Rozdział XVII

129 5 0
                                    

JANE

Szkoda, że nie widzieliście miny Alexandra, kiedy wyszłam tak na sklep. Momentalnie wszystkie twarze były zwrócone na mnie, lecz wcale się tym nie przejęłam.

- Co ty odkurwiasz?!- słyszę skrępowanego Alexandra ściągającego swoją marynarkę, aby mnie zakryć.
-No co? Zrobiłam to, czego pragnąłeś, założyłam twój komplecik. Ładny prawda?- uśmiecham się obracając 360°, aby pokazać mu dokładnie wszystkie moje krągłości.

Jak na kobietę o wysokim wzroście bo około 170 cm miałam bardzo zarysowane kształty. Miseczka C biustu oraz szerokie biodra, duża pupa i szersze uda. Lubiłam swoją figurę, dużo facetów zwracało na nią uwagę.

Alexander też, co wywnioskowałam z jego miny. Kiedy się odwracałam faceta dosłownie zamurowało. Przyglądał się mojemu ciałku oblizując wargi. 

Chwyta mnie za ramię i prowadzi do przymierzalni.

Wchodzimy do środka a on napiera mną o ścianę przyglądając się mi z taką intensywnością, jaką nie potrafię wylać tu na papier. Pożądanie biło z każdej możliwej strony a mi delikatnie zaczęło brakować powietrza kiedy do moich nozdrzy zamiast tlenu zaczął napływać zapach jego niesamowicie mocnej wody kolońskiej. Oparł się na rękach i zaczyna jeździć wzrokiem po moim ciele nie oszczędzając sobie szczególików.

-Nie przypominam sobie, żebym pozwoliła Ci się tak na mnie patrzeć- zaczynam, gdy mój głos wrócił.
-Ja nie pamiętam, żebym pozwolił Ci wychodzić w takim stroju na środek sklepu- odpowiada przykładając usta do mojego ucha.
-Od kiedy ty mi musisz coś pozwalać?- mówię z lekko przyspieszonym oddechem.
-A ty od kiedy musisz mi pozwalać na gapienie się na siebie?- mówi tuż przy moim uchu.

-Wiesz co? Wydaje mi się, że to jest damska przebieralnia- mówię i wypycham go na zewnątrz.

Wkładam ubrania uśmiechając się do lusterka a następnie wychodzę do sklepu.

Wręczam torbę z kompletami bielizn jednemu z ochroniarzy i zaczynam szukać Alexandra wzrokiem, ale gdy nie mogę go nigdzie znaleźć pytam jednego z nich.

-Wiecie może gdzie jest wasz szef?

-Otrzymał telefon i wyszedł ze sklepu. Kazał pani przekazać, żeby być gotową na 19:00, macie spotkanie z bardzo cenioną i szanowaną rodziną Valentini- odpowiada ten wyższy z nich na co ja kiwam głową i zmierzam do samochodu.


ALEXANDER

-Ale ja wiem, że ty mnie kochasz Alexandrze- mówi kręcąc włosami i przypalając papierosa. 

-Nie sądzę Rose. To był tylko seks, nic więcej, zero zobowiązań. Skończyłem już  z tym, więc kurwa przestań do mnie wysyłać milion SMS-ów o tym, jak bardzo tęsknisz.

-Kochasz mnie- puszcza mi pijany uśmieszek i rozszerza nogi.

-Już z tym skończyłem- mówię jej i mam już wychodzić, gdy ona dorzuca jeszcze kilka słów, aby ugasić moją pewność siebie.

-Wiesz, że się zemszczę?- urywa na moment- wiesz... doskonale o tym wiesz- zaczyna się śmiać a ja wychodzę z pokoju.


Skąd znam Rose?

Dosyć świeża sprawa, ale cofnijmy się sześć tygodni w czasie...

***

6 tygodni wcześniej...

ALEXANDER

-Myślę, że powinniśmy zacząć sprowadzać amunicję z północnej części Europy- zaczynam- jestem pewny, że tamtejsi ludzie chętnie sprzedadzą dobry towar po idealnej cenie. W ten sposób zaoszczędzimy dosyć dużo pieniędzy, które możemy przeznaczyć na większy import marihuany oraz prochów- uśmiecham się będąc dumny z pomysłu.

NIEuchwytnaWhere stories live. Discover now