10.

293 18 0
                                    

CHAN

- Słuchajcie, mnie teraz uważnie. Nie będę się powtarzał - rzekłem i rozejrzałem się po wyrazach twarzy każdego mojego towarzysza, stojąc podparty o blat stołu. Miny większości wydawały się być raczej skupione, a być może dominowała na nich zwykła ciekawość.
- Jeden z nas jest w wielkim niebezpieczeństwie. Tak dokładniej jest to Felix - tutaj się zatrzymałem.
Wszystkie oczy zwrócone w moją stronę.
Już tutaj nie byłem w stanie kontynuować. Czułem łzy napływające do mych oczu, a przecież nie mogłem okazywać słabości. Nie przy nich wszystkich.

Ci, dla których wiadomość ta była zupełnie nowa, jakby wstrzymali oddech. Zamarli w miejscu. Hyunjin do tej pory wydawał się być znudzony i przerzucał w swych dłoniach powierzoną mu broń. Nagle zaprzestał robienia tego. Nie wykonywał już żadnego ruchu, a przedmiot tkwiący w jednej z jego rąk, był na skraju upadku. Utkwił swój niezrozumiały oraz zdezorientowany wzrok to na mnie, to na ciemnym drewnie mebla.
Po chwili, gdy nieco opanowałem swe emocje, zacząłem ponownie mówić - Czuję zatem, że to jest czas, w którym powinniście dowiedzieć się wszystkiego co miało miejsce i co dzieje się teraz.

- Wreszcie się doczekaliśmy panowie! Tylko wielka szkoda, że zajęło ci to tak dużo czasu - wyniośle oraz arogancko rzekł Hwang, który widocznie zdążył już powrócić na ziemię.
Jego krótkiej wypowiedzi towarzyszył także cwany uśmieszek. Pewnie nie powinienem dopuścić do kolejnej już sytuacji, w której to emocje mną kierują, lecz na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Moje mięśnie spięły się, złość wrzała w całym mym organizmie, gdy wymierzyłem palcem wprost w niego i odezwałem się:

- Jestem waszym cholernym liderem z przymusu i cała ta pieprzona mafia to nie był żaden mój wymysł, więc jak dla mnie możesz w tym momencie wyjść i już więcej się tu nie zjawiać! Nikt cię tu nie potrzebuje - mój oddech przyspieszył, klatka piersiowa szybko się unosiła.

- Właśnie tego oczekiwałeś?! To chciałeś tak bardzo usłyszeć?! - Wykrzyczałem nienaturalnie głośno i z całej siły uderzyłem dłonią w stół z towarzyszącym temu ogromnym hukiem. Kątem oka zauważyłem, że niektórzy aż nieco podnieśli się na swoich miejscach. Inni zaś zakryli swe oczy bądź całkowicie je zamknęli. Co więc zrobił ten jeden chłopak? Odwrócił wzrok w przeciwną stronę. Jego szczęka lekko drżała i wiedziałem co to oznacza, lecz nie spodziewałem się tego z właśnie jego strony. Zapanowała jeszcze bardziej przenikająca cisza. Przestraszyli się. Oni naprawdę się mnie bali. Spojrzałem wnet na swoją dłoń, czerwoną od uderzenia. Byłem gotów i sam się rozpłakać, krzyczeć czy wybiec i pobyć tylko z własnym sobą. Ale przecież przede mną siedzieli moi przyjaciele. Wiedzieli, że byłbym w stanie przypłacić własnym życiem za każde jedno należące do nich. A może właśnie nie mieli takiej pewności? Spojrzałem kolejno, przerażonym wzrokiem, na każdego z nich. Jedyny Lee był w stanie patrzeć wprost w moje oczy. Widziałem w nich zawód, rozczarowanie oraz najzwyczajniejszy strach. Nie poznawał mnie, zresztą tak samo jak i ja nie rozpoznawałem już siebie samego. Nieobecnie rozglądałem się wszędzie, czując jakbym wcale nie znajdował się na tym świecie. Nie potrafię określić ile czasu trwaliśmy w takim zawieszeniu, lecz głuchą ciszę przerwał bardzo cichy głosik Hyunjina.

- Ale ja potrzebuję was... - wypowiedział to ledwo słyszalnie, ale zrozumiałem. Wpatrywał się we mnie tak jakby chciał za wszelką cenę udowodnić słuszność swych słów. To było dla mnie zbyt wiele. Nie miałem na myśli tego co powiedziałem, nigdy bym nie miał.
Był kruchą i bardzo uczuciową osoba, lecz ukrywał to pod gruba warstwą twardziela. Dotarło to do mnie, lecz zbyt późno.

- Wszyscy cię tu potrzebujemy, to oczywiste. Tak samo jak każdy z nas potrzebuje tu ciebie, Channie. Przestańmy wreszcie żyć pretensjami i przeszłością. On by nie chciał, żeby to tak wyglądało - równie cicho odezwał się w końcu Jeongin, który wydawał się bać tego co może następnie nadejść. Tylko, że nie przyszło nic. Ciągle nie umiałem wydobyć z siebie głosu.

Cause even if it kills me, Never let you go  Donde viven las historias. Descúbrelo ahora