//1//

588 36 4
                                    

- Nigdy nie byłyśmy w tej części lasu...- powiedziałam zaniepokojona.

- Transylwania wcale nie jest taka mała, co nie?- powiedziała Camille.

- Tak, ale zwolnij bo ciebie zgubię...- mówiłam do oddalającej się przyjaciółki.

- Widzę, że kondycja ci spadła Vian.- powiedziała mama Camille. Jest ona bardzo podobna do swojej córki, a raczej to jej córka jest bardzo podobna do niej. Jedyne co je różni to wiek i zmarszczki na ciele.

- Nie miałam ostatnio dużo chęci ćwiczyć.- przypomniał mi się pogrzeb rodziców.

- Nie możesz się smucić, oni by tego nie chcieli.- pocieszała mnie moja przyjaciółka.

W pewnym momencie oni ruszyli do przodu, a ja szłam za nimi co raz wolniej. W pewnym momencie całkowicie się zgubiłam. I to w miejscu, którego nie znam. A myślałam, że znam całą Transylwanię, a tak bardzo się myliłam.

Przede mną znikąd wyrósł olbrzymi zamek w średniowiecznym stylu. Nie wiedziałam gdzie iść, a to miejsce jakoś dziwnie mnie do siebie ciągnęło. Podeszłam do drzwi, a one się same otworzyły. Gdyby nie to, że lubię takie lekko straszne rzeczy to bym pewnie uciekła. Szłam korytarzami przed siebie do momentu gdy trafiłam na duży, pięknie urządzony salon.

- Jest tu ktoś?- powiedziałam dosyć głośno, ale odpowiedziała mi jedynie cisza.

Na stole zauważyłam owoce, po które chętnie sięgnęłam, a padło na brzoskwinię.

- Kim ty jesteś i co tu robisz?- podszedł do mnie jakiś mężczyzna z krwistymi oczami. Był dużo wyższy ode mnie, miał krótkie brązowe włosy, a sam był bardzo dobrze zbudowany i przystojny. Ubrany w garnitur. Spojrzałam mu prosto w oczy, a jego momentalnie z czerwonych zrobiły się złote, a następnie brązowe.

- Do kobiety tak mówić?- prychnęłam.- Taki przystojny, ale manier za grosz.- założyłam ręce na piersi.

- Proszę mi wybaczyć me maniery.- chciał pocałować mnie w dłoń.

- Nie wiesz, że to nie higieniczne?- wywróciłam oczami.- Ktoś ty?!- zdenerwowałam się.

- Hrabia Dracula, księżniczko.- uśmiechnął się pokazując swoje śnieżno białe zęby.

- Jasne, a ja to ta z Zmierzchu.- prychnęłam.- Bawisz się w jakąś grę z Van Helsingami?- uniosłam pytająco brew.

- To nie żadna gra, księżniczko. To życie.- uśmiechnął się tajemniczo.

- Tak? To może mnie ugryziesz, Hrabio?- nastawiłam mu szyję, jeżeli ta cała bajeczka w którą bawi się moja przyjaciółka i jej rodzina jest prawdą , to on mnie ugryzie.

- Nie mogę tego zrobić.- odsunął mnie od siebie. No bez jaj!- Ale jak tak bardzo zależy ci na tym, aby przekonać się kim tak naprawdę jestem, to poczekaj.- zdenerwowana usiadłam na kanapie. Ludzie są nienormalni.- Mówiłaś coś o Van Helsingach, znasz ich?

- Nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?

- Oj księżniczko, ja już w nim jestem. Więc, co wiesz?

- Myślisz, że powiem cokolwiek jakiemuś dopiero co poznanemu gościowi z urojeniami?- zapytałam retorycznie. Chciałam wyjść, ale mi nie pozwolił, zatrzymując mnie.

-Ty się moja droga nigdzie nie wybierasz.

- Nie będziesz mnie tu więził!

- Owszem będę.- jego powaga była przerażająca.

W pewnym momencie, udało mi się uciec s tego salonu, ale wydaje mi się, że zrobił to celowo. Natomiast on szedł cały czas za mną.

Nagle po zamku rozszedł się dźwięk walenia w drzwi i krzyki.

- Wypuść ją potworze!- słyszałam krzyki Camille i jej rodziców.

- Chyba mamy gości.- uśmiechnął się bardzo dziwnie, po czym rozpłynął się w powietrzu, zmieniając się w czarny dym.

Zgadując którędy iść, aby dostać się do drzwi, szłam przed siebie, ale oczywiście nie trafiłam. Zamiast tego znalazłam inne miejsce, które był bardzo dziwnie znajome. Zimny dreszcz przeszedł moje ciało. I w tej chwili zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy, a wszystko uderzyło we mnie jak fala. W momencie, którym usłyszałam przeraźliwy krzyk mojej jedynej przyjaciółki, zerwałam się na równe nogi i pobiegłam w jej kierunku, tym razem trafiając na miejsce. Widok jaki zobaczyłam, sparaliżował mnie.

- Vlad, zostaw ją.- powiedziałam do wampira, który wgryzł się w szyję mojej przyjaciółki. Zobaczyłam też pełno ran na jego ciele, oraz leżących na ziemi rodziców dziewczyny, a do o koła nich różne bronie.- Zabijesz ją...- mój głos się łamał. W końcu spojrzał na mnie swoimi krwistymi oczami, które zmieniły się na złote.

- Pamiętasz moje imię...- szepnął, ale go usłyszałam.- Zostawię ich, ale pod warunkiem, że zostaniesz ze mną w zamku i mnie nie opuścisz.- co?!

- Ale...

- Albo zabiję ich wszystkich i to będzie koniec tego pokolenia Van Helsingów.- jego słowa były poważne, a ja się naprawdę nie wiedziałam co robić. Nie mogłam pozwolić, aby ją zabił.

- Dobrze, zostanę.- nie wytrzymałam, a łzy płynęły mi po policzkach.- nagle to wszystko zniknęło i został tylko on.- To była zwykła iluzja?! Ty dupku!- Chciałam go wyminąć i pójść z powrotem do lasu, ale coś mnie zatrzymało. To była jakaś bariera.- Co to ma znaczyć?!

- Zostaniemy razem. Na zawsze.

Hrabia DraculaWhere stories live. Discover now