//8//

393 34 5
                                    

Należę do grona osób, które nie liczą czasu i żyją chwilą. Odkąd pamiętam, byłam właśnie taka i nie przeszkadzało mi to ani trochę.

Siedzę właśnie w salonie, na niesamowicie wygodnej, czarnej kanapie, czytając książkę, którą znalazłam na jednej z półek w tym pomieszczeniu. Opowiadała ona o wampirach i wilkołakach. Była naprawdę ciekawa.

- Panienko, pora obiadu.- usłyszałam nagle głos Alberta, przez co się wystraszyłam.

- Albercie mówiłam, że masz mnie tak nie straszyć.- powiedziałam teatralnie łapiąc się za serce.

- Proszę wybaczyć. Hrabia kazał przekazać, że nie będzie go całą noc.- faktycznie, od kiedy wstałam, nie widziałam go ani razu.

- Dlaczego?

- Sprawy biznesowe.- powiedział krótko, a ja skierowałam się w kierunku jadalni.

***

Nie długo miało wschodzić słońce, a jego nadal nie ma. Położyłam się na jego łóżku już w piżamie, a raczej halce, w której śpię na co dzień. Coś nie dawało mi spokoju, cały czas o nim rozmyślałam. Usłyszałam skrzypienie drzwi i gwałtownie się podniosłam, aby spojrzeć w tamtym kierunku. To Vlad. Od razu pobiegłam się do niego przytulić. Nie wiem co mną kierowało.

- Stęskniłaś się?- zapytał.

- Dlaczego ciebie nie było?- spojrzałam w jego oczy.

- Sprawy biznesowe.- widziałam to, on kłamie.

- Powiedz mi prawdę. Nie kłam.- zacisnęłam dłonie na jego marynarce.

- Połóż się, ja się wykąpię i za chwilkę przyjdę.- chwycił mnie za dłonie i odsunął od siebie. Coś się musiało wydarzyć, ale co?

Przymknęłam oczy, lecz spać mi się nie chciało. Nie było go cały dzień w domu, a teraz nie chce mi nic powiedzieć? Poczułam jak materac się ugina, ale nadal nie otworzyłam oczu.

- Przepraszam cię... - objął mnie w tali i wtulił się we mnie. - Kocham cię... Więc nie mogę pozwolić, aby ktokolwiek lub cokolwiek ciebie skrzywdziło... Jesteś dla mnie zbyt cenna... - mówił cicho, a mi serce się łamało, gdy słyszałam jego głos.

Poruszyła się i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Był zimny, ale mi to nie przeszkadzało.

- Jesteś taka słodka kiedy śpisz... - czy on myślał, że ja śpię?

- A na co dzień nie? - spojrzałam w jego brązowe oczy.

- Nie śpisz? - zapytał z nieodgadnionym spojrzeniem, utkwiony we mnie.

- Cały dzień nie spałam, bo się martwiłam o ciebie, więc kilka dodatkowych godzin mnie nie zbawi. Tylko proszę, powiedz mi, gdzie byłeś. - objęłam go delikatnie mocniej.

-Nie chce ciebie nie potrzebnie martwić. - musnął moje czoło swoimi zimnymi ustami.

- Zamartwiasz mnie, kiedy nic nie mówisz i to jest o wiele gorsze.

- Byłem u Van Helsingów... - zawahał się i dalej nic nie mówił, więc postanowiłam dopytać dalej.

- Dlaczego? - mam nadzieję, że nic im nie zrobił.

- Spokojnie, są cali. Nic im nie zrobiłem. Byłem w sprawach biznesowych. Oni nawet nie wiedzą kim jestem. Chodziło o ostatni bal, nasze zaręczyny.

- Ja nie jestem twoją narzeczoną.- odsunęłam się od niego.

- Wiem, byłem im wszystko wytłumaczyć, nie zrobię nic przeciwko twojej woli przecież... Księżniczko...

- Będę tej nocy spać u siebie.- wstałam z łóżka i wyszłam z pomieszczenia, a raczej chciałam wyjść, ponieważ po nie całych czterech krokach zostałam rzucona na łóżko, a nade mną zawisnął Vlad.- Więc mówisz, że to ty tu dominujesz?- uniosłam pytająco brew.

- Oczywiście.- nagle pocałował mnie w usta, a mi... się to podobało.

Hrabia DraculaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang