//12//

135 9 1
                                    

Szłam przed siebie, zatrzymując się przy każdym napotkanym drzewie. Odziana byłam w skromna biała halkę, sięgającą mi do samych kostek. Drzewo za drzewem. Nie widziałam nic dalej, gdyż gęsta mgła ograniczała moje pole widzenia.

Usłyszałam zrozpaczony krzyk. Rozpoznałabym go zawsze. Biegłam na ślepo w stronę głosu Camili. Jej widok rozdarł moje serce. Jej skóra była pocięta, a ona sama była naga. Gleba wpijała jej krew, która sączyła się jak z kranu. Na jej torsie rany formowały się w napis "Cerberus". Widok był przeraźliwy, że sama krzyknęłam.

Usłyszałam na sam koniec tylko głuche słowo "pomóż mi, proszę". Łzy leciały jej wodospadami z oczu. Bałam się o swoją przyjaciółkę.

Obudziłam się gwałtownie. Cała oblana potem. Moje bicie serca było znacząco przyśpieszone.

Przetarłam ręką czoło, aby pozbyć się nadmiaru potu. Do sypialni wszedł Vlad, ale dalej nie miałam ochoty z nim rozmawiać po zajściu jakie miał z blondynką na balu.

- Będę za trzy godziny.- podszedł i chciał dać mi buzi w czoło, ale zauważył mój stan.- Co się stało?- miał zmartwiony głos, ale nic mu nie powiedziałam, jedynie zacisnęłam usta.

Westchnął zrezygnowany i wstał.

- Vlad.- zmusiłam sie i spojrzałam na niego.

- Tak?- nasz wzrok natrafił na siebie.

- Śniła mi się Camila. To było straszne i okropne.- łzy napływały mi do oczu, a on słuchał uważnie tego co mówię.- Ona, miała rany, dużo ran..- głos mi się łamał- Na jej torsie, wycięty był napis Cerberus.

Jego szczęka mocno się zacisnęła.

- Nie martw się, to tylko koszmar, Viv.- wyszedł.




Hrabia Vlad Pov

- Kurwa!- krzyknąłem uderzając pięścią w mur posiadłości.

- Paniczu?- do pomieszczenia wszedł Albert.

- Pilnuj Vivian. Ma nie opuszczać dzisiaj swojego pokoju.- poprawiłem garnitur i poszedłem w stronę samochodu.

Viv, ma rację. Camila jest Cerberem piekła. Muszę tylko to sprawdzić. Jeżeli jest to prawda, to nigdy nie będę mógł być z moją ukochaną. Cerber stoi na straży prawa w piekle. A według niego, nie mogę być z śmiertelnikiem. Mimo poprzedniego wcielenia Viv oraz tego jak aktualnie zachowuje się jej ciało, czy jej blizny, nadal jest tylko człowiekiem. Moją kruchą ukochaną. Nie pozwolę, aby cokolwiek nas rozłączyło.

Dojeżdżając pod posesję państwa Van Helsing, nabrałem głębokiego wdechu. Zapukałem do drzwi.

- James! - otworzył mi pan domu Van Helsing

- Witaj Richardzie.- uśmiechnąłem się lekko.

Zasiedliśmy całą czwórką przy stole, na którym podana była pieczeń.

- A gdzie Vivian? Liczyłam, że będzie dzisiaj z nami.- powiedziała z stoickim spokojem Camile.

- Nie czuła się za dobrze. Dlatego pozostała w domu.- odpowiedziałem bez cienia emocji.

- Rozumiem.- widocznie się zasmuciła.

Jeżeli sen Vivian miał rację, moja moc zadziała na tę dziewczynę. Chwyciła się za serce i spojrzała z przerażeniem na mnie, a ja już wiedząc że moje domysły się sprawdziły, ukryłem swój uśmiech.

- Camile!- krzyknęła Elizabeth, matka dziewczyny.

Jej ojciec wezwał kartkę, która przyjechała dopiero jak ona straciła przytomność. Od razu na syrenach zabrali ją do szpitala.

- Wybacz mi James, ale muszę jechać do córki.

- Jedź, jej zdrowie jest teraz najważniejsze.- uścisnąłem jego dłoń.

Vivian Pov

Cały dzień, a raczej noc, byłam w swoim pokoju. Szczerze mówiąc nawet nie chciało mi się z niego ruszać. Wykąpałam się, a Albert przyniósł mi posiłek, którego praktycznie nie tknęłam. Po śnie jaki miałam, nie miałam szczerej ochoty na nic. Wciąż go przeżywałam.

Usłyszałam pukanie do drzwi. To był Vlad, który wszedł tuż po chwili, nawet nie czekając na moją odpowiedź.

- Spotkanie udane?- spojrzałam na niego, był uśmiechnięty.

- Och nawet nie wiesz jak bardzo.- dosłownie rzucił mi się do łóżka, przygniatając mnie.

- Co ty robisz?- śmiałam się, sytuacja jaka miała miejsce, była dla mnie całkiem zabawna.

- Poprawiam ci humor.- łaskotać mnie oddechem po szyi co sprawiło nasilenie się mojego śmiechu.- Dlaczego nic nie zjadłaś?- zapytał i odsunął się.

- Nie miałam apetytu...- myślami wróciłam do snu.

- To był tylko koszmar, księżniczko. Musisz jeść.- ucałował mnie w czoło, po czym wziął widelec i zaczął karmić mnie jak małe dziecko. Znowu się zaczęłam śmiać.- Chcę częściej widzieć ciebie uśmiechniętą.- patrzył na mnie. Jego oczy były takie piękne. Złoto błyszczało w jego tęczówkach.

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Mar 29, 2022 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

Hrabia DraculaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang