Rozdział 22. Zabijcie mnie, a będę martwy

722 36 1
                                    

- Tu nie ma żadnej mapy. - Jack podszedł do Cariny z jej pamiętnikiem w ręku.

- Oddaj mi to.

- A ty daj mi mapę, której żaden mąż nie odczyta.

- Po co ci ona skoro i tak jej nie odczytasz?

- To będzie długi dzień. - westchnęła Suzan opierając się plecami o barierkę.

- Od początku. Pokaż mapę. - i tak wyglądała większość ich rozmowy. W końcu Jack zagroził wyrzuceniem Henry'ego za burtę. Carina wzruszyła ramionami sądząc, że blefuje. Tak więc Gibbs i reszta wzięli młodego Turnera i wyrzucili poza statek. Wtedy Carina wyjaśniła, że gwiazdy są mapą i poprosiła o uratowanie Henry'ego, ale finalnie nie było czego ratować, bo chłopak leżał w łodzi, która płynęła przywiązana do statku.

Nastała noc, a wraz z nią pojawiły się gwiazdy. Henry sterował statkiem, a Carina wyznaczała kurs. Leo zaś siedział z Jackiem i rozmawiał o przygodach starszego Sparrowa. Z wielką pasją słuchał o chwilach w luku Davy'ego Jonesa, o walce podczas której ojciec Henry'ego został kapitanem Latającego Holendra, oraz na końcu o dawnej sytuacji z hiszpańskim kapitanem, którego jak myślał skazał na śmierć. Teraz jednak wyszło, że jego statek zatonął w przeklętym trójkącie bermudzkim i w ten sposób narodziła się armia umarłych.

- Chciałbym przeżyć takie przygody jak ty. - przyznał Leo. - Zebrać załogę i zwiedzać każdy zakątek świata.

- Załogę już masz. Statek może nie jest idealny ale jeśli znajdę sposób na wydobycie Czarnej Perły.. Razem będziemy pływać po tych wodach.

- Myślisz, że mama się zgodzi? No wiesz.. znowu wrócić do tego wszystkiego.

- Myślę, że najlepiej będzie jeśli zrobisz to na co ty masz ochotę. Ja się zajmę mamą, o nią nie musisz się martwić. - powiedział Jack. Może ich spotkanie było niespodziewane, ale na pewno nie miał zamiaru pozwolić jej.. im znowu odejść.

Następnego dnia wszyscy stali wokół Cariny wypytując jak wyznaczyła kurs z map. Oczywiście, jak to piraci, nie rozumieli czym jest chronometria i astronomia.

- Tak ciężko zrozumieć, że nikt poza nią nie znajdzie trójzębu? - westchnęła Suzan. - Po prostu..

- Okręt za nami! - przerwał jej Leo. Wszyscy spojrzeli we wskazanym kierunku. Za nimi płynął statek o podartych żaglach, który mógł wskazywać tylko na jedno.

- Salazar. - powiedział Henry. - Umarli płyną po zemstę.

- Po co trzymać pechowca i wiedźmę na statku? - zapytał jeden z załogi.

- Zabijmy ich.

- Zabijcie mnie, a będę martwy. - zaczął Jack. - Wówczas reszta martwych nie będzie się mogła mścić.. na mnie, martwym.

- To ich rozwścieczy. - dołączył się Leo. - I będą chcieli zemścić się na tych, którzy zabrali im możliwość zemsty na Jacku.

- Wszyscy piraci są tacy głupi? - zapytała Carina i spotkała się z potakiwaniem głowami.

- Więc co zrobimy? - zapytał Gibbs. Jack nie mając pomysłu rzucił hasło ‚bunt' co od razu przyjęło się dosyć ochoczo. Cała czwórka została zapakowana do łodzi, a Suzan nie mając wielkiego wyboru dołączyła do nich siadając obok Sparrowa. Leo siedział z przodu, a po środku Carina i wiosłujący Henry.

- Naprawdę musiałeś zaproponować bunt? - rzuciła oburzona Carina.

- Płyną umarli. - stwierdził Henry widząc dobry pomysł w jako takiej ucieczce.

- Nie wierzę w takie brednie.

- Też kiedyś nie wierzyłam w krakena. - westchnęła Suzan. - Ale zawsze możesz się obejrzeć.

Ciemnowłosa poszła za radą blondynki i zobaczyła, że statek o podartych żaglach rzeczywiście nie wyglądał zbyt.. naturalnie. Wtedy dziewczyna wstała i ściągnęła sukienkę zostając w samej białej bieliźnie pokrywającej prawie całe ciało.

- Co ty robisz? - rozszerzył oczy jakby pierwszy raz widział nagą kobietę.

- Szukają Jacka, a on jest tutaj. Dlatego dopłynę sama do brzegu. - stwierdziła i skoczyła do wody.

- Ciężko się nie zgodzić. - wzruszyła ramionami Suzan. Odpięła pasek z szpadą, wzięła go w dłoń i również skoczyła do wody.

Kobiety stanęły na brzegu w tym samym momencie co reszta. Tylko, że oni dosłownie byli ciągnięci przez umarłego rekina, który przy brzegu skręcił i wyrzucił ich z łodzi.
Spojrzeli w kierunku wody, gdzie można było zauważyć zmierzających ku nim umarłych. Jedyny problem był taki, że biegli po tafli wody bez zbędnych przeszkód.

- Duchy. - westchnęła wystraszona Carina.

- Witaj, Jack Sparrow. - odezwał się Salazar stając przy brzegu, ale nadal nie opuszczając wody.

- Hiszpanie? - wtedy jeden z nich zszedł całkiem na ląd i zniknął. - Nie mogą zejść na ląd! Wiedziałem!

Carina widząc całe zajście zaczęła uciekać w głąb wyspy, a za nią pobiegli Henry i Leo.

- Zapłacisz mi za to, Jack Sparrow. Będę na ciebie czekał.

- Ile razy ja już to słyszałam. - Suzan złapała Jacka za płaszcz i pociągnęła go do siebie. Razem pobiegli za resztą chcąc znaleźć się jak najdalej od umarłych.

——
Enjoy!

V.

Pirate's life || Jack SparrowWhere stories live. Discover now