14. Nieznany numer

946 32 38
                                    

— Ej Konrad a wiesz co biegnie po ścianach i zabija Żydów? Instalacja gazowa. — zaśmiał się Janusz a młody Karaś parsknął głośno.

— Janusz! On ma jedenaście lat. — skarciłam bruneta, ale ten się jakoś specjalnie nie przejął i dalej rozmawiał z synem Białasa.

— Dobra, a wiesz może dlaczego Hitler się postrzelił? Nie wiesz? Bo przysłali mu rachunek za gaz... — odparł powstrzymując śmiech ale nie udało mu się jak i Konradowi.

— Jezu gdzie ten pociąg. — mruknęłam opierając się o walizkę starając się nie zważać na rozmowy tych dwóch. — Tato... ten pociąg miał być 10 minut temu.

— Wiem, będzie lekkie spóźnienie. — rzekł wlepiając spojrzenie w komórkę a ja skinęłam.

— Magda, o której idziesz do Darii
dzisiaj?

Moja mama zwróciła wzrok na mnie oczekując mojej odpowiedzi. W ręce trzymała bawełnianą poduszkę, na której najpewniej będzie spała i swoją torbę z rzeczami.

— Jak wrócimy, rozpakuje się i myśle, że pójdę do niej od razu. Mam jej opowiedzieć wszystko, więc muszę. — uśmiechnęłam się do rodzicielki a ta owinęła głową na zrozumienie.

Chcąc czy nie chcąc wróciłam słuchem do rozmowy Konrada i Janusza o żartach. Większość z nich była o Żydów, lecz nie opowiadał ich Konrad a kochany Janusz Walczuk, dziwne, że zna ich aż tyle.

Po jakiś 6 minutach żmudnej słuchaniny żartów Janusza przyjechał pociąg, za którego dziękowałam w duszy.

— No w końcu, koniec tej paplaniny. — rzekłam wzdychając ciężko i zaciągnęłam walizkę do pociągu.

Siedziałam w regale z Januszem, Janem, Lankiem i Sandrą. Kamil pomógł mi dać moją walizkę na górę. Zajęłam miejsce przy oknie a obok mnie usiadł Janusz a na przeciwko Sandra.

Ubrałam słuchawki i myślami byłam gdzie indziej. Patrzyłam za okno na drzewa i pola, które szybko mijał nasz pociąg. Myślami byłam przy specyficznym temacie przy, którym nawet nie chciałam być jakoś.

Dokładniej, był to temat Fukaja. Mamy 10 maja, chłop ma pod koniec lipca urodziny, ciekawe jak to się wszystko potoczy, aż za bardzo mnie to ciekawi. Czy naprawdę to wszystko co mówił Janusz o nim to prawda? To tylko kwestia czasu aż zrozumie co on robi, czy tak ciężko to zrozumieć naprawdę.

Przez cały mętlik, który nie opuszcza mojej głowy od dobrych kilku miesięcy, zasnęłam w objęciach poduszki i szyby pociągu.

Gdy wstałam usłyszałam jedynie rozmowę Lanka i Sandry, na temat, że jeszcze tylko 30 minut i będziemy na miejscu, dziękowałam w duszy, że przespałam całą drogę i zaraz będę w domu i zobaczę się z Darią.

— Wyspałaś się? — spytał brunet obok mnie a ja pokiwałam głową, na co się uśmiechnął — No... w końcu, dawno tak twardo nie spałaś. Podczas gdy ty słodko spałaś ja zdążyłem przejść już jakieś dziesięć pojedynków w Hearthstone.

No tak. Janusz gra w grę na telefonie - Hearthstone. Inaczej, gramy w nią razem a on korzystając z mojej krótkiej nieuwagi, podbił sobie level na kilku postaciach i zdobył nowe karty przez pakiety i bójki połączone z arenami.

— Tak beze mnie? — spytałam mętnie a ten pokiwał dumny z głową, pokazując mi telefon a ja już wyobrażałam sobie jego głowę w słoiku lub wiaderku po surówce. — Dobra, nadrobię to w tygodniu.

— Spokojnie, ja tylko będę na to czekał, nie myśl, że jest inaczej. — odparł szybko i zaśmiał się a ja oparłam się o ścianę czekając na to by podróż szybko minęła.

PAPIEROSY I CHANEL | Fukaj || ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now