARUTO!!! - (dop. autorki: no wow, aleś ty spostrzegawczy ಠ_ಠ) wykrzyczałem w myślach.
Dotknąłem go i to jeszcze w TALII!!! Nie mogę w to uwierzyć. Odszedłem od niego i skierowałem się do łazienki na piętrze wyżej. Wszedłem i przemyłem sobie twarz wodą. Nagle zadzwonił mój telefon. Niechętnie odebrałem go i usłyszałem głos Gaary.
-Oj, Sasuke. Dlaczego nie ma cię w szkole? Razem z Neji'm nie mogę cię nigdzie znaleźć. - powiedział Gaara.
-Jestem w łazience na drugim piętrze. - burknąłem. - Czego chcesz?
-Oj, nie dąsaj się. Przecież nic nie zrobiliśmy. - tym razem powiedział Neji.
-Ja się nie dąsam. - odparłem. -To czego chcecie? Nie chce mi się z wami gadać.
-Będziesz na lekcjach? Wiesz, dzisiaj miał być sprawdzian z matematyki. - poinformował mnie Gaara.
-Nie, dzisiaj mnie nie będzie. Muszę odreagować. - burknąłem.
-Oh, okej. To narka! - wykrzyczał do telefonu Neji.
-Nara. - powiedziałem i rozłączyłem się.
Wytarłem twarz, wziąłem plecak i wyszedłem z pomieszczenia. Skierowałem się do wyjścia i już po chwili byłem za terenem szkoły.
Pov: Naruto
Po lekcjach
Dzień minął mi spokojnie. W klasie poznałem jeszcze parę innych osób takich jak, Hinata, Lee, TenTen, Shino i Ino. Naprawdę ich polubiłem, a oni mnie. Cieszyło mnie to. Wyszłem ze szkoły i nagle na kogoś wpadłem. Niestety, miałem bliskie spotkanie z ziemią. Popatrzyłem w stronę oprawcy i zobaczyłem... Nie wierzę... To... To nie może być prawda... TO BYŁ KIBA I JEGO PACZKA! Szybko wstałem i powiedziałem:
-Yy... Przepraszam, już sobie idę. - szybko powiedziałem.
-Zaczekaj. Oj, Suigetsu! Czy to nie Naru? - zapytał biało włosego.
-Tak, to nasz kochany blondasek. - odparł Suigetsu.
-To co z nim zrobimy? - zapytał Deidara, zjawiając się nie wiadomo skąd.
-Myślę, że możemy się trochę pobawić. - zaproponował Kiba.
Wokół nas zrobiła się pokaźna grupka ludzi. Obawiałem się o to co mogą mi zrobić. Dyskretnie próbowałem się wycofać ale w ostatniej chwili złapał mnie Deidara.
-Gdzie się wybierasz? - zapytał.
-N-nigdzie, ja s-się nigdzie n-nie wybieram. - odpowiedziałem jąkając się.
-Chodźmy. - burknął Kiba i schwycił mnie za nadgarstek.
Swoją rękę zaciskał bardzo ciasno, co mnie bolało. Szliśmy w stronę szkoły. Po chwili skręciliśmy i już po 5 minutach byliśmy za szkołą. Deidara przyszpilił mnie do ściany, a Suigetsu trzymał za nogi. Wtedy Kiba zaczął mówić:
-Słuchaj, nie zrobimy ci nic złego, dopóki będziesz się nas słuchał. Musisz po prostu robić to co ci każemy. Zrozumiano? - powiedział szybko i mało zrozumiale.
-T-tak, rozumiem. - odparłem.
-No to super. - odwrócił się na pięcie. - Chodźcie.
-Już idziemy. - odparli chórem chłopaki.
-Idioci. - powiedziałem szeptem, mając nadzieję, że tego nie usłyszeli, ale przeliczyłem się.
-Co tam mamroczesz? - zapytał Kiba stojąc tyłem do mnie.
-Nic. - powiedziałem.
-Na pewno? Ja słyszałem co innego.
Momentalenie odwrócił się do mnie i zaczął biec w moją stronę. Uderzył mnie mocno w brzuch. Zwinąłem się w kłębek. Oni odszedli i mnie zostawili. Leżałem tak 5 minut, dopóki ktoś do mnie nie podbiegł. Zdezorientowany odwróciłem głowę i ujrzałem Sasuke. Uklęknął przede mną i zapytał:
-Nic ci nie jest? - powiedział to z taką jakby... Troską?
-Nie, dam sobie radę. - próbowałem wstać ale po chwili przewróciłem się.
-No chyba jednak nie dasz. - powiedział.
Wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do kogoś.
Pov: Sasuke
Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Itachi'ego żeby przyjechał po mnie i blondyna. Potem jak już się zgodził wziąłem Naruto na ręce w stylu panny młodej i skierowałem się w kierunku ulicy. Już po 7 minutach podjechał Itachi. Niebieskookiego posadziłem na tylnym siedzeniu, a sam usiadłem na miejscu pasażera.
Itachi, trochę zdezorientowany, przyglądał mi się dłuższą chwilę po czym skierował swój wzrok na jezdnię i ruszyliśmy do naszego domu.
-S-sasuke, gdzie my jedziemy? - zapytał blondyn po 5 minutach jazdy.
-Do mnie do domu. Nie wiem gdzie mieszkasz więc przenocujesz u mnie. Nie puszcze cię w takim stanie. - odpowiedziałem.
Blondyn już nic nieodpowiedział. Jechaliśmy jeszcze 10 minut. Gdy dojechaliśmy blondyn wysiadł, a ja zaraz po nim. Schwyciłem go za nadgarstek i pociągnąłem w stronę drzwi. Itachi popatrzył na nas po czym otworzył drzwi. Odrazu jak zdjelismy buty, poszliśmy do mojego pokoju.
-Naruto, rozgość się. Ja pójdę po jakieś przekąski i zaraz wrócę. - powiedziałem do blondyna.
-Okej, zaczekam. - odpowiedział mi i usiadł na łóżku.
Wyszedłem z pokoju i już po chwili byłem w kuchni, w której był Itachi.
-To ten Naruto, tak? - zapytał.
-Tak, a co?
-Nic, nic. Masz gust braciszku. - powiedział. Niepowiem trochę się wkurzyłem.
-Weź się odwal, dobra? - prychnąłem zirytowany.
Chwyciłem pierwsze lepsze chipsy, jakieś tam żelki, paluszki i jakiś napój. Wróciłem do pokoju, a to co tam zastałem rozczuliło mnie. Słodki blondyn drzemał na moim łóżku. Postanowiłem go nie budzić.
-I tak zostaje u mnie na noc. Obudzę go tylko wieczorem, żeby się umył i zadzwonił do rodziców. - pomyślałem.
Wyszedłem z pokoju zostawiając w nim przekąski. Usiadłem na kanapie w salonie. Włączyłem jakiś mało ciekawy film i oglądałem go.
---------------------------
Część wszystkim! Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jak zawsze zachęcam do komentowania i wytykania błędów, a ja postaram się je zniwelować.
Teraz ważniejsza informacja. Otóż zbliżają się ferie zimowe i w związku z tym rozdziałów nie będzie przez dwa tygodnie. Może jutro pojawi się jeszcze jakiś rozdział, ale nie wiem.
Jak komuś się to nie podoba to przepraszam.
Do następnego rozdziału!❤️❤️
Słowa: 792
![](https://img.wattpad.com/cover/297444564-288-k798332.jpg)
YOU ARE READING
Co to za dziwne uczucie...? [SasuNaru]
FanfictionRodzice osiemnastoletniego Naruto zginęli zaraz po jego porodzie w wypadku samochodowym. Sam chłopiec trafił do domu dziecka. Był tam bity przez starszych "kolegów". Gdy tylko miał osiemnaście lat, wyprowadził się z domu dziecka. Co się stanie w now...