Rozdział XIX

483 11 0
                                    

Ocknęłam sie czując jak mój żołądek wywraca się na drugą stronę. Zerwałam sie czym prędzej i pobiegłam do łazienki. Po opróżnieniu jego całej zawartości i doprowadzeniu się do porządku wyszłam z łazienki, przypominając sobie powoli wczorajszy dzień.

- Kurwa. - Zaklęłam pod nosem. Ostatnie co pamiętam, to Jamesa u mnie w mieszkaniu, rozmowę z nim i kanapę, na której musiałam usnąć. Tylko jakim cudem znalazłam się w sypialni. Weszłam niepewnie do salonu, nie wiedząc czego mogę sie spodziewać. Rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok zatrzymała sie w końcu na mężczyźnie, siedzącym obok stolika, na którym leżała rozrzucona przeze mnie wczoraj zawartość pudełka.

- Co ty tu robisz? - Spytałam delikatnie.

- Nie chciałem zostawiać cię wczoraj samej. - Odpowiedział, skupiając wzrok na mnie. Kątem oka widziałam, jak odkłada jedno z oglądanych wczoraj przeze mnie zdjęć.

- Dziękuję, ale nie musiałeś tego robić. Jak widzisz, radzę sobie doskonale, sama.

- Właśnie widzę. - Rzucił ironicznie.

- Co niby takiego widzisz?

- Ciebie. Jak tu wczoraj przyszyłem, nie wyglądałaś najlepiej. Byłaś zapłakana, pijana i do tego jeszcze pobita. Możesz mi powiedzieć, co się dzieje. Zacznijmy od tego dlaczego ten śmieć podniósł na ciebie rękę i gdzie on teraz jest? - Starał się mówić spokojnie, jednak widziałam po jego minie, jak ta cała sytuacja go denerwuje.

- Po pierwsze, to są moje sprawy prywatne, które nie dotyczą cię. Po drugie nie musisz martwić się o Marka. Szczerze mówiąc to, sama nie wiem gdzie, on jest i nie obchodzi mnie to. Po trzecie jak już mówiłam, poradzę sobie. - Wyliczałam wszystko, starając się dać mu do zrozumienia, żeby odpuścił.

- Nie rozumiesz, że chcę ci pomóc. Nie mogę patrzeć na ciebie, jak tak cierpisz. - Wstał z fotela, patrząc na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, w których widziałam żal.

- To ty nie rozumiesz, że ja nie chcę twojej pomocy. Już jej nie potrzebuje. Był taki czas, że potrzebowałam cię najbardziej na świecie, ale ty wtedy zniknęłoś. Nawet Artur o tobie nie mówił. Zmieniał temat, za każdym razem gdy w rozmowie pojawiało się twoje imię. Dlatego nauczyłam się radzić sobie sama. - Nie wytrzymałam, czułam jakby, coś we mnie pękało. Pomrugałam szybko kilka razy, chcąc odgonić zbierające się łzy. Nie będę znów płakać, nie przy nim.

- Czy to wszystko, o czym mówisz, ma coś wspólnego z tym? - Odwrócił się i wskazał ręką rzeczy leżące na stoliku. Poczułam, jak robi mi się słabo, jakby w jednej chwili odpłynęła ze mnie cała krew. James chyba zauważył co sie dzieje, bo sekundę później poczułam jego silne dłonie na swoim ciele. Podniósł mnie szybko, jakbym nic nie warzyła i posadził na kanapie. Nim zdążyłam zareagować, pojawił się obok mnie ze szklanką wody w dłoni.

- Proszę, napij się, to pomoże. Kiedy ostatnio coś jadłaś? - Spytał delikatnie.

- Przedwczoraj.- Spuściłam głowę, wstydząc się tego, do jakiego stanu się doprowadziłam. Spojrzał na mnie i pokręcił głową.

- Leż tu i odpoczywaj, ja coś przygotuje. - Ruszył w kierunku kuchni.

- Nie musisz. - Krzyknęłam za nim.

- Wiem, ale chcę, a później skończymy naszą rozmowę. - Oznajmił twardo. Po tonie jego głosu wiedziałam, że muszę odpuścić.

Mój sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz