Rozdział 7: Walka o potwora.

110 16 0
                                    

  Dzisiejszy wieczór był walką. Tadashi zdawał sobie z tego sprawę, szczególnie dlatego, że miał się zmierzyć ze śnieżnym chłopcem. Zamierzał mu pokazać kto jest lepszy i gdzie jego miejsce. Chęć wygranej po raz pierwszy, od dawna, tak go rozpierała. Miał cel, uratować panicza Shindo i sprawić, aby znów pokochał deskę.

 - Zostanę w domu, a ty, rozstrzygniesz swój wyścig - wydał rozkaz. - Ach mam nadzieję, że mój mały Langa wygra.

 Tadashi nic nie odpowiedział, po prostu patrzył się na Ainosuke, który wpatrywał się w zdjęcie Langi. Czuł się okropnie z myślą, że Adam naprawdę, mógł pokochać tego chłopaka i stwierdzić, że jest lepszą Ewą od niego. Co prawda przyjął imię Snake, ale wciąż miał gdzieś w głębi Ewa.

 Samo Snake nie było też bez powodu. Snake oznaczało węża, a kto skusił Ewę na zakazany owoc? Szatan w postaci węża. Można powiedzieć, że to ojciec Adama był najprawdziwszym wężem, w końcu to on ich rozdzielił. Ach rozpamiętywanie starych czasów, nie służyło Tadashiemu, bo wtedy czuł jedynie wielki ból w klatce piersiowej, a choroba się pogłębiała.

***

 Ustawili się z Langą na starcie, zdania na temat ich wyścigu były podzielone. Langa był żółtodziobem, jak to mówili, a Tadashi? Nieznany skater, który pojawił się nagle i znikąd. Nikt go nie znał, nie kojarzył, nie wiedzieli jak wygląda jego twarz, a jednak jeździł świetnie. Można by powiedzieć, że lepiej od Adama, w końcu w pierwszej turze pokonał jego rekord.

 Obydwaj byli niezwykle skupieni, czekali na dźwięk startu, a gdy tylko się pojawił, obydwaj wystartowali. Szli łeb w łeb, obydwoje jechali z niezwykłą prędkością. Już po chwili pojawiła się przed nimi pierwsza przeszkoda, skały, które już raz Tadashi idealnie wyminął. Wtedy był to wyścig z Miyą, a teraz, jedynie osoba się zmieniła. Czarnowłosy tak bardzo chciał go pokonać, udowadniając, że jest lepszy! Już po chwili zaczął je wymijać z zawrotną prędkością, jednak dzisiaj nie tańczył na desce. Wziął to na poważnie i nie zmierzał błaznować. Dzięki temu, że tak dokładnie wyminął skały, staną na prowadzeniu. Wszyscy, byli pod wrażeniem, tego jak dobrze jeździ. Cherremu aż się lekko z nosa zsunęły okulary na ten widok. Jednak trzeba pamiętać, że Langa zawsze przyśpiesza na prostych, więc już po chwili byli sobie równi. Wjechali w moment trasy gdzie ściany boczne były z lekka zakrzywione, więc Langa wjechał na nie wyprzedzając Tadashiego. Obydwaj byli poważni dzisiaj, obydwaj zamierzali wygrać, to była dosłownie walka o jazdę z potworem Adamem.

 Już po chwili pojawiły się ostre zakręty, na których znów szli łeb w łeb. Obydwaj co chwilę się wyprzedzali, albo szli równo. To był jeden z najbardziej emocjonujących wyścigów. Na ich drodze pojawił się ostry zakręt, który nie miał, żadnej ściany, a za to można było łatwo z niego spaść. Langa oraz Tadashi myśleli podobnie. Chcieli skrócić sobie trasę, więc obaj wybrali skok z kamiennej rampy. Najpierw zjeżdżali z góry, nabierając pędu i omijając wystające kamienie, na których szło się zabić. A już po chwili oboje lecieli wysoko nad ziemią. Langa opadł pierwszy, nie wiedział jakim cudem, ale to Tadashi skoczył wyżej i dalej, przez co kiedy tylko opadł był przed nim.

 - Niesamowite! - wykrzyczał Reki, a Miya mu zawtórował.

 - Tak, naprawdę jest chyba lepszy od Adama - odparł Joe uśmiechając się.

 - A mówi się, że to uczeń przerasta mistrza - powiedział Cherry.

 - Chwila... on nauczył Adama jeździć?! - Miya, który był naprawdę mądry od razu rozgryzł słowa Kaoru, który jedynie skinął mu głową. Kociemu chłopcu, aż szczęka opadła.

 - Cholera - mruknął do siebie wściekły Adam. Już wiedział, że Tadashi zapewne wygra, był tego pewny. Dlaczego czarnowłosy tak bardzo, chciał pokrzyżować, jego plany?

 Ostatni zakręt i mieli wjechać do opuszczonego budynku. Sprytny Tadashi wykorzystał skrót, który zrobił Joe podczas swojego wyścigu z Langą, przez co był kawałek dalej od nastolatka. Langa nie był mu dłużny i zrobił wyskok, zjeżdżając podobnie jak podczas swojej pierwszej walki z Shadow'em. Obydwaj już byli na ziemi i nie jechali po metalowych barierkach. Byli tak blisko, a jednocześnie daleko. Tadashi na ostatniej prostej przyspieszył schylając swoje ciało na maksa tylko po to, aby zmniejszyć opór. Przejechali przez linię. Na wielkim projektorze z nagraniem, pojawiła się powtórka w zwolnionym tempie. Szara deska Tadashiego przekroczyła pierwsza linię mety.

 Tadashi patrzył w miejsce projektora z niedowierzaniem, był pewny, że zrobili remis. Stał tak chwilę, aż Langa wraz ze swoimi przyjaciółmi nie podszedł do niego z wyciągniętą ręką.

 - To był dobry wyścig - powiedział uśmiechając się przy tym lekko. Naprawdę, błękitnowłosy, poczuł wielką adrenalinę podczas jazdy.

 - Taa - odmruknął Tadashi podając mu swoją rękę.

 - Musisz się kiedyś ze mną przejechać Snake! Poza tym, przecież mówiłeś wtedy, że jazda na desce jest bezsensowna! - wykrzyczał radośnie pytając Reki.

 - Spotkałeś się z nim kiedyś? - zapytał Kaoru marszcząc brwi.

 - Nooo, ale wtedy mówił, że jazda na desce jest nudna, a wszyscy skaterzy to idioci! - wykrzyczał Reki wciąż nabuzowany emocjami po wyścigu przyjaciela.

 - Chyba nawet wiem, dlaczego tak uważa - mruknął Joe. Choć jego słowa usłyszał jedynie różowowłosy, który był najbliżej goryla.

Gwiazdka i komentarz?

Słów 832 - samego fanfiction. 

Kwiaty miłości || Adam x TadashiOù les histoires vivent. Découvrez maintenant