Pov: Naruto
Jeszcze przez długą chwilę siedziałem w oszołomieniu. To co się stało... było... sam nie wiem jakie. Czułem przy tym łaskotanie w podbrzuszu i rosnące podniecanie. Ale kiedy przestał... czułem się zawiedziony. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. To był Jiraiya.
- Gdzie Sasuke? - zapytał, gdy wszedł do salonu. Nadal siedziałem na podłodze.
- W-wyszedł... - powiedziałem, jąkając się.
- Naruto, jesteś cały czerwony!Dobrze się czujesz? - popatrzył na mnie, wzrokiem pełnym troski.
- Nie za bardzo. Może się położę. - wstałem z podłogi i położyłem się na kanapie.
- Zrobię ci herbaty. - powiedział, kierując się do salonu. Po krótkiej chwili wrócił z gorącym napojem. - Coś się pomiędzy wami stało?
- Tak... można tak powiedzieć. - usiadłem i schwyciłem kubek, żeby się napić. Zapomniałem, że herbata jest jeszcze gorąca i poparzyłem sobie język.
- Mogę wiedzieć co dokładnie? - popatrzyłem na niego. Nie wiem czy chce mu o tym mówić. Przynajmniej nie teraz. - Jak nie chcesz, nie musisz. - dodał szybko.
Nie odpowiedziałem, co uznał za niechęć do rozmowy. Oznajmił, że pójdzie do pokoju gościnnego i zostawił mnie samego.
Pov: Sasuke
Od razu, jak wyszedłem z domu blondyna, pognałem do swojego. Nie wiem co mnie napadło, co sobie myślałem całując go. Wpadłem do domu nie bawiąc się w uprzejmości. Chciałem pójść do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie Itachi.
- Cześć, Sasuke! Jak tam u Naru? - zapytał. Nie chciałem na razie z nim rozmawiać. Praktycznie cały czas, miałem pod powiekami obraz twarzy Uzumakiego, po pocałunku .
- Nie mogę rozmawiać. Nie teraz. - oznajmiłem szybko i pobiegłem do swojego pokoju.
Zamknąłem drzwi i walnąłem się na łóżko. Musiałem teraz wszystko przemyśleć. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem. Jednocześnie chciałem tego, bo go kocham, ale z drugiej strony to może popsuć naszą dotychczasową przyjaźń. Może mnie za to znienawidzić, albo poczuć obrzydzenie i nie zadawać się ze mną. Jedna i druga myśl bolała tak samo mocno. Jak ja pokaże mu się w poniedziałek? Nie wiem, co teraz siedzi w głowie niebieskookiego. I chyba lepiej.
Pod powiekami pojawiła mi się rozpalona twarz młotka. Niestety, albo stety wyobraziłem sobie to, co mogło się stać, zanim wyszedłem. Poczułem, dobrze mi już znane, łaskotanie podbrzusza. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Ściągnąłem spodnie wraz z bokserkami i schwyciłem moje przyrodzenie w dłoń. Znowu twarz Uzumakiego. Poruszyłem nią w górę i dół. Moje imię szeptanie przez blondyna. Kolejny ruch ręką, wzmagający moje podniecanie. Słodkie jęki, wydobywające się z ust tego słodkiego chłopaka. Kilka kolejnych ruchów dało upust podnieceniu. Umyłem ręce i wyszedłem z pomieszczenia.
***
I nadszedł dzień, tak bardzo przeze mnie zwlekany. Wstałem mozolnie z miękkiego posłania i ubrałem się w świeże ciuchy. Złapałem plecak w rękę i zszedłem na dół zjeść śniadanie. Brunet robił tosty. Poprosiłem go o dwa, dla mnie.
- Sasuke, jesteś jakiś nie swój. Co się stało u Naruto? Powiedz mi, proszę. - zapytał, z nadzieją w głosie. Chyba nadszedł ten czas... Powiem mu.
- Pocałowałem go. - momentalnie mi trochę ulżyło. Poczułem jakby jakiś ciężar ze mnie zszedł.
- Co zrobiłeś?! Pocałowałeś go?! - długowłosy niedowierzał.
- Tak. I teraz się boję. - powiedziałem spokojnie.
- Nie martw się. Musisz stawić temu czoła. Przeproś go. Może to coś da. - zasugerował.
- Postaram się, ale i tak się boję. Co jak będzie się mnie brzydził? Albo mnie znienawidzi? - zapytałem.
- Przecież masz jeszcze Gaarę i Nejiego. Oni na pewno ci pomogą. Dasz radę, braciszku. - powiedział, dodając mi otuchy.
Zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu.
---------------------------
Cześć! Rozdział krótki, bo pisany na szybko. Mam nadzieję, że błędów nie ma, ale jak coś to śmiało poprawiajcie.
Jak myślicie, jak potoczy się rozmowa Sasuke i Naruto? Miejmy nadzieję, że dobrze...
Tak więc życzę miłego dnia/wieczoru/nocy.
~D
![](https://img.wattpad.com/cover/297444564-288-k798332.jpg)
YOU ARE READING
Co to za dziwne uczucie...? [SasuNaru]
FanfictionRodzice osiemnastoletniego Naruto zginęli zaraz po jego porodzie w wypadku samochodowym. Sam chłopiec trafił do domu dziecka. Był tam bity przez starszych "kolegów". Gdy tylko miał osiemnaście lat, wyprowadził się z domu dziecka. Co się stanie w now...