//3//

479 32 2
                                    

Obudziłam się w miejscu, które mogę nazwać chyba swoim pokojem. Jest to pomieszczenie, do którego trafiłam pierwszego dnia. Przez szanownego Dracule, w dni śpię, a w nocy chodzę po zamku.

Telefon rozładował mi już się całkowicie, więc nie mam już nic, aby z kim kolwiek się skontaktować. Ale jak bym mogła to z kim? Z ciotką, która się mną nie interesuje? Bez sensu, jedynie mogła bym do Camille.

Drzwi od pokoju się otworzyły.

- Puka się.- warknęłam, patrząc na Vlada.

- Ubieraj się, wychodzimy.- rzucił na moje łóżko suknię i buty.

Z kamienną twarzą wyszedł z pomieszczenia, aż zawiało chłodem.

Spojrzałam na rzucone przez niego rzeczy. Była to czerwona suknia z gorsetem i rozkloszowanym dołem, a pokryta była koronką tego samego koloru. Do tego Czerwone szpilki na platformie. Nie ma opcji, że zrobię w nich jaki kolwiek krok! Patrzyłam nie pewnie na ten strój, ale ostatecznie się w to ubrałam. Vlad nie był chyba w humorze, więc nie chciałam go dodatkowo denerwować.

Nie pewnie poszłam do salonu, licząc na to, że mężczyzna tam jest. Nie myliłam się. Patrzył na mnie jak w obrazek. Ja natomiast zdziwiłam się, jak dobrze idzie mi się w tych butach.

- Wyglądasz przepięknie.- powiedział, ale ja mu nic nie odpowiedziałam. Podszedł do mnie.- Powiedz mi, Vian.- zmarszczyłam brwi, skąd on zna moje imię?- A raczej mi obiecaj. Po dzisiejszym dniu, nie zostawiaj mnie samego.- w jego głosie było coś, co sprawiało, że nie chcę go nigdy opuszczać, ale sama tego nie rozumiem.

- Jestem tutaj przez ciebie, wbrew mojej woli i myślisz, że chcę tu zostać?- zapytałam retorycznie.

- Sama chciałaś tu zostać.

- Bo mnie zmusiłeś!- krzyknęłam.

- Miałem swoje powody.- szarpnął zdenerwowany mnie za rękę, a na jego twarzy było widać zdenerwowanie.- A teraz będziesz moją dziewczyną i będziesz przytakiwać na wszystko co powiem, na tym pieprzonym balu. Jasne?- on był wściekły. Przestraszona, pokiwałam głową na tak i siedziałam już cicho.

Wyszliśmy z zamku, gdzie czekała na nas limuzyna, do której posłusznie wsiadłam w raz z nim. Bałam się do niego odezwać. Bałam się go.

***

Dojechaliśmy do dużego budynku. Znałam go. To tutaj Camille w raz z rodzicami chodzą na co roczny bankiet charytatywny, ale co my tutaj robimy?

Weszliśmy do środka, a w tym momencie wszelkie rozmowy ucichły. Nie zaóważyłam chwili, gdy ktoś na mnie wpadł.

- Vian! Nawet nie wiesz jak ja i rodzice się o ciebie martwiliśmy!- powiedziała rozpłakana Camille.- Co ty tu robisz?- wytarła łzy. Ubrana była w piękną błękitną suknie z falbanami.

- Jest tutaj jako moja towarzyszka.- Odezwał się Vlad. No tak, mam tylko potakiwać.

- James! Nie zauważyłam cię.- James? O co tu chodzi...

- Nic nie szkodzi Camille. Możesz nam wybaczyć? Musimy porozmawiać.- powiedział, przyciągając mnie do siebie i kładąc dłoń na mojej talii.

- Jasne, gołąbeczki. Ale nie zmienia to faktu, że musisz mi powiedzieć co się stało!- krzyknęła na mnie, przez co kilka osób na nas spojrzało.

- Rozładował mi się telefon, a później miałam problemy w domu.- poczułam mocny, za mocny ucisk na talii.

- Rozumiem... Dobrze to wam już nie przeszkadzam.- odeszła od nas, a Vlad mocno chwycił mnie za dłoń i gdzieś odciągnął.

Znaleźliśmy się w pięknym ogrodzie kwiatowym. W końcu puścił moją dłoń, a ja ją wymasowałam. To naprawdę bolało.

- Miałaś się nie odzywać.- powiedział, patrząc na mnie czerwonymi oczami.

- Ciesz się, że odpuściła. Dobrze też mogłam powiedzieć prawdę.- założyłam ręce na piersi.

- Zabił bym wtedy wszystkich ludzi na bankiecie, a ty byś patrzyła na ich śmierć.- podszedł do mnie bliżej.

- Nie zrobił byś tego.- zadrżał mi głos.

- Chcesz się przekonać?- uśmiechnął się szatańsko.

- Co się z tobą dzieje.- drżałam z strachu.

- Poznajesz moją prawdziwą stronę.- pokazał swoje kły. Z strachu łza spłynęła mi po policzku.

Nagle zobaczyłam coś. To był Vlad i też był wściekły. Położyłam mu dłoń na policzku i powiedziałam mu, że go kocham.

Po chwili wróciłam do rzeczywistości. Mam jakieś problemy psychiczne, chyba. Ale stwierdziłam, że spróbuję, więc położyłam dłoń na jego policzku.

- Nie zostawię cię.- powiedziałam pewnie, patrząc mu w oczy, a moje serce szybciej zabiło w kontakcie z jego skórą. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje.

On przytulił mnie nagle uspokajając się.

- Nie myśl, że nie był bym w stanie tego zrobić. Jak ode mnie będziesz próbować uciec, to będę zabijał ludzi.- serce stanęło mi na moment.

***

Wróciliśmy na bankiet. Ojciec Camille wygłaszał przemówienie.

- ...dlatego serdecznie wszystkim dziękuję. A teraz głos zabierze, ktoś kto robi najwięcej w tej firmie. James Jonson!- Vlad został wywołany i z uśmiechem poszedł na scenę, widziałam, że ten uśmiech był fałszywy.

On również wymówił jakieś przemówienie, które tak szczerze to nie interesowało mnie, ale tylko do pewnego momentu.

- ...w raz z moją narzeczoną Vian.

Hrabia DraculaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz