Rozdział 6: Wygrana czy przegrana?

113 16 0
                                    

 Tadashi czuł się wyjątkowo bardzo zmęczony, ale cóż się dziwić. Adam od kiedy usłyszał co mężczyzna planuje, dodaje mu masę obowiązków. Nie dość, że choroba go wyniszczała, to nad głową miał rozkapryszone dziecko, które się zgubiło. Tak mógł opisać panicza Shindo. Rozkapryszone dziecko. Pasowało mu nawet, Tadashi aż się uśmiechnął na to stwierdzenie.

 - Umówiłeś wszystko kundlu? - zapytał zły Ainosuke.

 - Tak panie Ainosuke - odparł beznamiętnie Tadashi.

 - Jeśli kazałbym ci się zoperować i zapłacił, poszedłbyś tam? - kolejne pytanie z jego ust wyleciało, jednak teraz było w nim mniej jadu, a coś na wzór zmartwienia.

 - Poszedłbym, ale straciłby pan sekretarza i musiał szukać nowego - wytłumaczył czarnowłosy nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak wielką gafę popełnił. Choć, Adam należał do mądrych osób, nie domyślił się co te słowa znaczą, po prostu je zignorował.

***

 Patrzył na stół przy, którym siedziała czwórka osób. Trzy starsze kobiety i jego pan. Ciotki pana Ainosuke jak zwykle mówiły mu co ma zrobić, po drodze wspominając o nieszczęsnym małżeństwie, a Tadashi musiał powstrzymywać przy tym odruchy wymiotne, które mogły prowadzić do ,,kwiatowych wymiocin". To było zaprawdę okropne, a do tego jego ukochany znów musiał zakładać milion różnych masek, zgrywając przed ciotkami, kogoś kto je kocha i słucha ich rozkazów.

 Potem pojawili się na spotkaniu zarządu, gdzie wszyscy postawili na Adama, obarczając jego i jednocześnie czarnowłosego większą ilością obowiązków. Tak było od kiedy poprzedni Shindo zmarł. Wszystko spadało na młodego Ainosuke.

***

 Gdy nastał wieczór, pojawiły się dwie postacie na linii startowej. Adam wraz z Rekim mieli się ścigać.

 - Tym razem zacznij dobrze - powiedział pewny siebie czerwonowłosy.

 - Ach tak właśnie zamierzam - powiedział swoim sztucznym, aktorskim głosem Adam.

 I wystartowali, Adam już na samym początku znacznie wyprzedził Rekiego, który jechał wolniej niż zwykle. Może się wahał? Tyle, że to było do przewidzenia i wszystkich by zanudziło, więc już po chwili Adam wykonał swój słynny trik Love Hug i jechał na nastolatka. Reki wiedząc co ten chce zrobić, schylił się i przejechał obok niego, tyle że usłyszał:

 - Myślisz, że się niczego nie nauczyłem po ostatniej nauczce? - zapytał go Adam. Złapał Rekiego za kaptur i z całej siły rzucił go na trawę. Ludzie się oburzyli, no bo co? Wyścig tak szybko, by się zakończył? To było słabe. Tyle, że niebieskowłosy nie zamierzał odpuścić, podjechał do Rekiego i nakazał mu wstać, a chłopak to od razu zrobił, zamierzał wygrać.

 Jechali dalej, Adam przybliżył się do deski Rekiego, mając w planie zrzucić go z klifu, jednak nie wziął pod uwagę tego, że Reki to prawdziwy kretyn. Chłopak przyśpieszył i sam skoczył z klifu, a raczej z niego zjechał, bawiąc się przy tym świetnie. Zjeżdżał i przyśpieszał, aż na jego drodze pojawiła się skalna rampa, Reki wjechał na nią i zrobił potężny wyskok. Czuł, jakby latał i już wiedział jakie piękne widoki miał Langa.

 - Niemożliwe! - wykrzyczał wściekły Adam widząc poczynania chłopca.

 Reki wyprzedził go znacznie, a gdy tylko spadł na ziemię zaatakował Adama, odwrócił się i podjechał do niego, łapiąc go mocno za tułów. Trzymał się go mocno, a Ainosuke napawało obrzydzenie, tym, że taki robak, go dotykał. Zaczął go uderzać, ale chłopak nie chciał puścić! Wciąż, pomimo obrażeń się go trzymał i gdy niebieskowłosy miał zadać mu ostatni cios on się go puścił. Już po chwili zaczął padać deszcz, a Adam zaczął go wyklinać. Deszcz prawdziwy wróg skaterów. Jechali dalej, problem w tym, że Reki nie ślizgał się tak jak Adam. Przy każdym zakręcie był stabilny, w przeciwieństwie do Ainosuke, który wręcz się po nich ślizgał. W końcu się przyjrzał desce chłopaka i zobaczył małe rowki na jego kółkach, więc to one pomagały mu utrzymać stabilność! Był wściekły, a z każdą sekundą, jego złość narastała. W końcu zszedł z deski i zamierzał wykonać na Rekim tą samą brutalną zagrywkę, co na Cherrym. Nie przewidział, że chłopak jest naprawdę sprytny i wyminął atak schylając się, a Adam, który przez jego ruch stracił równowagę upadł w błoto, brudząc się przy tym. Wszyscy zaczęli się na ten widok śmiać, a najgłośniejsze głosy należały do Joe i Cherrego, którzy nie mogli wytrzymać. W końcu ktoś dał nauczkę Adamowi!

 - T-to niewybaczalne! - wykrzyczał wściekły Adam, zaczynając nadganiać nastolatka.

 Chłopak już był naprawdę blisko mety, znaleźli się już w opuszczonym budynku, gdy Reki poczuł, że coś jest nie tak z kółkami, jedno na przodzie się odrywało! Do tego na horyzoncie pojawił się wściekły Adam, którego duma została właśnie urażona. Wszyscy kibicowali czerwonowłosemu po tym jak on upadł. To było naprawdę niewybaczalne! Adam zbliżał się coraz bardziej i żeby skrócić sobie trasę wyjechał za tor i złapał się mini dźwigu, który znajdował się w opuszczonym budynku kopalni. Przeleciał nad widzami i skrócił sobie o wiele trasę. W końcu oboje byli prawie przy mecie. Nagle jedno z kółek Rekiego się oderwało, ale chłopak się nie poddawał. Wciąż jechał na pędzie, który zapewniła mu wcześniejsza prędkość. Już byli tak blisko i Adam przekroczył pierwszy linię mety.

 Reki wywrócił się i nie ruszał przez chwilę, przerażony Langa podbiegł do niego krzycząc jego imię, już po chwili odpowiedziała mu salwa śmiechu nastolatka.

 - Haa jazda na desce naprawdę jest świetna! - wykrzyczał Reki, a w głowie Tadashiego pojawiło się wspomnienie, kiedy to mały Adam tak wykrzyczał po tym, jak upadł. Też wtedy był taki radosny. Uśmiechnął się lekko na to wspomnienie. Tyle, że również pojawiła się myśl, Popełniłem błąd, nie powinienem odbierać panu Ainosuce jedynego co go ratowało, tylko sprawić, żeby to pokochał od nowa! Nowy plan pojawił się w jego głowie.

 Zły Adam zaczął iść w stronę Rekiego, który stał wraz ze swoimi przyjaciółmi. Zatrzymał go Joe:

 - Wyścig się już skończył Adam - te słowa go ostudziły na chwilę.

 - Joe mi kiedyś powiedział ,,nie wykluczaj samego siebie" - zaczął powoli Reki.

 - Naprawdę myślisz, że taki nikt dokonał czegoś niezwykłego? - zapytał wściekły Adam, był okropnie zły, już chciał podjeść bliżej nich, gdy pomiędzy nimi pojawił się Tadashi. Twarzy miał zakrytą kaszkietówką, a głowę schyloną w dół.

 - Powinniśmy wrócić do domu Adam - powiedział cicho, a mężczyzna usłyszał jego słowa. Przy wszystkich świadkach nie mógł do niego powiedzieć po imieniu, więc użył pseudonimu. Mężczyzna zły zawrócił i z głową wysoko uniesioną wyszedł, a wszyscy uczestnicy S patrzyli za ich dwójką, oddalającą się.

 - Twoje przeczucie znów wygrało Joe - mruknął zły Cherry w stronę zielonowłosego goryla.

Gwiazdka i komentarz?

Słów 1051 - samego fanfiction. 

Kwiaty miłości || Adam x TadashiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz