Rozdział 8: Nagły atak.

181 16 1
                                    

 Przez cały dzień Tadashi nie widział się z Ainosuke, mężczyzna, cały dzień spędził w domu i ciągle mówił, że nie potrzebuje jego pomocy. Jedyne momenty gdy się widzieli to był poranek i mijanie się na korytarzach. Nawet na sam wyścig Adam pojechał innym autem. Tadashiego to w pewnym sensie zabolało. A jakie było jego zdziwienie, gdy dojechał na miejsce, a wielki korek aż się dłużył. Na S nigdy nie było korków. Jak się okazało, trasa została zmieniona, mieli się ścigać na pierwszej, jaka w ogóle była. Problem w tym, że ta droga była niezwykle niebezpieczna. Ich dwójce mogła się stać poważna krzywda

 Kikuchi poszedł w miejsce startu i zobaczył Adama. Miał na siebie zarzuconą pelerynę z kapturem, a jego deska była w kształcie trumny. Mężczyzna, gdy zauważył swojego przeciwnika zrzucił pelerynę, która ukazała przylegający strój do ciała. Niebieskoczarne ubranie z wyciętymi na plecach niektórymi fragmentami, a do tego w miejscu gdzie biegnie kręgosłup, były małe, białe trójkąty, które prawdopodobnie miały imitować kręgi. Czarnowłosemu, aż zaparło dech w piersiach i to nie z powodu choroby, a tego, jak wyglądał Adam. Miał ochotę się wpatrywać godzinami w jego ciało, kostium był tak bardzo przylegający, że odznaczał, każdy atut starszego, w tym również jego pośladki, które w tym ubraniu wydawały się Kikuchiemu większe niż zwykle, a może zawsze takie były, tyle, że wcześniej nie zwracał uwagi?

 Adam podszedł do niego i się ustawił na linii startu. Przygotował już monetę i czekał na Snake'a, który już po chwili się ustawił. Rzucił monetą, a ta, gdy tylko upadła wydała dźwięk, który oznaczał start. Obydwaj rzucili się i już po chwili jechali z zawrotną prędkością. Od samego początku szli łeb w łeb. Adam, jednak zamierzał wygrać wyścig, nieważne było jak. Więc już po chwili przystąpił do ataku, zrobił swoją 180° i do tego złapał deskę, mając w zamiarze uderzyć Tadashiego. Starszy wyminął sprytnie atak, schylając się i wspierając się dłonią. Wściekły Ainosuke, który został przez wyprowadzenie ataku z lekka w tyle, od razu przystąpił do przyspieszania. Znów jechali obok siebie.

 - Zobaczymy czy sobie tu tak świetnie poradzisz, skoro w przeciwieństwie do mnie nie znasz trasy! - wykrzyczał Adam, jeszcze bardziej przyspieszając.

 Tadashi nic mu nie odpowiedział. Adam wyprzedził go, wjechał na zakrzywioną ściankę i wyprzedził tym sposobem Snake'a, który z już wiedział co zrobi. Skałka, która przypominała rampę, była prosto nad przepaścią, jednak on nie zamierzał się poddać. Jechał prosto na nią, nie przejmując się jadącym w przodzie Adamem. Zrobił wyskok łapiąc deską, aby nie spadła. Przeleciał prosto nad przepaścią, wyprzedzając przy tym swojego właściciela.

 Fani S byli pod wrażeniem jazdy oby dwójki, byli naprawdę niesamowicie i nawet kamery (drony) miały czasami trudność ich dogonić. Jechali z taką prędkością, że to było naprawdę niesamowite.

 - Myślicie, że teraz jedzie na poważnie? - zapytał Shadow, który już nie zamierzał siedzieć w szpitalu i przyszedł na ostatni wyścig.

 - Snake mi powiedział, że podczas mojego wyścigu miał w planie jechać tylko na 1% swoich umiejętności - powiedział Reki.

 - Spotkałeś go więcej razy niż w tym hotelu?! - zapytał Kojiro.

 - Dostarczył Rekiemu zaproszenie na jego wyścig z Adamem - odparł Langa za przyjaciela.

 Adam przyśpieszał i przyśpieszał, aż w końcu wszedł w swój świat, a Tadashi zaraz za nim. Jechali obok siebie ale, jakby wolniej.

 - Sprawię, że już nigdy nie uciekniesz ze smyczy, głupi psie! - wykrzyczał Adam do Tadashiego, który zainteresowany wpatrywał się w to miejsce. Było dziwne, niby ciemne ale jakieś kolory się przez niego przewijały.

 - Nie mówicie, że są teraz w strefie?! - wykrzyczał zaalarmowany Kaoru.

 - Strefie? - zapytała na raz dzieciarnia (Reki, Langa i Miya).

 - To taka przestrzeń, zdarza się to najlepszym sportowcom. To jest moment kiedy twoja koncentracją sięga granic. Powiem to na przykładzie pałkarzy, to moment gdy gracz widzi tylko piłkę i kij, nic więcej. - wyjaśnił pokrótce Cherry.

 - Zamierzam pana uratować! - odkrzyknął Tadashi, gdy przekalkulował słowa Ainosuke.

 - Niepotrzebna mi pomoc zdrajców! - odpowiedział mu Adam krzykiem.

 Tadashi złapał go za nadgarstek i wyrwał z przestrzeni. Podjechał na odpowiednią odległość do Adama deski i złapał go za talię i rękę. Byli w pozycji do tańca. Tadashi stanowczym ruchem przyparł Adama do kamiennej ściany, jednak zrobił to na tyle delikatnie, żeby poza obdarciami nic innego nie pojawiło się na jego właścicielu.

 - Deska nie służy tylko do wyżywania się na innych! - powiedział pewnie. - Jazda na desce może być zabawna i ty dobrze o tym wiesz! Popełniłem błąd, ale teraz chcę to naprawić! - był bardziej pewny siebie niż zwykle, o wiele.

 Już po chwili, Ainosuke, który nie chciał pojąć jego słów wyrwał się mu.

 - Jazda na desce nie służy tylko do frajdy! Potrafi ranić i ty o tym wiesz najlepiej psie! - odwarknął mu i to teraz on przejął prowadzenie. Ich pozycje się zamienili, różnica była taka, że Adam nawet nie próbował tego zrobić delikatnie.

 Puścił czarnowłosego podcinając mu nogi przez co tamten już naprawdę się wywrócił, Adam jechał przed siebie, co prawda z lekka wolniej, ale zatrzymał go głośny kaszel.

 - Tadashi? - odwrócił się i zobaczył makabryczny widok.

Gwiazdka i komentarz?

Słów 839 - samego fanfiction. 

Kwiaty miłości || Adam x TadashiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora