23. Wyzwanie czy wyzwanie?

805 31 21
                                    

- Alex! Otwórz drzwi, nie słyszysz jak te wieśniaki się dobijają! - krzyknęłam z kuchni robiąc każdemu drinki.

Chłopak wstań niechętnie z kanapy i otworzył drzwi i zeskanował ich wzrokiem.

- Nie znam, miłego wieczoru - rzekł po czym zamknął drzwi. Zaśmiał się i wrócił na kanapę, o dziwo, tamci nawet ich nie otworzyli ponownie.

- Alex! - krzyknęłam i zaśmiałam się podchodząc do drzwi - Siemanko

- Ty jebany robaku - odparła Daria i zaśmiała się w stronę robaka.

- Typ tak zamknął te drzwi, że kurwa słyszałem jak ten sąsiad twój ulubiony, ach... ironia drze się „Kurwa mać, te Czekaje znowu są głośni na 7 decybeli" - rzekł Janusz a ja jedynie prychnęłam

- Ta, Czekaje? To nawet nie są oni - zaśmiałam się a Daria wraz z Januszem za ten czas zdjęli buty i usiedli na kanapę

- Janusz... ładne klapki - zaśmiał się Alex a ja od razu swoim wzrokiem powędrowałam na nogi chłopaka.

- Zajebiste - odparłam śmiejąc się. Chłopak miał na sobie klapki w kształcie ryby.

- Stópkarze jebani! - rzekł oburzony po czym upił łyka z drinka - Ale dzięki, na Shein jakby co

- Kupię se - zasalutowała Daria - Mamy jakiś plan? Czy siedzimy i dosłownie nic nie robimy?

- Możemy pograć w grę. Pytanie i wyzwanie ale tylko na wyzwania - rzekłam a oni przez chwile chyba nie zaczaili - No, debile. Po kolei lecimy i dajemy sobie wyzwania. W ten sposób

- Pasuje - rzekli na raz i po upływie 10 minut nasza rozgrywka zaczęła się na dobre

- Alex! Wzywanie czy wyzwanie? - rzekła Daria a ten się zamyślił.

- Nie powiem. Ciężki wybór. Lecz niech będzie wyzwanie. - zaśmiał się

- Zadzwoń do pizzeri i udawaj zakład pogrzebowy. - odparła a Janusz zagwizdał

- Kurwa laska. Jesteś zajebista - rzekłam i patrzyłam na relacje mojego chłopaka. Mogłam nagrać

- Ciebie pojebało. Ale dawaj mi swój telefon bo jeszcze mój numer będą śledzić to przypal. - odparł i wziął telefon Darii leżący nieopodal nas na kanapie - Kod?

- Daj - rzekła i wzięła urządzenie. Wpisała kilka liczb i podała mu je z powrotem - Do włoskiej zadzwoń. Najlepsza pizzeria według mnie w okolicy. Idealnie.

- Zabije jak odbiorą - rzekł i wbił numer włoskiej. Po kilku sygnałach w telefonie rozbrzmiał dźwięk głosu kobiety, która w niej pracowała - Dzień dobry, tutaj zakład pogrzebowy...

Chłopak rzekł i urwał, nie wymyślił nazwy i tu był mały przypał.

- Jaki zakład? Może nazwa? - odparła spokojnie kobieta. Było widać, że nic nie czai ale podobnie jak my

- Zakład pod kamieniem profesora Aleksandra Wu - odparł z akcentem Chińskim mówiąc „Wu". Kobieta w słuchawce przez chwile była cicho

- W jakiej sprawie pan dzwoni? Nie wiem czy pan wie, ale dodzwonił się pan do włoskiej pizzerii w Warszawie - powiedziała pracowniczka pizzerii

- Proszę panią. Może pani sobie robi żarty. Ale dostałem ten numer od klienta w zeszłą sobotę by zadzwonić i umówić się co do pogrzebu jego korzennej babci. Jak mam interpretować moje zamówienie - odparł poważnie. Mnie, Darie i Janusza zamurowało jakim to on dobrym jest aktorem.

- Ale proszę pana - odparła już trochę wkurzona, lecz Alex jej przerwał

- Ale po co nerwy? Ja wykonuje swoją prace. To raczej ja powinienem być tym złym bo nie wiem co się dzieje a mam zamówienie - rzekł spokojnym, lecz stanowczym głosem do słuchawki, w której znowu rozbrzmiała cisza

PAPIEROSY I CHANEL | Fukaj || ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now