Rozdział 26

252 21 7
                                    

Pov: Naruto

Jeszcze przez długą chwilę siedziałem w oszołomieniu. To co się stało... było... sam nie wiem jakie. Czułem przy tym łaskotanie w podbrzuszu i rosnące podniecanie. Ale kiedy przestał... czułem się zawiedziony. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. To był Jiraiya.

- Gdzie Sasuke? - zapytał, gdy wszedł do salonu. Nadal siedziałem na podłodze.

- W-wyszedł... - powiedziałem, jąkając się.

- Naruto, jesteś cały czerwony!Dobrze się czujesz? - popatrzył na mnie, wzrokiem pełnym troski.

- Nie za bardzo. Może się położę. - wstałem z podłogi i położyłem się na kanapie.

- Zrobię ci herbaty. - powiedział, kierując się do salonu. Po krótkiej chwili wrócił z gorącym napojem. - Coś się pomiędzy wami stało?

- Tak... można tak powiedzieć. - usiadłem i schwyciłem kubek, żeby się napić. Zapomniałem, że herbata jest jeszcze gorąca i poparzyłem sobie język.

- Mogę wiedzieć co dokładnie? - popatrzyłem na niego. Nie wiem czy chce mu o tym mówić. Przynajmniej nie teraz. - Jak nie chcesz, nie musisz. - dodał szybko.

Nie odpowiedziałem, co uznał za niechęć do rozmowy. Oznajmił, że pójdzie do pokoju gościnnego i zostawił mnie samego.

Pov: Sasuke

Od razu, jak wyszedłem z domu blondyna, pognałem do swojego. Nie wiem co mnie napadło, co sobie myślałem całując go. Wpadłem do domu nie bawiąc się w uprzejmości. Chciałem pójść do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie Itachi.

- Cześć, Sasuke! Jak tam u Naru? - zapytał. Nie chciałem na razie z nim rozmawiać. Praktycznie cały czas, miałem pod powiekami obraz twarzy Uzumakiego, po pocałunku .

- Nie mogę rozmawiać. Nie teraz. - oznajmiłem szybko i pobiegłem do swojego pokoju.

Zamknąłem drzwi i walnąłem się na łóżko. Musiałem teraz wszystko przemyśleć. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem. Jednocześnie chciałem tego, bo go kocham, ale z drugiej strony to może popsuć naszą dotychczasową przyjaźń. Może mnie za to znienawidzić, albo poczuć obrzydzenie i nie zadawać się ze mną. Jedna i druga myśl bolała tak samo mocno. Jak ja pokaże mu się w poniedziałek? Nie wiem, co teraz siedzi w głowie niebieskookiego. I chyba lepiej.

Pod powiekami pojawiła mi się rozpalona twarz młotka. Niestety, albo stety wyobraziłem sobie to, co mogło się stać, zanim wyszedłem. Poczułem, dobrze mi już znane, łaskotanie podbrzusza. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Ściągnąłem spodnie wraz z bokserkami i schwyciłem moje przyrodzenie w dłoń. Znowu twarz Uzumakiego. Poruszyłem nią w górę i dół. Moje imię szeptanie przez blondyna. Kolejny ruch ręką, wzmagający moje podniecanie. Słodkie jęki, wydobywające się z ust tego słodkiego chłopaka. Kilka kolejnych ruchów dało upust podnieceniu. Umyłem ręce i wyszedłem z pomieszczenia.

***

I nadszedł dzień, tak bardzo przeze mnie zwlekany. Wstałem mozolnie z miękkiego posłania i ubrałem się w świeże ciuchy. Złapałem plecak w rękę i zszedłem na dół zjeść śniadanie. Brunet robił tosty. Poprosiłem go o dwa, dla mnie.

- Sasuke, jesteś jakiś nie swój. Co się stało u Naruto? Powiedz mi, proszę. - zapytał, z nadzieją w głosie. Chyba nadszedł ten czas... Powiem mu.

- Pocałowałem go. - momentalnie mi trochę ulżyło. Poczułem jakby jakiś ciężar ze mnie zszedł.

- Co zrobiłeś?! Pocałowałeś go?! - długowłosy niedowierzał.

- Tak. I teraz się boję. - powiedziałem spokojnie.

- Nie martw się. Musisz stawić temu czoła. Przeproś go. Może to coś da. - zasugerował.

- Postaram się, ale i tak się boję. Co jak będzie się mnie brzydził? Albo mnie znienawidzi? - zapytałem.

- Przecież masz jeszcze Gaarę i Nejiego. Oni na pewno ci pomogą. Dasz radę, braciszku. - powiedział, dodając mi otuchy.

Zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu.

---------------------------

Cześć! Rozdział krótki, bo pisany na szybko. Mam nadzieję, że błędów nie ma, ale jak coś to śmiało poprawiajcie.

Jak myślicie, jak potoczy się rozmowa Sasuke i Naruto? Miejmy nadzieję, że dobrze...

Tak więc życzę miłego dnia/wieczoru/nocy.

~D

Co to za dziwne uczucie...? [SasuNaru] Where stories live. Discover now